Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Szczerze mówiąc, sam fakt, że jego przyjaciele mają kolorową skórę może kogoś wystraszyć nie na żarty.
W każdym razie, to ciekawe rozważania. Dokończy je po krótkuej, bądź długiej, drzemce. Musi odespać to, co dzisiaj widział i przeżył
Z pewnością dobrze mu to zrobi po tym wszystkim.
Dewey rozkłada się jeszcze bardziej na sofie i po chwili zasypia.
Śni mu się pusta, czarna otchłań w błyszczące punkciki, niczym gwiazdy.
-O! Tego jeszcze nie grali! - odpowiedział zaintrygowany scenerią.
Do tego jest całkiem ciepło jak na prawdopodobnie przestrzeń kosmiczną.
-Nigdy nie śnił mi się kosmos… - skomentował zaciekawiony, patrząc sobie pod nogi. Ciekawe, czy lewitował w tym sennym Wszechświecie…
Pod jego nogami jest coś, co wygląda jak zwężenie się lejka.
Dewey, zaintrygowany tym wszystkim, rozglądał się jeszcze po tej przestrzeni, po czym schylił się w stronę tego zwężenia.
Nagle Dewey wypadł spod jakiejś długiej, białej tkaniny, tak jakby… Płaszcz?
Dewey zadziwiony oczekuje dalszego przebiegu akcji, próbując jednocześnie nie upaść z tego płaszczu na swój oniryczny ryj.
Aktualnie, wylądował na nogach. Na twardej powierzchni.
Rozgląda się po okolicy, bo rozeznać się w sytuacji, jaką zastał.
Jest to świecący na biało, że aż oczy bolą, statek kosmiczny. Chyba.
Odruchowo zasłonił oczy. To aż oślepiało. A Bill od dłuższego czasu posiada złe skojarzenia z tą jasnością.
Chwila… Czy to miejsce to…
statek Białej? -*O nie! Jeszcze tego mi dzisiaj brakuje! * - pomyślał, po czym zaczął rozglądać się za śladami tego złego babsztyla.
Otóż ten babsztyl stoi tuż za nim i trzyma na dłoniach Różowy Diament. Dewey go skojarzył z tym z iluzji od Umysłu.
Pamięta ją doskonale. Dobrze go tam masowała. Ale nieważne! Dewey odwraca się i spogląda na to, co się dzieje.