Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Kiedy indziej, kochanie. Teraz pewnie jest zajęta swoimi sprawami.
-Och… Szkoda. A może się w coś pobawimy, tato?
-A w co byś się chciała pobawić, hm?
-A jakie znasz zabawy, tato?
Spróbował sobie przypomnieć. Hm…zabawy, zabawy…
Chowanego! A nie, to już przecież było… To może kalambury.
-Może w kalambury?
-A jak się w to bawi?
-Ty coś udajesz albo rysujesz a zgadujący musi zgadnąć co to.
-To ty zaczynasz tato.
Wstał z kanapy i nieco się oddalił, po czym zaczął udawać robota.
-Umm… Ultron! Czym do cholerny jest Ultron?
Spojrzał na nią ze zdziwieniem. -Źle. I…czym do licha jest Ultron?
-Taki metalowy pan którego widziałam jak mnie zabolał Klejnot.
-…mówił ci coś?
-Nie tato, widziałam go tylko przez chwilę. Miał 6 rąk i świecił na czerwono.
-Aha…-rzekł, nieco zmartwiony. Czego jakaś puszka by chciała od Diamenciku który żyje ledwo od 3 godzin?
A skąd to Czerwonemu wiedzieć? -A, coś jeszcze tato. W jednej z dłoni trzymał taki jakby… Hełm. Taki jakby z antenkami mrówki.
-Rozumiem…przyjazną osobą on chyba nie jest.-rzekł.
-To bawimy się dalej?