Wielki Pączek [BEACH CITY]
-
-
Woj2000
Jak codziennie o tej porze dnia, były burmistrz miasta ( a teraźniejszy sprzedawca pączków), Bill Dewey, postanowił zostać odrobinę dłużej w swoim nowym miejscu pracy, by nieco uprzątnąć swój lokal, będący dla niego od jakiegoś czasu jedynym źródłem dochodu. Wziął miotłę i pogwizdując podjął się codziennego rytuału zamiatania.
-
-
Woj2000
Kiedy odkładał miotłę na wcześniej ustalone miejsce, spotrzegł JĄ. Jedną z tych dziwnych ciotek/sióstr Steven’a, którą darzył największą sympatią. Dewey rozejrzał się nerwowo, doszukując się ewentualnych nieczystości, doprowadził swoje kotłujące się myśli do porządku, poprawił przerzedzone włosy i z uśmiechem na ustach zapytał się szczególnego gościa pączkarni: ,Dobry wieczór, proszę pani. Czym Wielki Pączek, czyli ja, mógłby służyć?".
-
-
Woj2000
Lekko zmieszany, Dewey odwrócił się w stronę wystawy, w której położone były wszystkie rodzaje pączków, jakie były przygotowywane w tym lokalu. Krótki rzut oka z pewnej odległości wystarczył, by zauważyć, o które chodzi Pani Perle. Było ich dziesięć. Wtedy też zaczął podchodzić do lady, jednocześnie mowiąc: ,Oczywiście, że są ulubione pączki tego urwisa! Ile Pani podać?" Gdy skończył już to mówić, był już przy kasie, gotowy do zliczania ceny.
-
-
Woj2000
Słysząc to, Bill ochoczo przesunął się w lewo, w stronę wystawy pączków i zaczął zbierać je do pudełka. Wykonując tą czynność, zaczął się zastanawiać, czy rozpoczęcie krótkiej rozmowy nie będzie zbyt niegrzeczne. W końcu, kiedy zapakował wszyskie łakocie do pudełka postanowił powiedzieć: ,Kolejny zwykły dzień, prawda, Proszę Pani?". Wypowiadając te słowa, podszedł do kasy i położył pączki na ladzie. Póki co nie dopoytywał się, czy czegoś jeszcze potrzebuje. Oczekiwał odpowiedzi, która może pociągnąć gadkę dalej, jednocześnie wystukując cenę na klawiszach kasy.
-
-
Woj2000
-To i tak ciekawiej niż w pewnej pączkarni, haha! - odpowiedział nieco niepewnie Dewey, siląc się na animusz.- Nie, żebym narzekał. Zawsze chętnie przysłużę się ,szczegółnym" klientom - kontynuował, lekko akcentując słowo ,szczególny".
Zaraz po tym krasomówczym popisie, Bill szybko podał cenę (10 dolarów), wydrukował paragon i kładąc go na pudełku z pączkami, podał je Perle. -
-
Woj2000
Widząc energiczne wyjście Perły, Bill wyraził swoje myśli na głos, jednocześnie łapiąc się za glowę: ,Ty debilu! Nie mogłeś się powstrzymać się z tym szczególnym, co?!" . Po sekundzie zauważył, że Klejnot zapomniał zabrać zamówionych słodzyczy. Z szybkością kobry rzucił się do pudełka i energicznie wyjrzał przez drzwi pączkarni, wyszukując wzrokiem ,Tej Ślicznej" i krzycząc: ,Proszę Pani, zapomniała pani czegoś!"
-
Andrzej_Duda
Widzisz jak biegnie w stronę Domku Stevena wyjątkowo szybko, nawet się nie obejrzała na Pączkowego Podrywacza.
// Przeniesienie tutaj: www.grupy.jeja.pl/topic,63944,teren-obsydianowej-swiatyni,0,3.html#post1827504 -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
korobov
-Nie wiem Steven… -Ale wróciły inne wspomnienia. To było jeszcze przed różową. Była gorąca kłótnia między pozostałymi diamentami… Poszło chyba o złoża Perydotytu. Kłótnia była ostra… Tylko ona obserwowała to z pewną dozą zawiedzenia. W pewnym momencie jej krzyk… I koniec kłótni, cisza jak makiem zasiał… Przerwa na kilka dni. Za zewnątrz to wygląda, jakby miała zamyśloną minę.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-