[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie będziesz mówił ludziom Boga o Stacji Kościelnej. - odpowiedział Popielowi. W głosie Misjonarza można było wyczuć lekki gniew, natomiast zastanawiającym dla niego było to, dlaczego Popiel nie chce mówić nic o Stacji Kościelnej. Czyżby sytuacja na owej stacji jest beznadziejna?
- Posłuchaj, Popielu. Nie zamierzam cię wydawać władzom stacji po tym, jak zdradzisz mi informacje o nich. Mógłbym nawet stanąć w twojej obronie. Powiedz mi więc, czy jest aż tak źle na stacji, że nie chcesz mi o tym mówić? - zapytał, tym razem spokojniej. -
//Bardziej chodzi mi o to czy dzieciak zrobił to specjalnie, czy przypadkiem.//
-
// Specjalnie, bo nie cofnął się, tylko upewnił, by Dzieciożerca wyleciał z tunelu. //
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
// A przynajmniej tak podopowiada Berbeciodegustatorowi jego logika. //
-
Od razu odtoczył się bok, przeczuwając, że powstanie to kiepska opcja, przynajmniej teraz. Sięgnął po broń, licząc na to, że ktoś będzie na tyle nierozważny, żeby wpaść w jego zasięg, ale póki co rozejrzał się za jakaś kryjówką, ewentualnie spróbował wrócić do środka tą samą trasą.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T-3 (Wydarzenie)]
Popiel zadrżał, ale Misjonarz zbyt dobrze widział emocje narastające w jego oczach, by uznać to za dreszcz chłodu. Gdy ich spojrzenia zetknęły się i związały, uciekł, odwracając głowę ku ścianom, podłodze, sufitowi, wszędzie, ale nie ku Anatolowi. W jego umyśle trwała walka pomiędzy słowami, jakie Sędzia zasiał tam, a czymś, czego nie umiał nazwać, ni rozpoznać. Im bardziej ta walka gorzała, tym bardziej uwidaczniała się na twarzy Arkowca: zaczął chciwiej pochłaniać zapylone powietrze, a żyły skryte pod jego cienką skórą pulsowały. Stojąc przed Misjonarzem przemienił się w zwierzę: przerażone i zaszczute, zapędzone w ostatni róg.
— Ko-Kościelna to r-raj! A-Arka to r-raj! — Uniósł się nagle, lecz dalej jego oczy uciekały od towarzysza. — Nie, nie jest źle! Pro-ro-robosz o nas dba! I tylko grze-grzeszni cie-cie-cierpią!Dzieciożerca [T-9 (Wydarzenie)]
Odtoczenie się rzeczywiście mogło być dobrym pomysłem: Refleks Dzieciożercy o milisekundę wyprzedził refleks nieznajomego, kula zaryła w ziemię milimetry od jego czaszki, a w jego lewym uchu rozległ się głuchy pisk, akompaniowany wybuchem palącego bólu. Zdążył wykonać jeszcze jeden obrót, zanim kopnięcie podkutego żelazem buta gruchnęło prosto w jego pierś, momentalnie wyrywając oddech z płuc. Coś przycisnęło go do podłoża, wprawny chwyt wykręcił jego ramię. Ktoś sapnął nad nim, w breistym śniegu chlupotał bieg wielu stóp. Dzieciożerca tracił opcje.
-
Słowa Popiela były dla Misjonarza kompletnie nieprzekonujące. Choć jąkanie raczej było typowe dla Popiela, tak uciekający wzrok i ogólna nerwowość tym bardziej utwierdzały Misjonarza w przekonaniu, że jego towarzysz blefuje. Na ten moment zdecydował się jednak odpuścić dalsze wypytywanie, a raczej “przesłuchanie” towarzysza w kwestii Kościelnej.
- No dobrze, być może moje wątpliwości odnośnie sprawiedliwych rządów Proboszcza są spowodowane tym, że nigdy się z nim nie spotkałem. Myślę, że niedługo możemy udać się na Kościelną. Aż nie mogę się doczekać spotkania z Proboszczem. - odpowiedział ze spokojem Popielowi.Czy Arka rzeczywiście jest rajem, o którym mówi Popiel? A może przypuszczenia Misjonarza są prawdziwe odnośnie tego, iż sytuacja na Kościelnej jest beznadziejna i bardziej można nazywać to miejsce Piekłem? Czas pokaże.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T-3 (Wydarzenie)]
Popiel nazywał stację Kościelną rajem, lecz czy raj tylko jedno ma imię? Misjonarz mógł przekonać się o tym tylko osobiście.
— Tak, tak, tak! — Popiel zaświergotał, w międzyczasie intensywnie pocierając o siebie dwa kawałki drewna, by te dały z siebie iskrę na przygotowany przez niego stosik. Rząd oskórowanych z chirurgiczną precyzją szczurów już czekał obok. — Za-za-zaprowadzę Sę-sędzie do Pro-proboszcza, Pro-proboszcz to wielki słu-sługa Boga!
-
-- Miło mi słyszeć o tym, że Proboszcz dobrze spełnia swoje obowiązki jako sługa Boży. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Myślisz, że moglibyśmy wyruszyć w drogę do Kościelnej za trzy dni? Choć chciałbym wyruszyć w jak najkrótszym czasie, tak wpierw moje żebra powinny się uleczyć. Inaczej nie byłbym w stanie skutecznie bronić zarówno mnie, jak i Ciebie, przeciwko szatańskim bestiom bądź degeneratom, którzy grasują w tych stronach.
-
Dzieciożerca [T-9 (Wydarzenie)]
// Kubuś Play, czekamy (to wcale nie tak, że na mnie czekaliście rok)
. Mam fajną fabułę dla Dzieciożercy, chyba fajną, przynajmniej. //Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T-3 (Wydarzenie)]
Popiel wydawał się rozluźnić nieco po swoim wcześniejszym spięciu podczas rozmowy o stacji Kościelnej. Odpowiedział Anatolowi po krótkim namyśle.
— Do-do-dobrze, je-jeżeli Se-sędzia tak ch-chce. — Odparł, wciąż uparcie trąc kawałki drewna. — Ale bo-boję się, że tu-tutaj nie be-będzie do-do-dobrze zo-zostać. Do be-bestii, którą Se-sędzia zabił za-zaczynają zbie-zbie-zbierać się tru-truchłojady. — Jego szczurza twarz znowu pociemniała nieco, zastanowił się nad czymś. — Mo-mo-może ja po-po-pomogę do-do-dostać się do A-a-arki? Ta-tam Se-sędzia be-będzie mógł się wy-wyleczyć.
Tymczasem między dłońmi mężczyzny powoli zaczęła pojawiać się wąska strużka dymu, która po chwili dała owoc w postaci ognia. Niewielki stosik drewna ułożony przez Popiela buchnął płomieniem, oświetlając twarz Anatolowego towarzysza.
-
Wcześniejsza wyprawa na Kościelną, po głębszej analizie obecnej sytuacji przez Misjonarza, wydawała się być dość rozsądną opcją. Może Anatol nie wrócił w pełni do sił po walce z potworem, ale czekanie na to, aż pojawi się więcej bestii, które mogłyby zabić i Misjonarza, i Popiela, to nierozważna decyzja, nawet jeśli jeden z nich posiadał broń palną. Dodatkowo, wizja wyleczenia się w Arce upewniała Anatola w przekonaniu, że to właściwa decyzja.
Fanatyzm religijny nie mógł w tym momencie przeważyć nad ludzkim rozumem. Choć zabicie bestii przez Misjonarza można porównać do zwycięstwa Dawida nad Goliatem, to Misjonarz nie był tak wielkim wojownikiem Boga, jak Dawid. Ani nie był Dawidem, ani Samsonem, który dzięki danej przez Boga nadludzkiej sile zabijał tysiące Filistynów przy użyciu oślej szczęki. Był po prostu… sobą. Zwykłym, bogobojnym człowiekiem, jak pewnie mieszkańcy Arki.
-- W porządku. Wyruszmy więc jeszcze dziś. Może i nie jestem w pełni sił, żeby skutecznie walczyć, ale jeśli taka jest wola boska, stanę w obronie swojego bliźniego. - odpowiedział pewnie, spoglądając przez chwilę na swój rewolwer. To był miecz dany Sędzi Bożemu przez Pana, aby egzekwować gniew Nieba przeciwko tym, którzy sprzeciwili się Bogu. Pytanie tylko, czy go użyje podczas podróży do Arki, czy Bóg pozwoli im przejść w spokoju.