Serpentyn nie chce raczej tego wiedzieć. Leży sobie w spokoju na ławce, oczekując na rozwój wypadków i planując przyszłość na setki lat do przodu. W końcu nie będzie niewolnicą przez wieczność i trzeba będzie reaktywować stare przedsiębiorstwo…
Upadek, stagnacja, podzielenie, monopolizacja, zdecentralizowanie, demokratyzacja zarządu bądź też, co najlepiej na tą sytuację pasowałoby Serpentyn, przejęcie tymczasowej włądzy przez Jednooką.
Tak, taka sytuacja byłaby najlepsza dla Serpentyn i zapewniłaby jej powrót do władzy w Kompanii w razie uwolnienia się od Thanosa i jego załogi. Serpentyn znowu czuje ten niepokojący chłód.
-* O proszę, ten stwór ma jakieś zainteresowania. * - pomyślała, po czym postanowiła się od niego cicho oddalić, ponownie kierując się w stronę stołówki.
Czego Serpentyn mogła się spodziewać. Przecież ten stwór nie może mieć rozumu i godności świadomych istot. Chwilę popatrzyła sie na ten festiwal przemocy, po czym się oddaliła.
Nagle usłyszała za sobą ochrypnięty głos pasujący do istoty organicznej w zaawansowanym stadium rozwoju.
-Jeszszzzzzczecze się nie przerzedstawiłełem praprawda?