[Metro-Zdzieszowice] Tunele
-
// Hmm, ciekawe rozwiązanie. Możesz. //
-
Nie miał zamiaru ryzykować. No, może gdyby właśnie wracał lub szedł bez towaru, to wtedy by się wychylił, tak zwyczajnie obawiał się tego, że zostanie przyłapany na handlu ludźmi, z czego mogła wywiązać się bijatyka, strzelanina albo płacenie za milczenie, które wcale nie było pewne. Dlatego oddał kobietę Kulawemu i kazał mu się nieco cofnąć, ale na tyle, aby wciąż byli w zasięgu słuchu i wzroku, obawiając się, że kobieta może jakoś spróbować wołać o pomoc pomimo knebla i zainteresować tamtych. Sam zaś przyczaił się i czekał, aż tamci skończą negocjacje i odejdą, nasłuchując, bo może dowie się czegoś ciekawego? Nie tracił jednak czujności, w razie gdyby tamci mimo wszystko postanowili iść w jego kierunku.
-
Szczurołap [T- 10 (Wydarzenie)]
— Pomyślmy, pomyślmy… — Odpowiedział mężczyzna. — Świadkowie niechętnie zmieniają zdanie, więc myślę, że będą potrzebowali koło stówy na głowę…
Kobieta jęknęła.
— Ale kolejna rozprawa, zwoływanie ławy, urzędników z Perły, poprawki w raporcie dla Dyktatora… Sama rozumiesz Tatiano, dla mnie, rewizora, to ogrom dodatkowego zachodu. Tysiąc. Czyli łącznie wychodzi nam… Fiu, fiu, fiu, całkiem tanio. Tysiąc trzysta waluty.
Szczurołap szybko przekalkulował to w głowie. Facet prosił o sporo. Naprawdę sporo. Więcej niż roczny zarobek sporej części społeczeństwa. Więcej, niż koszt niektórych niewolników. Ale jeżeli mówił prawdę… To do cholery, był rewizorem. Urzędnikiem nadzorującym prawo i porządek na stacji, odnoga władzy Perły. Tatiana, kimkolwiek była, nie mogła zbyt wiele zdziałać. Rewizor miał wszystkie asy w swoim rękawie.
— T-to… To niedorzeczne! Nie mam takich pieniędzy! Czego ty oczekujesz?! Że będę się sprzedawała po kątach i ciemnych alejach?!
— Cieszę się, że wychodzisz z inicjatywą, ale to nie będzie konieczne. Mieszkanie.
— …Co?
— Sprzedaj je, zapłać mi, a Anton wyjdzie na wolność.
— Ty… Zapomnij o tym! Tyle lat krzątaliśmy się z ojcem po peronach tylko po to, żeby żyć jak ludzie. Nie sprzedam, po moim trupie!
— A nie trupie twojego brata? W końcu nie będą czekali z wyrokiem przez wieczność, Tatiano.
— Ty… Ty… Ty żmijo oślizgła! Ty przebrzydła, zakrawacona żmijo!
Głośny trzask. Krótki pisk kobiety.
— Uważaj na język, ja nie jestem jedną z twoich peronerii.
Kobieta dyszała głośno, lecz milczała.
— Decyduj. Dostanę moje pieniądze, a Anton wróci do Ciebie czy zostawisz go w więzieniu, by zgnił?
Chwila ciszy.
— Daj mi kilka dni. Muszę pomyśleć.
— Kilka dni? Ojej… No dobrze. Jednak radziłbym się pospieszyć. Wyciągnięcie twojego braciszka z Stalagu będzie już znacznie trudniejsze, no i kosztowniejsze, oczywiście.
— Trzy dni. Daj mi trzy dni. Błagam.
— Nadużywasz mnie Tatiano… Ale niech będzie. Za trzy dni przyjdziesz tutaj, a ja rozwiążę wszystkie twoje problemy. Miłej nocy.
W końcu zza łuku dobiegły oddalające się kroki. Jedna, dwie, nie, trzy pary stóp. Trzy pary męskich stóp odchodziły w głąb stacji, zostawiając za sobą dźwięk cichego, żeńskiego łkania.
-
//Czyli ona tam została, tak? I jak pójdę dalej to na nią wpadnę?//
-
// Mhm. //
-
Sytuacja rzeczywiście była nieciekawa. Na szczęście kobieta trafiła na bohatera metra, człowieka o wielkim sercu, obrońcę słabych i uciśnionych, który rabuje bogatych i daje biednym… A, nie, chwila, nie do końca, Szczurołapa gówno to obchodziło na dobrą sprawę. Zamiast o tym, kim jest ta kobieta, w co się wplątała, a tym bardziej jak jej pomóc, zastanawiał się nad czymś innym: czy jeśli zniknie, to tamten gość, rewizor, może więcej na tym zyskać, i nie wnikać w szczegóły, czy jednak straci na tym tyle, aby spróbować śledztwa. Nie żeby Szczurołap nie obawiał się posiadania wrogów, ale może niekoniecznie takich jak on, musiał mieć o wiele więcej, niż żądał od tej całej Tatiany, a za tyle mógł wynająć całą zgraję wrednych najemników.
-
Szczurołap [T- 10 (Wydarzenie)]
Po chwili namysłu, jego co najmniej na pewno nie szczurzy mózg wysunął następującą teorię: Jeżeli zniknięcie kobiety mogłoby przynieść rewizorowi zysk, to dlaczego sam by tego zniknięcia nie spreparował? W końcu człowiek zawierający takie układy na pewno wiedziałby do kogo uderzyć, by Tatiana zniknęła na zawsze z scenerii stacji. Potrzebował jej, choć łowca nie mógł wiedzieć jak bardzo. Czy na tyle, by zapłacić za nią sporą sumką w walucie? A może wręcz przeciwnie, jego zainteresowanie kobietą było na tyle niewielkie, że jej zaginięcie potraktowałby wzruszeniem ramion? To wiedział tylko on sam i duchy tuneli…
-
Jakby tego nie przedstawić, w obu wypadkach był to dla niego zysk: jeśli mężczyzna się nią nie zainteresuje i uzna to za kolejny problem z głowy, Szczurołap zarobi na niej, sprzedając ją do burdelu lub dostanie pieniądze za okup, jeśli dobrze to rozegra, co gwarantowało większe zyski, ale i większe ryzyko. Tak czy siak, kto nie ryzykuje, ten nic nie zdobywa, więc postanowił postawić na tę niepewną kartę. Odłożył lekko kołkownicę na ziemię, dał znać kompanowi, aby został tam, gdzie stał, sam zaś dobył maczugi i ruszył szybkim krokiem w stronę kobiety, bez zbędnych wstępów, licząc na element zaskoczenia i to, że w jej stanie nie za bardzo będzie mogła się bronić, wymierzył jej cios maczugą, który wyważył tak, jak wiele innych w swojej karierze: aby trafić w głowę, na tyle lekko, aby jej nie zabić czy trwale oszpecić, ale przy tym odpowiednio mocno, aby upadła bez przytomności na ziemię.
-
Szczurołap [T-10 (Wydarzenie)]
Nawet nie zauważyła nadchodzącego zagrożenia, klęczała na zimnej posadzce, odwrócona tyłem do Szczurołapa. Maczuga uderzyła ją w tył czaszki, odrzucając do przodu bez przytomności.
Herszt bandy przyjrzał się jej. Jeżeli Tatiana miała być jego inwestycją, to chyba nieźle trafił. Miał pod swoimi nogami dwudziestoparę, może trzydziestoletnią kobietę o słomianych włosach uwiązanych w kucyk. Jej twarz była proporcjonalnie ładna i jasna, choć nieco stłamszona trudem pracy. Jej policzki pokryte były piegami. Nosiła błękitną chustę na głowie, wełniany sweter w romby i prostą suknię opadającą do jej stóp.
-
Dał Kulawemu znak, aby podszedł bliżej, a sam odłożył maczugę, biorąc za to do rąk liny i nóż. Odciął ze sznura kilka mniejszych fragmentów, krępując z ich pomocą nogi kobiety w udach, łydkach i kostkach, a ręce za plecami w nadgarstkach, ramionach i przedramionach. Na koniec wepchnął jej do ust jedną ze szmat, drugą obwiązał usta, a kolejną zawiązał oczy. Sprawdził też, czy jego uderzenie nie wywołało zbyt wielkich obrażeń.
-
Szczurołap [T-10 (Wydarzenie)]
Na potylicy kobiety powoli wzrastał guz, lecz nie był inny od pozostałych, jakie Szczurołap nabił w swojej karierze, więc nie musiał się nim martwić. Nie było krwi, skóra kobiety nie siniała, wszystko wydawało się w porządku.
— Dwie lalunie na jednym ogniu, co? Szkoda, że w Metrze nie ma tyle bezpańskich nóg, co bezpańskich bab, eh… — Kulawy westchnął zza jego pleców, przyglądając się Tatianie.
-
- Może za nią dostaniemy więcej, niż jakbyśmy ją po prostu sprzedali do burdelu. - odparł z paskudnym uśmiechem na gębie. - No, wyjaśnię później. Idziemy dalej.
Schował broń i wszystko inne na swoje miejsce i przerzucił sobie kobietę przez ramię, kontynuując marsz. -
Szczurołap [T-8 (Wydarzenie)]
Dalsza trasa nie nastręczała trudności. Przewijali się drożnymi korytarzami technicznymi, szybko posuwając do przodu. Czasem napotykali drobniejsze mutanty, uciekające przed samym światłem ich latarek, za to żadnej ludzkiej duszy. Choć oczywiście było im to na rękę, to zwykle napotykało się tu przynajmniej kogokolwiek, szmuglerów alkoholu czy całe grupy najemników, mijanych w milczeniu i wymianą napiętych spojrzeń. Mały ruch?
Problemy napotkali dopiero zbliżając się do swego celu, Perły.
Nie więcej niż pięćset metrów od bocznego wejścia na stację, korytarz którym dotychczas pokonywali swoją trasę okazał się… zamurowany. Przed Szczurołapem i Kulawym wyrastała ściana z czerwonej cegły, zaprawiona solidną ilością betonopodobnego spoiwa.
— Cudo. Chce Ci się przeciskać przez odpływy? — Zapytał jego towarzysz, przyglądając się to murowi, to szefowi.
Odpływy pod tunelami. Używało się ich tylko wtedy, gdy nie pozostawały żadne inne opcje. Wypełnione brudem i siedliskami mutantów, rzadko kiedy oferowały więcej przestrzeni niż metr wysokości i odpowiednio metr szerokości. Przeciskanie się przez nie wymagało od groma wysiłku, ale było możliwe. Niektórzy próbowali zejść jeszcze niżej, do kanalizacji, jednak ta trasa była najbardziej ryzykowna z wszystkich. Półświatek już dawno chciał wytyczyć tam trasy, jednak zawiłość burzowców, studzienek i wąskich rur pozbawił życia tylu wysyłanych tam badaczy, że nawet najbogatsze mafie zrezygnowały z tego pomysłu lata temu.
-
Nim odpowiedział, zastanowił się nad innymi opcjami. Poza tym, że musieli przejść obaj, a Szczurołap był byczym chłopem, zaś Kulawy mógł mieć trudności przez swoją protezę, to musieli przecisnąć przez odpływ również obie kobiety. Wizja brudu go też nie urządzała, choć o wiele bardziej obawiał się mutantów. Może i nic wielkiego tam nie wlezie, ale i tak ciężko odganiać się od takich małych pokurczów w takich warunkach. Więc co poza odpływem?
-
Szczurołap [T-8 (Wydarzenie)]
Powierzchnia. Szczurołap dobrze wiedział o przejściu w piwnicy jednego z biurowców położonych na przekątnej placu Powstańców, a także o studzience przy zawalonej restauracji, do której przebito korytarz łączący podziemia z powierzchnią.
Nie wiedział jednak, jakie warunki panowały teraz ponad warstwą betonu i ziemi oddzielającą ich od miasta. Jeżeli niedalekim włazem wyszliby wprost w zamieć i wiatr świętej Anny, mogłoby być nieciekawie. Jedyne, czego mógł się domyślić, to tego, że teraz panowała tam noc.
-
//Podsumowując: Moje opcje to przeciskanie się tunelem, wyjście powierzchnią, a potem przekradnięcie się tamtędy i coś jeszcze?//
-
// Tak, przekradasz się powierzchnią do ukrytego przejścia i cyk, jesteś na Perle. Przy czym wspomniałem o dwóch opcjach, przejściu w biurowcu i studzience przy zawalonej restauracji.
Btw zawsze możesz iść na solo z Gwardzistami, o ile chciałbyś się pozbyć postaci. //
-
//Nie, nie mam zamiaru zabić tej postaci, choć taka walka to pewnie byłoby coś.//
Nie widząc wielu opcji, skreślił kompanowi plan i zabrał się za jego wykonanie. Mianowicie postanowił spróbować przebić się powierzchnią, uważając to za lepszą opcję, jeśli alternatywą był tunel, w którym ciężko się poruszać, a co dopiero obronić, przyspieszyć lub kompletnie się wycofać. Zwłaszcza, że musieli przenosić jeszcze dwie kobiety. Dlatego wybrał powierzchnię, a dokładniej piwnicę w biurowcu. Lepsza opcja, bo jeśli na zewnątrz warunki pogodowe nie sprzyjają, to przynajmniej nie wlezą w jakieś gówno ot tak, a będą mieli jeszcze czas się wycofać lub przeczekać tam na poprawę pogody. Tak czy siak, plan był, trasa obrona, ruszyli więc w drogę. -
Szczurołap [T-8 (Wydarzenie)]
Korytarze techniczne co rusz wyzierały na powierzchnię, czy to dawnymi otworami wentylacyjnymi czy włazami, więc cofnięcie się do najbliższego nie stanowiło żadnego problemu. Po krótkiej wspinaczce po szczeblach ruściejącej drabinki Szczurołap mógł podważyć prowizoryczną pokrywę i wyjrzeć na zewnątrz.
Tym, co mógł stwierdzić z całą pewnością, był fakt tego, że jest ciemno. A jeżeli na powierzchni jest ciemno, to znaczy że trwa noc. Skoro trwa noc, mutanty będą chętniej szukały żarełka, ale z tym liczył się już wcześniej. Bardziej interesujące były inne elementy: mniej więcej w połowie jego drogi do biurowca wyrastały strażnice chroniące bram Perły. Reflektory nie oświetlały okolicy, co miało swoje pozytywy, bo na pewno ułatwiało Szczurołapowi niezauważone przejście tamtą okolicą, ale też nieco utrudniało sprawę, bo będzie zmuszony do poruszania się w kompletnej ciemności. Przynajmniej nie miał przed sobą trudnej drogi, mógł przejść ją dosłownie w prostej linii, mijając stopy samego Klaudiusza (//pomnik Powstańca//) i tak trafić do biurowca.
-
- Zostań tu z nimi, zbadam teren. - polecił kompanowi, wskazując na kobiety, a sam udał się w drogę. Obawiał się nieco samotnej podróży, jak i zostawienia Kulawego właściwie samego, ale liczył na to, że mutanty odpuszczą sobie ich obu tym razem. Czasu było sporo, światło nie goniło, a on nie chciał wpaść przypadkiem do jakiegoś dołu czy w inne bagno, przenośne lub dosłowne, więc po prostu spróbował przetrzeć szlak, poruszając się cicho, ostrożnie, z bronią gotową do walki, oraz bez światła, które choć mogłoby pomóc, to na pewno zwabiłoby ludzi ze strażnicy.