Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Co tu mówić, tereny białe niczym śnieg ozdobione kraterami i kamieniami. Gdzieś tu jest nawet wbita flaga USA.
Forsteryt wyszedł z bazy i poszukał za Zlepkiem.
Zlepka jak na razie nie widać.
Szuka jej dalej.
Forsteryt widzi coś, co wygląda na czubek głowy Zlepka.
Idzie tam.
Tak, to rzeczywiście Zlepek. Siedzi sobie i wygląda na to, że jest w głębokim zamyśleniu.
Podszedł do niej i zapukał w nią.
Aurora się spokojnie odwróciła i spojrzała na Forsteryt. -Och. Widzę, że mnie znalazłeś tutaj, “tato”.-powiedziała zaskakująco normalnie.
-T-moment, kiedy ty się nauczyłaś normalnie mówić? I…co ty tutaj robisz?
-Nauczyłam się normalnie mówić już dawno. A co tutaj robię? Medytuję.
-…dobrze. Najwidoczniej…nie będę ci przeszkadzał. -usiadł i oparł się plecami o Zlepek.
-I tak naprawdę, nie jesteś moim biologicznym “tatą”.
-Dobrze o tym wiem. W końcu sam cię stworzyłem.
-Ale ja byłam kiedyś głupia…
-Wcale nie byłaś. Poza tym, nie ważne jaka będziesz, i tak cię będę kochał całym sobą. -przytulił ją.
-I w dodatku podpadłeś Duszy. Heh…
-…trudno i darmo. Zawsze istnieje opcja “pokuty”.
-Jakiej pokuty?
-Pomóc tej i tej osobie, zapobiec temu i temu…długo by wymieniać. Zależy od wyboru Duszy. //Andżej, gib zadanie od Duszy.
// Pokonaj Biały Diament Podbij Wszechświat Zniszcz wszystkie rasy organiczne Wy**chaj Klejnoty Nieskończoności. // -No cóż… Życzę Ci powodzenia.
//
//Ekhem. Od <u>Duszy</u>.// -Ta…dzięki. I…skoro dawno już umiesz normalnie mówić to czemu ledwo po odzyskaniu formy gadałaś jak 5-letnie dziecko rasy ludzkiej?
-Nie zrozumiałeś mnie. Umiem mówić od dawna, bo się nauczyłam. Wcześniej byłam dosłownie jak przerośnięte 5-letnie dziecko.
-Przerośnięte to mało powiedziane. Bez obrazy, nie żeby coś. A, gadając na temat pomocy. Czy…byłabyś mi w stanie pomóc?
-Tak, chętnie pomogę. A w jakiej sprawie, jeśli można wiedzieć?
-Odzyskanie formy. Powiedzmy, że…pewien klejnot użył mnie jako naboju i wystrzelił prawie całą energię życiową, przez co wyglądam jak wyglądam.
-Tak…Da się zauważyć. Niestety, nie dysponuję taką mocą.
-Szlag. A…potrafisz leczyć schorzenia mentalne jak “trauma”?
-Przydarzyło Ci się coś traumatycznego?
-Nie, nie. Innej osobie coś się przytrafiło i zesztywniała jak posąg.
-Kto to, tak konkretniej?
-Bizmut.
-Bizmut? Z traumą? Jak?
Wzruszył ramionami.
-Nie wiem, czy dam radę.
-Mam powiedzieć Tanzanitowi, by mi ją przysłała tutaj?
-Jeśli jest w stanie, to tak.
Spróbował się skomunikować tym dziwnym czymś od Duszy z Tanzanitem.
Najwidoczniej Tanzanit odebrała. Środkowy klejnot wyświetlił obraz z Tanzanitem. -O co chodzi?
-Mogłabyś przesłać tu Bizmut? Mamy plan co do niej na “wyleczenie” jej.
Tanzanit przysłała Bizmut i się rozłączyła. Bizmut dalej jest nieruchoma.
-Widzisz? O tym mówię. Ani drgnie.
Aurora się zaśmiała. -Ale ona ma na sobie niewidoczną warstwę vibranium!
Facepalm. -A ja głupi myślałem, że ona ma traumę…-zaśmiał się z swojego idiotyzmu. -Mogłabyś coś z tym zrobić?
-Postaram się. Trochę to może potrwać.
-Każda praca jest warta świeczki. Poczekam.
Aurora trzyma dłonie nad Bizmutem i powoli rusza wszystkimi palcami.
A ten się temu przygląda z ciekawością.
Chyba próbuje odciągnąć z Bizmutu metal.
A on się na to patrzy z żywą ciekawością.