Statek Larsa i Defektów
-
Woj2000
-Po pierwsze: jeśli Perła sprawiała ci tyle problemów, to dlaczego jej po prostu nie zastąpiłaś? Po drugie: jaki jest sens tej całej rozmowy między nami? Na pewno nie rozmawiasz ze mną tylko dlatego, bo nagle zachciało ci się socjalizacji z jakimś nędznym, żałosnym człowieczkiem, który nawet swojego nowego ,życia" nie potrafił uchronić od rozpadnięcia się niczym poprzednie…
Dewey po chwili ogarnął, co się stało. Nagle zaczął żalić się i szukać pocieszenia oraz oparcia w swoim nowym największym wrogu. Nie wiedział, skąd się to bierze, ale był przekonany, że nie jest to normalne.
-
-
-
-
Woj2000
-Ale zazwyczaj jedno łączy się z drugim. Przecież roboty nie mają uczuć. - powiedział, po czym dodał nieco ciszej, jakby do siebie:
-Zaraz, zaraz. Jeśli nie chce mnie teraz zabić ani zrobić mi krzywdy, to co zamierza ze mną potem zrobić? Nie uwierzę, żeby nie chciała w jakiś sposób mnie ukarać za zepsucie swojej Perły, jest na to zbyt dokładna. -
-
Woj2000
-Wiedziałem! - wykrzyczał zadowolony, gdyż jego teorie się potwierdziły, jednak potem z niepokojem ogarnął, co to dla niego oznacza.
- A mogę się chociaż dowiedzieć, czy wasza Konstytucja gwarantuje wolność od tortur i nieludzkiego traktowania? Albo w najgorszym razie chociaż możliwość wyboru kary śmierci przez więźnia? - dodał, uśmiechając się krzywo. - Jeśli żadne z nich się nie sprawdzi, to zawsze mogę zwyczajnie przebić się mieczem i masz problem z głowy.
//Dobranoc, miłej nocy//
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Nie wiem, co mógłbym powiedzieć, O Pani - powiedział spokojnie, po czym, kiedy zrozumiał, co powiedział, przerażony gwałtownie zakrył sobie usta. Nie zamierzał mówić tych dwóch ostatnich słów.
-Ta jej symetria miesza mi już we łbie. Bądź silny, Bill - mówił do siebie przez zakryte ręką usta. -