Elfi Las
-
Udało mu się znaleźć kij. Likho był całkiem zwinny.
-
Starał się odejść nieco na bok, w kierunku przeciwległym do tego w którym unik robił leszy. Jak będzie miał farta to chociaż przydusi tego łowcę
-
Łowca chyba nawet go nie zauważył.
-
W takim razie spróbował zakraść mu się za plecy, w nadziei że był zbyt skupiony na atakowaniu Likho, i spróbował zdzielić mu przez łeb.
-
//rzut na reakcję
-
//Lambert, Lambert…
-
Likho spróbował splątać postać, uderzenie kijem wybiło łowcę z rytmu i wyrżnął na ziemię.
-
Spróbował przydepnąć rękę wojownika by nie mógł podnieść miecza i jeszcze raz mu zdzielił, dla pewności. Po tym spróbował wyrwać mu miecz z rąk.
-
— Szlag by cię trafił…
Usłyszał żeński głos. Likho wyrwał się chyba z tego kręgu i odetchnął.
— Cholera, co to miało być za gówno? -
- Mnie pytasz?! - zapytał rozkładając ramiona - Może lepiej jej, to ona machała w ciebie żelastwem! - wskazał na nią mieczem. Wtedy zdał sobie sprawę że trzyma w dłoniach miecz i przyjrzał mu się dokładnie.
-
Dziewczyna w tym momencie wyrwała się z korzeni i odturlała w bok, kląc. Miecz był dość ciężki i miał wyryte runy. Likho cofnął się.
— Mamy twój miecz, laska, jak teraz się poddasz, to może dostamiesz go z powrotem. -
- Nie wiem czy oddawanie komuś broni w ramach kapitulacji to dobry pomysł. - szepnął leszemu. Miecz chwycił w obie ręce.
-
— Załóżmy, że jestem miłościwy.
Dziewczyna wyciągnęła drugi miecz i zaszarżowała na LJa.//napisz co robisz i rzut na reakcję
-
Zaklął szpetnie i spróbował w jakiś sposób sparować atak kobiety.
-
LJ sparował, ale impet ataku powalił go na plecy. Dziewczyna znów wybiła się z rytmu, ale to wystarczyło. Likho tym razem oplótł ją mocniej i odebrał drugi miecz.
— Nic ci nie jest? — Likho zapytał LJa. -
- Sądząc po tym że przeżyłem swoją pierwszą walkę na miecze? - powiedział nieco niezgrabnie wstając - Jest znakomicie.
Wyprostował się i pomasował się po plecach, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Kim ty w zasadzie jesteś? I czemu próbujesz ściąć mojego kumpla? -
Nie odezwała się. Zacisnęła zęby i spojrzała na leszego.
— To chyba wiedźminka. Słyszałem, że są w Krainie, ale nie myślałem, że któryś się na mnie porwie. -
- Zabawne. Parę godzin temu rozmawialiśmy o tym że podoba ci się tutaj właśnie dlatego że nikt na ciebie nie poluje. Chyba zapeszyliśmy…
-
— Mało ci rozrywki? Poluj na wampiry czy coś. Jak się nazywasz?
Dziewczyna milczała jeszcze przez moment, ale w końcu odpuściła.
— Akuta — burknęła. -
- Powtórzę pytanie. Czy jest jakiś powód dla którego próbujesz zbić mojego przyjaciela?