Przeklęta kopalnia
-
— Będę. — Odmruknęła, po czym ponownie odwróciła się i spojrzała na niego: — Daj spokój z tym kneblem. Poważnie.
-
- Wcześniej jakoś się nie opierałaś.
-
- Wcześniej jakoś się nie opierałaś.
-
Przewróciła okiem.
— Bo wcześniej mógł być potrzebny, a teraz nie jest. Tyle w temacie. -
Wzruszył ramionami i nie wykłócał się więcej, a zamiast tego od razu przystąpił do dzieła, krępując Ci ręce za plecami w nadgarstkach, ramionach i przedramionach. Chwilę zastanawiał się, co zrobić ze szmatką, ale ostatecznie schował ja do kieszeni kamizelki, podobnie jak knebel i sam ułożył się w jednym z wolnych miejsc do spania.
- I co ciekawego porabiałaś od naszego ostatniego spotkania? - zagadnął, układając ręce pod głową i patrząc się w skalny sufit jaskini. -
W pierwszej chwili nie chciała mu odpowiadać albo wyłącznie rzucić czymś na wzór “spadaj” albo “jeb” się, jednak szybko się zreflektowała.
“W końcu nie zakneblował mnie, nie?” Pomyślała. Może była to wina zmęczenia, ale wyjątkowo nie widziała dobrego powodu, by odgryźć się na nim.
— Szczerze? Niewiele, poza bójką z tępakiem z Krwawej Dłoni i jego kolegą, który porywa się na moich starych. — Odpowiedziała. -
- Krwawa Dłoń? No proszę, proszę, tego bym się nie spodziewał.
-
— Wiesz, że ja też nie? — Odpowiedziała. — Reszta skumała się z nimi, kiedy razem “wesoło” spędzaliśmy czas w Imperium, więc kiedy wróciłam, Ci już zdążyli się u nas zadomowić.
-
- Kumpel z Dodge wspominał mi, że Dłoń robi się strasznie zuchwała, prośbą albo groźbą wcielają w swoje szeregi mniejsze grupki bandytów, a jak jakiemuś się to nie podoba, to kulka w łeb i do piachu… Jeśli w Oskad zacznie się wojna, to z nimi, nie z tubylasami. - powiedział i po chwili parsknął śmiechem pod nosem. - No i nie narzekaj, to była świetna przygoda. Wiem, że z Twojej perspektywy mogło nie być tak ciekawie, ale nie narzekałaś, a przynajmniej nic nie słyszałem. Ucieczki z więzienia nie są częste, a takie jak ta nie zdarzyły się nigdy. Zobaczysz, będą o tym opowiadać legendy, a Ty zasłyniesz tym, nie tylko jak stamtąd uciekłaś, ale też tym, że po ucieczce z jednego pierdla dostałaś się dobrowolnie do drugiego.
-
Im bardziej Star brnął w swój wywód, tym bardziej Jannet gotowała się wewnątrz. Dla niego to wszystko wydawało się tylko śmieszną zabawą, dobrą przygodą, a Jannet przez ten cały czas w więzieniu bladła na samą myśl o ponownym spotkaniu z rodzicami, będąc na skraju załamania nerwowego. Kto wie, jak skończyłaby się ta przygoda, gdyby przypadek nie sprawił, że w kiciu trafiła na takich ludzi ( i jednego Amaksjanina).
-- Ty niczego nie rozumiesz, nie? – Odcięła się szorstko, odwracając od Stara. -
- A czy muszę? - odparł, klepiąc Cię po pośladkach. - Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, a my powinniśmy się wyspać przed jutrzejszą akcją.
-
Za ten ruch Jannet po omacku wymierzyła Starowi kopniaka (//bo o skrępowanych nogach nie było mowy//).
— Dobranoc. — Odpowiedziała krótko i zimnie, odsuwając się od niego na tyle, na ile mogła. -
Trafiłaś, a choć syknął z bólu, to również życzył Ci dobrej nocy swoim zwyczajowym, lekceważącym i wesołym tonem. Ty zaś albo przywykłaś do krępowania i kneblowania, i nie robiło Ci to już większej różnicy, albo byłaś tak tym wszystkim zmęczona, że nie robiło Ci to już większej różnicy. Tak czy siak, zasnęłaś dość szybko, a obudziłaś się później, zapewne o świcie lub tuż przed, bo to właśnie wtedy, według słów Jimmy’ego, mieliście wyruszać. Obudził Cię tym, czym pożegnał przed snem, ponownie klepiąc w tyłek, choć tym razem przezornie odsunął się na tyle, abyś nie mogła go kopnąć.
-
— Zrób to jeszcze raz, a rozwalę Ci łeb. — Syknęła. w połowie szczerze, a w połowie żartobliwie. Już miała dosyć tego, jak Star ją wyszydzał.
Zsunęła się z łóżka. Od razu ruszali w drogę? -
- Naprawdę jesteś urocza, gdy grozisz mi śmiercią. - odparł beztrosko i wyjął z kieszeni kamizelki wędzidło, przystawiając Ci do ust. Najwidoczniej nie macie już czasu na jakikolwiek posiłek czy ugadanie szczegółów planu, musi Wam wystarczyć to, co zjedliście i ustaliliście wczoraj, a w sumie od powtórzenia całego planu po raz kolejny i napełnienia żołądka czas jest teraz najważniejszy.
-
W takim razie dała się związać i zakneblować, choć słowa Stara okropnie ją zmieszały. Dała się poprowadzić do kufra.
-
Gdy zagryzłaś zęby na skórzanym wędzidle, Jimmy od razu zawiązał paski z tyłu Twojej głowy oraz zawiązał Ci oczy. Chwilę zajęło, nim wyprowadzili na zewnątrz wóz, konie i zabrali zapasy na ewentualną drogę powrotną, ale gdy się to już stało, wrócili po Ciebie. Już w kufrze, do którego musiałaś wejść, Jimmy skrępował Ci jeszcze nogi, tak jak zawsze, w udach, kostkach i łydkach, obmacał piersi i zatrzasnął wieko oraz zamknął kufer na klucz.
//Jeszcze jeden odpis dla zachowania ciągłości fabuły, tak jak w Dodge, i zmieniamy temat.// -
“Przysięgam Jimmy, jak już wydostaniemy resztę z więzienia, to rozwalę Ci tą wesołą buźkę cegłą.” Stwierdziła w myślach.
Przed wyruszeniem upewniła się jeszcze, że scyzoryk jest na miejscu, by na miejscu nie spotkała ją niemiła niespodzianka. -
Odebrany Ci przez Stara, znajdował się w skrytce wewnątrz kufra.
//Zmiana tematu. Zacznę Ci jutro, wypatruj nowego tematu.//