[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
Marnowanie amunicji na węża nie będzie dobrym pomysłem, tak więc Misjonarz przeładował rewolwer i postanowił ruszyć w pierwotnym kierunku podróży.
-
Dzieciożerca [T -8 (Dzień 0)]
Grupa znalazała kilka starych lodówek, kuchenek, mikrofalówek. Znalazło się także sporo zniszczonych telewizorów i komputerów, w których szczury urządziły sobie gniazda. W jednej z szafek uchował się zestaw wspaniałych, nierdzewnych sztuców, które musiały służyć przedwojennym do spożywania eleganckich posiłków. W niektórych garderobach kompani Herszta znaleźli ubrania, najczęściej doszczętnie zżarte przez mole lub inne, nie przedstawiające wartości szmaty. Udało się uratować zapalniczkę, która wydawała się mieć w sobie jeszcze trochę gazu. Z jednego mieszkania wytaszczono mosiężny kinkiet na świece, a także w tym samym mieszkaniu stał regał pełen zapleśniałych książek, których tytuły nie były możliwe do odczytania. W łazienkach banda odkryła, o zgrozo, wyposażenie łazienkowe. Wanny, klozety, rozsadzone bojlery, stare kosmetyki i chemikalia do czyszczenia podłóg, które teraz równie dobrze mogły spełniać funkcję podręcznej butelki płynnego cyjanku. Chociaż Chłystek natknął się na coś ciekawego, bo była to ukryta pod szafą, pełna, fabrycznie zaplombowana butelka podpisana literami odczytanymi przez pół-przytomnego Księżulka jako “Old Spajs”. Na koniec Gladiator wskazał trupa, siedzącego pod ścianą z całkowicie zardzewiałym nożem. Jednak to nie on był ważny, a to co koło niego. Paczka przemoczonych, ale przedwojennych papierosów i trzy, puste szklane butelki, z których czas zdarł etykiety.
//Jeszcze raz każesz mi coś takiego pisać, a do ekwipunku Dzieciożercy dodam komplet chorób wenerycznych. //
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T-10 (Dzień 0)]
- Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.
- 2 TM 1,7
Anatol zostawił konającego mutanta i ruszył w dalszą drogę. Miał teraz dwie opcje. Pierwszą było wybranie najprostszej drogi, która prowadziła przez zapadłą ulicę. Problem polegał na tym, że bajoro jakie powstało w jej miejscu ciągnęło się przez kilkaset metrów, wydawało się dosyć głębokie, a jego brzegi porastała gęsta roślinność, która z pozycji parteru wyglądała na o wiele bardziej wyrośniętą, niż gdy Misjonarz oglądał ją z kilku pięter wyżej. Musiałby w jakiś sposób przepłynąć przez bagno, bądź przedrzeć się przez jego brzegi. Drugą opcją było poszukanie alternatywnej ścieżki, co na pewno także byłoby ryzykowne i zajęłoby mężczyźnie wiele czasu, ale mogłoby oszczędzić mu nieprzyjemności związanych z bajorem, Co wybiera?
-
Nie będzie ryzykował przeprawy przez bagno, więc rozejrzał się za alternatywnymi ścieżkami.
-
//Kusisz.//
Rzeczywiście, gdyby handlowali z tymi z metra to mieliby tu żyłę złota, a tak to niezbyt, choć nie oznacza to, że kiedyś tego nie wykorzystają albo tu nie wrócą. Polecił zabrać butelki, papierosy i zapalniczkę, łupy te podzielą później. Sam zabrał przynajmniej dwie butelki po chemikaliach, idea cyjanku czy ogółem czegokolwiek trującego bardzo go kusiła i kto wie, czy jeszcze kiedyś się nie przyda?
Tymczasem poprowadził swoich szabrowników do zasłoniętego głazem czy innym gruzem wejścia, które polecił odsłonić i otworzyć, aby przyjrzeć mu się bliżej. -
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -9 (Dzień 0)]
- Bądź mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
- Syr 2,6
Trwające dłuższą chwilę poszukiwania przyniosły owoce, Misjonarz zdołał znaleźć dwie, inne ścieżki, które mogły doprowadzić go do celu. Pierwsza przebiegała przez zespół bloków mieszkalnych, stojących w ciasnym, prostokątnym ustawieniu, odgradzając wnętrze terenu od świata zewnętrznego. Anatol nie wiedział, w jakim są stanie, ani jak wygląda sytuacja po drugiej stronie wielkich budowli, ale jeżeli tutaj znalazł bramę wjazdową, to bardzo prawdopodobne, że na zachodzie też taka jest. Druga z możliwych tras wydawała się bardziej oczywista i znajoma, prowadziła ulicą równoległą do bajora. Dzierżyński znał ją, jednak istniał pewien problem. Obierając ją nadłoży drogi, a do zmierzchu nie pozostało wiele czasu, więc tym samym może skazać się na przymusowy postój na noc.
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Przejście okazało się pociętą, rurą, która była wystarczająco szeroka dla człowieka by przeszedł przez nią. Prowadziła w górę schodów. Gdy Dzieciożerca przyglądał się jej, w docierających z góry promieniach światła dostrzegł wątły błysk, jakby światło odbijało się tam od czegoś… wiszącego?
-
Oczywistym rozwiązaniem dla Misjonarza będzie przejście przez pierwszą ścieżkę, tak więc ruszył w kierunku bramy wjazdowej.
-
Ciekawe. Chwycił jakiś mniejszy fragment, kawałek gruzu czy inną pierdołę, po czym wrzucił ją do środka rury, ciekaw, co się może stać.
-
Dzieciożerca
-
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Kamień wpadł do rury, nie wywołując żadnego efektu poza metalicznym dudnięciem o jej powierzchnię. Jedynie światło, które odbijało się od czegoś w środku, zadrgało niemalże niezauważalnie.
// Nie martw się stopa, ty też (kiedyś) dostaniesz. //
-
W takim razie ponowił próbę, ale przy użyciu czegoś większego.
//Gdyby nie rzut kośćmi to bym to olał.// -
Dzieciożerca
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -9 (Dzień 0)]
Ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi.
~Tt 3,8bPodjąwszy decyzję, Misjonarz wszedł w bramę. W jej cieniu, w szmatach pozostałych po jakimś dawno martwym nieszczęśniku, odpoczywał grupa kilku maleńkich gryzoni odzianych w szary puch, nie dłuższych niż odległość między dwoma knykciami dłoni. Rozbiegły się we wszystkie strony zaraz, gdy tylko zauważyły Anatola. Dziwne stworzenia.
Po przejściu krótkiego odcinka, mężczyzna wreszcie pojawił się na placu, a raczej dawnym parkingu blokowiska. Przed sobą widział czarną, spękaną płytę, gęsto zastawioną wrakami samochodów. Niektóre były ustawione według ledwie widocznych linii, statyczne. Inne wyglądały jakby się gdzieś spieszyły, kotłowały się przy wyjeździe, zapewne zastygły w takich pozycjach, gdy ich właściciele zrozumieli, że walka o drogę do bramy uniemożliwiała jej przekroczenie. Za to na pierwszy rzut oka wszystkie, jak długi i szeroki był plac, zostały doszczętnie ogołocone z wszystkiego, co przydatne. Z wielu wyrwano blachy karoserii, tak bardzo przydatne przy budowie baraków. Nie było w nich kół, używanych w różnego rodzaju mechanizmach oraz brakowało opon, używanych do wytwarzania odzieży. Wraki wraków, istne cmentarzysko. Ponurego obrazu dopełniały gruzy jednej z ścian zachodniego bloku, które zagrzebały pod sobą wiele pojazdów i odsłoniły wnętrze budynku przekrzywionego tak silnie, że lekki podmuch wiatru wydawał się być zdolny do przewrócenia go.
Jednak plac nie był tylko stertą gruzu i pokrzywionej karoserii. Nieśmiała flora, wystrzeliwująca z pęknięć w asfalcie, opinała krągłości, wypukłości i dziury w przeżartych rdzą samochodach, ale w punkcie, który w ocenie Misjonarza był geometrycznym środkiem placu, sprawa wyglądała inaczej. Pięły się tam poskręcane drzewa, pokryte mniejszymi roślinami, wspólnie tworząc gąszcz w kolorze czerni i mdłej zieleni.
Widząc to wszystko, Anatol zrozumiał, że przejście przez ten areał nie będzie takie łatwe, głównie z winy blokujących przejście wraków. Będzie musiał wspinać się po nich, by przejść na drugą stronę. Może także spróbować drogi przez wnętrza b
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
//Coś pecha ma ten nasz Dzieciożerca. //
Większy kawał gruzu bardzo lekko zawadził o, jak się okazało, przezroczystą żyłkę rozwieszoną wewnątrz rury. Żyłka zadrgała, a wraz z nią światło, ale nie stało się nic poza tym.
— Co Szef tak właściwie robi? — Usłyszał głos Chłystka zza swoich pleców.
— Nawet rzucić kawałkiem betonu nie potrafisz. — Tego wysokiego i drwiącego głosu herszt bandy nie mógł rozpoznać. -
Pora w takim razie spróbować wspinania się po wrakach.
-
Też Cię kocham. - odparł, rzecz jasna w głowie, do jednego ze swoich głosów. Ten to zawsze był frajer, ale że ostatnio długo się nie odzywał, to nie miał do niego szczególnych pretensji.
- To mi śmierdzi pułapką, młody. - odparł i odsunął się, aby ten mógł podejść. - Widzisz? Światło, żyłka… Nie uśmiecha mi się włazić tam tylko po to, żeby zostać przeciętym na pół czy coś w tym guście. -
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -8 (Dzień 0)]
Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i dobrych uczynków.
~Hbr 10, 26Zadanie nie było tak proste, jak z początku się wydawało. Przegnite, zniszczone przez czas, pogodę i naturę karoserie co rusz zapadały się i gięły, a stopy Misjonarza utykały między blachami. Jednak mężczyzna uparcie szedł przed siebie, dzięki czemu po pewnym czasie zdołał pokonać niemalże połowę długości placu. Wtedy to usłyszał nadciągające dudnienie, a ziemia zaczęła się trząść. Z otaczających parking bloków zaczął sypać się kurz i kawałki gruzu. Łoskot zbliżał się coraz szybciej, aż w końcu Anatol ujrzał to.
Z bramy po przeciwległej stronie wybiegł człowiek, przebierał nogami szybciej, niż ktokolwiek znany Misjonarzowi. Sekundę po nim przejście wypełniło się białym pyłem, z którego wyłoniło się ogromne, czarne cielsko. Zajmowało całą bramę, a było ona przecież na tyle duża, by mogły pod nią przejeżdżać furgonetki. Z pokrytego futrem pysku potwora wystawały dwa, białożółtawe kły, każdy o długości kilku metrów przynajmniej, ostre jak brzytwy. Potwór zarzucił łbem, ryknął ogłuszająco i zaszarżował na człowieka, który w tym czasie zdążył napiąć łuk i wystrzelić strzałę do mutanta, ale teraz rzucił się do ponownej, panicznej ucieczki. Bestia ruszyła, bez większych trudności roztrącając przed sobą kilkuset kilogramowe wraki.
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Chłystek podszedł do rury.
— Hmm… Widzę, Szefie. Tylko po co ktoś by montował takie cuśko w środku ruiny? — Zapytał, po czym na jego ramieniu wylądowała dłoń, jednym żwawym ruchem odsuwając go od rury.Na jego miejscu pojawił się Grot, który wycelował strzałę na łuku w kierunku żyłki i spojrzał pytająco na herszta, szukając pozwolenia na wypuszczenie strzały.
-
- Boże, jeśli jest to kolejna z twoich prób, to chętnie się jej podejmę. - pomyślał, wyciągając swój rewolwer. Strzelił trzy razy w kierunku mutanta, licząc na to, że człowiek mu pomoże i będzie również atakował mutanta.
-
Nie widząc innych możliwości jedynie skinął głową, nie wątpiąc w to, że jego podwładny trafi, ale bardziej obawiając się, co mogłoby owe trafienie wywołać.
-
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Niemalże równo z wypuszczeniem strzały z cięciwy rozległ się ogłuszający huk, a z rury wydobyły się tumany kurzu i charakterystyczny zapach czarnego prochu. Gdy zasłona rozwiała się, Herszt zajrzał do środka i zauważył całkiem sporo ukruszonego gruzu wraz z wpół zgniecioną kulą muszkietową wbitą w kawał betonu.
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -8 (Dzień 0)]
- Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję Cię moją prawicą sprawiedliwą.
- Iz 41, 10
Trzy kule nie przyniosły zamierzanego efektu, jedynie rozwścieczyły bestię, która w szale zwróciła swoja uwagę ku Misjonarzowi. Zignorowała swoją wcześniejszą ofiarę i ruszyła prosto na niego, roztrącając samochody niczym zabawki, gniotąc je i miażdżąc. Cała okolica zaczęła drgać, mężczyzna czuł, jak zmierzający w jego kierunku , gigantyczny mutant powoduje wstrząsy każdym uderzeniem racic o podłoże.
-
- Widzisz? - powiedział do młodego i odsunął się nieco. - Któremuś chce się tam pchać?
-
Wystrzelił jeszcze trzy pociski w kierunku mutanta, a następnie zaczął uciekać przed rozwścieczoną bestią.