Begin
- 
- Chcesz pogadać czy co? 
- 
Łodygi szarpnęły, a Dokja się wyłożył. 
- 
Złapał za nie rękami i spróbował rozerwać by uciec z uścisku. 
- 
//to rzuć sobie na morfologię, łatwy 
- 
Rzut. Morfologii mam 1 
- 
Łodygi rozerwały się bez trudu. Dokja był wolny. Tymczasem rozbolała go głowa. 
- 
- Nie baw się ze mną, nie chcę. - Próbował przemówić do sprawcy tych czynów, wstając by rozdjrzeć się wokół 
- 
Sceneria osnuła się mgłą, a spomiędzy pnączy kwiatów wyszła dziewczyna. Miała na sobie zwiewną czarną szatę. Spojrzała na Dokję. 
 — Coś słabo sobie radzisz sam w snach.
- 
- Powiedzmy, że to cena za porządek za dnia, jaką muszę teraz płacić. Kim jesteś? - 
- 
— A, nikim ważnym. Takim tam podróżnikiem przez ludzkie sny. Badam obyczaje Jokerów, takich jak ty. 
- 
- A, bożek krainy czy coś takiego. Czyli mamy Shizukę jako stwórcę tego grajdołku i ciebie. - Usiadł sobie na ziemi, z dala od pnączy. - Opowiesz mi o upadku krasnoludów? - 
- 
— A skąd mam wiedzieć? Nawet nie wiem kto to Shizuka. Krasnoludów już nie było, gdy powstała Kraina. 
- 
- To co z Fallen? Kraina powstała na trupie jakiegoś innego świata? - 
- 
— Podobno Kraina to taki patchwork, ale nikt poza samą twórczynią nie wie, jak to cholerstwo działa. 
- 
- Czyli to zbitek światów… Znasz jakiegoś smoka, albo słyszałaś o jakimś jeszcze żyjącym? - 
- 
— No ba. Kilka mieszka w tamtej okolicy. 
- 
- Jest taki, który chętnie przyjąłby kogoś takiego jak ja na ucznia? Chciałem poznać jakieś tutejsze techniki walki i rozumieć magię, chociażby minimalnie. Słyszałem, że lubią mówić i często są samotne. 
- 
— Niestety, tego nie wiem. Ale może ta Shizuka wie? 
- 
- Albo Kizuka się nazywała… Cholera wie. I tak pewnie nie spotkam stwórcy tego świata, jestem tylko Jokerem. Dopiero jak karty zbiorę ją najprędzej zobaczę. 
- 
— Ja tam w ciebie wierzę, Dokja. Uda ci się. 
 Uśmiechnęła się do niego, a sen się rozpłynął. Dokja obudził się.
 

