Domek Stevena
-
Woj2000
Szmaragd może być z siebie wewnętrznie dumna z siebie za swoją elokwencję. Dlategi też postanawia równie mistrzowsko pod względem językowym zakończyć to ,spotkanie". Nie chodzi o to, że jej się tu nie podoba, ale… najzwyczajnie nie wie, co by tu teraz zrobić. Dlatego też odzywa się:
-Będę o tym pamiętać. Ale nie warto już mówić o ,jedzeniu". Może… wartoby było zakończyć w jakiś sposób to spotkanie? Sama nie wiem, co mogłabym jeszcze tu porobić, a Diamenty pewnie już się niecierpliwią na możliwość powrotu na Homeworld. -
-
Woj2000
-Miło mi to słyszeć. A gdybyś ty gościł w Stolicy, to pytaj się o Szmaragd - Doradczynię Żółtej Diament. Też chętnie cię ugoszczę. - odpowiedziała iście arystokratycznym, acz przyjemnym tonem, po czym wstała i lekko mu się skłoniła.
-Do zobaczenia, Stevenie.
Zaraz po tym udała się w stronę wyjścia. -
-
Woj2000
Doprawdy nie z tego świata.
Zadowolona z przebiegu całej sprawy i dumna ze swojej nowej sytuacji życiowej Szmaragd wychodzi przez drzwi na zewnątrz domu. Zanim zeszła całkowicie na dół, jeszcze na krótką chwilę stanęła przy oknie i krótko, acz szczerze pomachała tej zaiste interesującej, sympatycznej i tak niezwykłej hybrydzie. -
-
-
-
Woj2000
Kevin przyjeżdża w najbliższe okolice domku ojcowską terenówką w towarzystwie Nefryt. Kiedy już dojechał, stając samochodem tuż przy schodach prowadzących do sadyby tego magicznego dzieciaka, wyłącza silnik, po czym odpina niezadawoloną z nieoczekiwanego skrępowania Stonogożuk i bierze ją siebie na ręce, jednocześnie lekko przyciskając ją do siebie.
-Wybacz za te pasy, moja droga. - odpowiedział z lekkim winy - Ale było to konieczne.
Następnie wyszedł z auta, wciąż przytrzymując swoją skażoną, kosmiczną przyjaciółkę i powolbym krokiem wchodzi po schodach, spodziewając się poważbej rozmowy ze Stenevem, nie tylko o Nefryt, ale i swoim poprzednim, bucowatym zachowaniu. -
Andrzej_Duda
Nefryt na początku wyglądała na dość mocno obrażoną za zniewagę w postaci przypięcia jej pasami, ale przytulenie jej wystarczyło, żeby znowu była słodką kruszynką. Przez okna zobaczył Stevena śpiącego na kanapie, na plecach dokładniej. Czy drzwi są zamknięte, czy otwarte nie da się stwierdzić bez próby otworzenia ich, co może się oczywiście różnie zakończyć.
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Dobra, Steven, mam do ciebie trzy sprawy. - powiedział szybko, stojąc w drzwiach - Po pierwsze: jeszcze raz przepraszam za bycie nieodpowiedzialnym, wrednym bucem. Po drugie: chciałbym przeprosić tą twoją koleżankę osobiście lubi telefonicznie, a do tego potrzebowałbym twojej pomocy. Po trzecie: wiem, że do pełnego uleczenia Nefryt są potrzebne wszystkie Diamenty, ale póki co chciałbym poprosić, byś ty użył tych swoich kosmicznych mocy, by chociaż częściowo ją naprawić. A resztę Diamentów skołuję później.
-
-
Woj2000
-Steven, jeśli to coś związane z Klejnotami, to już mnie niewiele zadziwi. - odpowiedział żartobliwie - Opiekuję się przecież dziecinną wersją kosmicznej dyktatorki, prawda?
Zaraz po tym delikatnie ściągnął Nefryt z szyi i przytrzymał ją naprzeciw swojej twarzy, mówiąc.
-No, będziesz za chwilę częściowo uzdrowiona.
Po czym podał ją temu magiczno-kosmicznemu dzieciakowi. -
Andrzej_Duda
-Racja, zapomniałem o tym, że zajmujesz się Słodziutkim Diamentem. - odpowiedział Kevinowi Steven, biorąc Nefryt na ręce oraz na nią niepewnie patrząc. Następnie polizał swoją dłoń i dotknął nią klejnotu Nefryt, która znajdował się w oku. Ta zaczęła świecić, tak jak wtedy, kiedy się regenerowała. ale tym razem przyjmuje bardziej… Humanoidalne kształty.