Begin
- 
Zostawił ten do jogi i wziął te legendy. Usiadł sobie na jakimś leżaku czy wygodnym fotelu, okrył się kocem i zaczął czytać na dobranoc. 
- 
Wyczytał tam historię o cywilizacji krasnoludów, która niegdyś żyła w miejscu zwanym Fallen, skąpanym w magmie i ukrytym głęboko w górach. 
- 
Co cechowało krasnoludy? Miały jakies artefakty? Co się z nimi stało? 
- 
Niestety w książce brakowało części stron. 
- 
Starał się domyślić ich treści po prostu czytając dalej. 
- 
Wychodziło na to, że właściwie to ni cholery nie wiadomo, co się z nimi stało. 
- 
Poszukał tych gór na mapie. Były jakoś oznaczone? 
- 
Były na północnym zachodzie, w samym rogu mapy. Podobnie jak wspomniane Fallen. No i Colder, o którym uprzednio mówiła Eveline. 
- 
Chyba już miał cel podróży. Po przeczytaniu tego, położył się spać. 
 //Punkt w Kognicję jak coś.
- 
Usnął, a w swym śnie pojawił się na polu bitwy, które nagle zaczęło obrastać kwiatami. Dziwne. 
- 
Rozejrzał się we wszystkie strony, szukając źródła anomalii i zagrożeń. Przybrał pozycję do walki wręcz. 
- 
Łodygi kwiatów oplotły mu stopy. 
- 
- Nie wiem kim jesteś, ale przestań. Nic ci nie zrobiłem. 
- 
Łodygi zatrzymały się, ale nie puściły. 
- 
- Chcesz pogadać czy co? 
- 
Łodygi szarpnęły, a Dokja się wyłożył. 
- 
Złapał za nie rękami i spróbował rozerwać by uciec z uścisku. 
- 
//to rzuć sobie na morfologię, łatwy 
- 
Rzut. Morfologii mam 1 
- 
Łodygi rozerwały się bez trudu. Dokja był wolny. Tymczasem rozbolała go głowa. 
 

