Begin
- 
- Zabiła go? 
- 
— Prawie. Ogólnie przez to prawie utopienie dzieciak pojawił się w Krainie jako ghul, ale już totalnie nie wiem czemu. A ona jak się o tym dowiedziała wypieprzyła go z miasta. W środku zimy. Podobno prawie umarł. 
- 
- Czym są ghule? Co stało się z nimi dalej? 
- 
— Z tego co mi wiadomo to takie stworzenia co wpieprzają ludzkie mięso. Z tego co wiem dzieciak w końcu wyszedł na ludzi, a tamta laska jak ogarnęła, że prawie zabiła własnego dzieciaka drugi raz to się powiesiła i umarła. Na dobre. 
- 
- Ghule moją jakieś inne cechy poza tym, że jedzą ludzi? Nie wiem, są silniejsze czy mądrzejsze? 
- 
— Nie wiem, znajdź sobie jakiegoś i zapytaj. Albo tego dzieciaka, podobno w talii jest. 
- 
- Czyli do Talii można się dostać nawet będąc Jokerem? Można posiadać dwie sygnatury? 
- 
— Hm? O czym ty mówisz? 
- 
- No, jak się przeniósł to jest Jokerem, nie? 
- 
— Wtedy chyba jeszcze nie było Jokerów. 
- 
- A. Smutna historia. Ale powiem ci, umiesz opowiadać, z każdym zdaniem robiło się coraz ciekawiej. Masz talent, Eveline. 
- 
Zarumieniła się lekko i machnęła ręką. 
 — A tam, gadanie.
- 
- Zbywając mój komplement, uznajesz mnie za kłamcę, czyli mnie obrażasz. Mam się poczuć obrażony? - Uśmiechnął się i spojrzał w jej oczy, proponując ramię by mogła się chwycić pod rękę. 
- 
Skrzyżowała ręce na piersi. 
 — Chytrus z ciebie, Dokja. Koreance też byś tak powiedział?
- 
- Gdyby była tobą, to pewnie tak. 
- 
Prychnęła. 
 — Próbujesz mnie poderwać, czy wzbudzić pocuzcie winy?
- 
- A co byś wolała? 
- 
— Wolałabym, żebyś przestał na moment gadać. 
 Przystanęła i spojrzała mu w oczy.
- 
Zamknął więc usta i odwzajemnił spojrzenie, głęboko w oczy. 
- 
— Grzeczny chłopiec. 
 Pocałowała go w policzek i pomału ruszyła z powrotem do hotelu.
 

