Elfi Las
-
Była to raczej duża wieś niż miasto. Muzyka powoli robiła się głośniejsza.
Zmiana tematu -
Gulasz
Likho poprowadził go pomiędzy domki i w końcu wyszli z wioski. Nikt ich nie wolał.
— Chyba już mi lepiej.— Jestem za młody, żeby tak sobie życie marnować.
-
- To prawda. Wydaje się to być nieco za dużym zobowiązaniem. On w ogóle wie ile masz lat?
-
— Chyba to do niego nie dociera. Pamiętam, że za pierwszym razem zapierał się, że usłyszał dziesięciolecia zamiast lat. I chyba tak mu już zostało. W sumie troszkę go rozumiem. Zazwyczaj tacy jak ja są trochę starsi.
-
- Pewnie nigdy nie spotkał młodego leszego i zwyczajnie zrozumienie tego że nawet trzydziestki nie masz jest ponad nim.
-
— To trochę tak jak to, że nikt nigdy nie widział małego gołębia.
-
Wypuścił powietrze nosem. -Ta, dziwne… -
-
— W Krainie wszystko jest dziwne. W końcu też dość męczy.
-
- Ale chyba nie aż tak, skoro wciąż tu jesteś.
-
Chyba zignorował tę wypowiedź. Skupił się na lawirowaniu między drzewami. Las był dość gęsty. Likho zrywał gałęzie i obserwował co się dzieje.
-
Chodził oczywiście za nim, pozwalając leśnemu duchowi prowadzić się między drzewami
-
W pewnym momencie usłyszał jakiś hałas.
-
- Co to? - powiedział cicho do leszego, szukając źródła hałasu.
-
— Cofnij się.
LJ widział prześwity. Las powoli się kończył. -
Wypatrując zagrożenia, cofnął się powoli.
-
Spostrzegł nagle, że na ziemi wokół Likho pojawił się krąg. Leszy kaszlnął i momentalnie przemienił się w formę, w jakiej LJ go poznał. Zaklął.
-
Nieco wystraszony, rozglądał się za tym co ich zaatakowało.
-
W końcu zobaczył jakąś postać, która wybiegła spomiędzy krzewów z mieczem. Likho odskoczył i zrobił ścianę z korzeni, którą po części osłonił siebie, po części LJa.
-
Cholera, zostali zaatakowani! Prawdopodobnie to Likho był celem, ale to nie znaczy że tak po prostu pozwoli swojemu przyjacielowi umrzeć. Rozejrzał się za jakimś kijem. Na otwartą walkę się nie nada, ale przy odrobinie szczęścia i zręczności może uda mu się zajść łowcę od tyłu.
-
Udało mu się znaleźć kij. Likho był całkiem zwinny.