Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-…więc idźmy. -i “zniknął” bańkę dźwiękową, po czym zaczął iść w stronę oddalonych drzew.
A Perła posłusznie podąża za swoim panem, przy tym rozglądając się dookoła.
W sumie to on też się rozgląda wokół.
Całkiem tutaj… Harmonijnie.
Balans to balans. I czasem go w niektórych miejscach brak. Idzie dalej.
Ale tutaj akurat panuje wyjątkowy balans… Wszystko takie powinno być.
Zależy, o czym mowa. Idzie dalej
Natura, życie… Ogólnie wszystko dookoła co widać.
Mu bardziej zależy o sytuacji. Np. balans dobra ze złem itd.
Ach, TAKI balans. No więc… To jest już kwestia sporna.
Jak najbardziej. Idzie dalej.
Coraz lepiej widać korony drzew.
Czyli zbliżają się. No nie pie*dol, Sherlocku! Idzie ku celu.
Coraz bliżej i bliżej…
I idą i idą.
Tup tup…
Dreptu drept.
Dotarli. No las jak las.
Welp, całkiem całkiem. -Jesteśmy na miejscu. -Hold up…jest jakieś w miarę duże, puste miejsce między drzewami?
W sensie, czy jest taka jakby polanka?