Donia
-
Założył i związał tajemniczy szlafrok, po czym zbliżył się do równie tajemniczej dziury.
-
W luce leżała dziewczyna. Miała ciemne jak noc włosy, a fioletowymi ślepiami spoglądała na LJa.
— No cześć. Chyba się jeszcze nie znamy. -
- Wszystko na to wskazuje… - powiedział dość skonfundowany. Coś czuł że wkrótce uczucie ździwienia na zawsze go opuści, ale póki co, dość mocno się go trzymało.
- Jestem L.J. -
//*zdziwienia
Dziewczyna wstala i otrzepała się z piasku.
— Jestem Kizuka. Sorki, że tak nagle, ale nie spodziewałam się, że będziesz spał nago.
Zaśmiała się. -
- Niestety, ale zapomniałem zabrać ze sobą piżamę. - rzekł sarkastycznie i poprawił szlafrok. - Wolę żeby ubrania mi nie zaśmierdły skoro chwilę tutaj spędzę.
-
— Zawsze możesz skombinować sobie nowe. — Kizuka przeciągnęła się. — Jak ci powiem, że jesteś podobny do ojca, to uznasz to za komplement czy wręcz przeciwnie?
-
- Z stwierdzenie które słyszałem już wielokrotnie. - odpowiedział - Jeśli mogę spytać, jak ty poznałaś mojego ojca?
-
— Właściwie tak samo jak ciebie. Wpadł sobie do Krainy przez obraz, a potem spotkał mnie we śnie.
-
- Coś wspominał o jakiejś dziewczynie która nawiedzała go we snach. Nie spodziewałem się że miał to na myśli dosłownie.
-
— No cóż, ja go bynajmniej nie podrywałam. Nie mój typ. Ale cieszę się, że wpadłeś. Ty byłeś tym, który miał studiować biologię czy biotechnologię, tak?
-
- Rzuciłem po pierwszym roku i przeniosłem się na historię sztuki. Udało mi się nawet dostać pracę w zawodzie, więc nie narzekam.
-
— Brzmi ciekawie. Mam nadzieję, że magiczny obraz nie przeszkodził ci w czymś specjalnie ważnym.
-
- Nie, na całe szczęście dopiero co zamkneliśmy ostatnią wystawę, a następna dopiero za miesiąc. Jednak wolałbym wrócić, zanim moje zniknięcie stanie się zauważalne.
-
— Z tego co mi wiadomo, twój ojciec wrócił nie tak długo po swoim zniknięciu. Ale może chciał mieć trochę spokoju z Kamą?
-
- To też możliwe. - odpowiedział - Czemu w zasadzie mnie odwiedziłaś?
-
— Wszystkich tak odwiedzam. Niektórym pomagam, ale z tego co widzę, ty jakoś sobie radzisz.
-
- Jak na razie. Korzystam głównie z wiedzy ojca, ale wiem że prędzej czy później nie będą wystarczyć.
-
— Oj, za dobrze by było. To właśnie taki urok Krainy. Żeby się zgubić i się trochę tym nacieszyć.
-
- Chyba nie jestem typem osoby która się cieszy z bycia zagubioną…
-
Kizuka odetchnęła.
— Zresztą, przecież nie jesteś sam. Ludzie sobie pomagają. Zazwyczaj.