Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dewey ruszył za nimi.
Obie Perły czekają na Billa na w miarę czystym i nie zabrudzonym truskawkami miejscu na polu.
Bill powoli do nich podszedł, po czym stanął obok nich.
Różowa się uśmiechnęła. -Gotowy?
-Oczywiście - odpowiedział przemoczony pączkarz.
ZIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU DO DOMU DEWEYA!
Forsteryt zjawił się obok Perły. //I tu jest haczyk - Jego Perła a Perła (bez Jego) to dwie inne osoby, nie?
// Kurna, ale żeś zachachmęcił.// Perła siedziała sobie spokojnie i patrzyła na pole bitwy pokryte truskawkami, ale kiedy zobaczyła Forsteryt, wyciągnęła włócznię i odskoczyła na bok.
-Hejka. -powiedział w miarę miłym tonem głosu. Powinna rozpoznać go po głosie, nie?
Perła patrzy się przerażona i dalej z włócznią w dłoni na Forsteryt. -Ty… Ty… Widziałam jak byłeś roztrzaskany z…
-Najwidoczniej los chciał inaczej, skoro tu jestem.
Perła dalej patrzy z niedowierzaniem.
Perła nie przestaje kierować włóczni w stronę Forsterytu. -Co Ci się stało z okiem?
-A, to? Biała Diament mi je uszkodziła. I w sumie też mnie ożywiła, przez co jestem jej “Perłą”.
Perła rzuciła włócznię na ziemię. -…
A on dalej na nią patrzy. -…coś nie tak?
Perła zaczęła obmacywać ranę Naomi Forsterytu.
W dotyku jest jak pęknięta mieszanka stali i porcelany.
Perła dalej obmacuje tą ranę.
Tak jak wcześniej ws. dotyku.