Begin
- 
— Skoro i tak mnie już nikt nie bierze na poważnie, to po co się tym przejmować? — rzucił smutno. 
- 
Trochę smutno jej się zrobiło. Ale w sumie nie miała żadnego pomysłu jak mogłaby mu z tym pomóc, więc przemilczała jego wypowiedź, dalej głaszcząc go po brzuchu. 
- 
— Pójdziemy się czegoś napić? 
- 
- Czemu nie, prowadź. 
- 
Dotarli do karczmy. Sho jakoś poradził sobie z podniesieniem swoił łapek i oparciem ich o kontuar. 
 — To na co masz ochotę? — zapytał Angelikę.
- 
Rozejrzała się za jakimś menu albo czymkolwiek, by rozeznać się w serwowanych tu napojach procentowych. 
- 
Piwa, wina, kilka drinków. A na końcu dopisek “o inne zapytaj barmankę”. 
- 
Pewnie wyjdzie na próżną damulkę, ale co poradzi na fakt, że była tak chowana. 
 - Powiem Ci, że nie wiem. Rzadko kiedy piję, a jak już to nie byle co… Może jakiś drink?
- 
— Co powiesz na Tequila Sunrise? Wydaje mi się, że będzie ci pasować. 
- 
- Zaryzykuję. - Odparła i czekała na działanie Sho//jeśli dobrze pamiętam imię, w szybkiej odpowiedzi boję się przewijać do góry.//. Ciekawiło ją, czy ludzie faktycznie go ignorują lub nie rozumieją. 
- 
//dobrze Sho pokiwał łebkiem i zwrócił się do barmanki. Zamówił sobie piwo ze słomką, a Angelice drinka. Dziewczyna po krótkiej chwili im to podała. 
- 
W sumie zdziwiła się tym, że ktoś go obsłużył, patrząc na to, że o ile dobrze pamięta to się na to żalił. 
 - Ej, no mnie może pamięć myli, ale to nie było tak, że zdziwiłeś się że w ogóle z Tobą rozmawiałam?
- 
— Ale to jest co innego. Chodzi mi… chodzi mi o bezinteresowność. A poza tym to przecież ty pierwsza do mnie zagadałaś, a to jest zasadnicza różnica. 
- 
- Ah, w sensie że mieszkańcy Krainy Czarów nie cieszą się z gadającego kota tak bardzo jak ja? - Odparła śmiejąc się. - Zagadałam bo wyglądałeś tak bardzo magicznie! W sensie, nigdy nie widziałam tak czerwonego futra, to pomyślałam że może ma to związek z magią… 
- 
Odwrócił lekko wzrok, jakby zawstydzony. 
 — T-to… to rzeczywiście nie jest zbyt koci kolor.
 Upił łyk piwa i obejrzał jakby krytycznie swoją łapę.
 — W sumie to ja po prostu mam w tym kolorze włosy. W mojej… normalnej postaci.
- 
- Czekaj, to w Krainie każdy może mieć taki kolor naturalnie? Ale Wam teraz zazdroszczę… - Odparła i upiła łyk drinka, ciekawa czy faktycznie jej zasmakuje. - Ej, a znasz jakieś czary? - Dodała po krótkiej chwili, odwracając się gwałtownie w jego stronę. 
- 
— Troszkę. Ale bardzo mało. 
- 
- A jakie na przykład?! - Zapytała podekscytowana. 
- 
— Moje łzy leczą raka, a pocałunki poprawiają humor. 
 Możliwe, że kłamał. Nie wiedziała na pewno.
- 
Nieco ją ta odpowiedź zawiodła. Nie znaczy to że nie jest pod wrażeniem, spodziewała się jednak czegoś bardziej widowiskowego. 
 - A coś bardziej widowiskowego? - Zapytała z nadzieją w głosie.
 

