Opuszczona fabryka
-
Andrzej_Duda
No niby jest Steven, ale skoro jeszcze go tu nie ma, to na pewno ma lepsze rzeczy do robienia. A Cebula nie jest zbyt dobrym pocieszaczem.
Pani pokiwała głową na znak, że rozumie i się trochę odsunęła, pociągając nosem i szybko kiwając głową, że rozumie. Następnie się spytała lekko zaintrygowana:
-A powiedz chłopczyku… Co taki młody Tamarantanim jak ty… Robi na Ziemi? -
Woj2000
//To zły Mistrzu Gry, tylko nie ta teoria//
Tamara-co? O czym ta olbrzynka w ogóle plecie? Jest przecież człowiekiem, a jest na Ziemi, bo… jest ziemianinem, jak ojciec mama i tata. By dać to do zrozumienia tej pani, zmarszczył brwi w geście niezrozumienia i przemówił w języku, jakim nauczył go tata.
-Jaki Tamara-co? Nie rozumiem. Poza tym, jestem czkowiekiem i mam na imię Cebula. -
Andrzej_Duda
// I had to do it to 'em
l//
Ta ładna, żółta, bogata pani chyba trochę bredzi od tego płakania i smutku. O dziwo… Doskonale zrozumiała co Cebula powiedział, co jest rzadkością. Nawet lekko zachichotała, na co mała żółta baletnica się uśmiechnęła.
-Czy ty właśnie powiedziałeś mi po tamarantańsku, że nie jesteś Tamarantaninem, tylko człowiekiem z imieniem brzmiącym jak nazwa warzywa? - spytała się z lekkim uśmiechem rozbawienia na ustach. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Najważniejsze, żeby nie panikować… Z resztą, nie ma do tego powodu. Może i jest wielka na tyle, żeby rozdeptać Cebulę bez najmniejszego problemu, ale dodatkowo jest wyjątkowo miła oraz spokojna.
-Tak, zauważyłam chłopczyku… Powiedz, Cebula, znasz może Stevena Universe’a? Czarne kręcone włosy, jest przy kości. - spytała się Żółta Diament. -
-
-
-
-
-
-