Milan
-
— Czy ja wiem? — Likho wyjął z kieszeni karty. — Na mój gust to jest trochę na plus. Więc jednak na zero.
-
Uśmiechnął się.
- No ciebie to jednak zawsze można liczyć -
— Cieszę się. A teraz szybko, zanim ci się zemdleje.
-
- Spokojnie, twardy jestem. - uśmiechnął się niemrawo. Mogli już znaleźć tego lekarza
-
Dotarli na miejsce, gdzie z przyczyn technicznych zostali rozdzieleni. Gdy LJ się obudził po wszystkim, było rano.
//punkcik w ??
-
Przetarł zmęczone oczy i usiadł na łóżku, po czym rozejrzał się po sali.
//Morfologia
-
Spostrzegł, że na łóżku z drugiej strony pokoju leży Ethan. Jego towarzysz siedział obok, skrobiąc notatki i co jakiś czas patrząc w stronę LJa.
-
To było strasznie niezręczne. Spróbował wstać, by uniknąć niepotrzebnej konfrontacji.
-
Tamten wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. LJ czuł się lekko zamroczony. Pewnie przez leki. Udało się wstać.
-
Sprawdził czy wszystko ma przy sobie. A jeśli wszystko miał, postanowił opuścić salę.
-
Facet zaśmiał się, gdy LJ w końcu doczłapał do drzwi. Na korytarzu było spokojnie, widział grupkę dzieci siedzącą nad czytankami. Chyba czas skierować się do wyjścia.
-
Tak też właśnie zrobił.
-
Na zewnątrz mijał pomału kolejny poranek. Po dłuższej chwili wypatrzył Likho siedzącego na moście.
-
Ruszył w jego kierunku, rozglądając się po miasteczku
-
Ludzie obserwowali go z zaintetesowaniem. Likho popijał sobie piwo i gapił się w wodę.
— Widzę, że szybko cię poskładali. -
- Wciąż trochę czuć przy ruszaniu, ale do wesela się zagoi. - oparł się o barierkę przy leszym
-
— Cieszę się. Potowarzyszyłbym ci, ale ci coś odpierdalali… Czułem się trochę niezręcznie.
-
- Zrozumiano. Wyszedłem tak szybko z tej kliniki z tego samego powodu.
-
— A właśnie, miałem ci dać te karty.
Wyjął trzy z kieszeni i mu je podał. -
- Trzy? - zapytał zdziwiony i przyjrzał im się.