Colder
-
- Co przez to rozumiesz?
-
— No wiesz, góry stały się mniej bezpieczne. Trzeba na siebie uważać.
-
- Będę, dzięki za ostrzeżenie.
-
— Chyba to by było na tyle. Twój kolega już wziął ode mnie kartę dla ciebie.
-
- Jest w mieście jeszcze ktoś kto ma kartę?
-
Zella zmarszczyła brwi, a po chwili pokręciła głową.
-
- No trudno. W takim razie nic tu więcej po mnie. Ruszę rano. Pewnie jeszcze się zobaczymy, jak będę wracał na południe.
-
— Oczywiście. Dobrej nocy, LJ.
-
- Dobrej nocy wszystkim. - wstał, machnął ręką w goście pożegnania i ruszył do swojego pokoju.
-
Po jakimś czasie do pokoju przyszedł też Likho. Walnął się od razu na łóżko.
-
Rozumiał go. Też wszedł do łóżka i poszedł spać.
-
A w swym śnie LJ znalazł się w basenie pełnym piłeczek. Chyba to były piłeczki.
//rzuć 2d6
-
//Na coś konkretnego?
-
W zasadzie chyba nie były to tylko piłeczki. Poczuł, że w kilku miejscach coś go nieźle pokłuło.
-
Jęknął z bólu i poszukał ręką tego co go tak pokłuło.
-
Z basenu wyciągnął kilka jeży. Popatrzyły na niego z zaciekawieniem.
-
Odłożył je w jakimś bezpiecznym miejscu i spróbował wstać i znaleźć wyjście z tego basenu.
-
Udało mu się wygramolić. Zaczął za to słyszeć dziwne szepty. Brzmiały jak… łacina?
-
Łacina to bardzo niebezpieczny język, ale i tak postanowił zbadać skąd one dochodzą.
-
Podszedł bliżej i spostrzegł Furby’ego swoich rozmiarów, który burczał coś po łacinie.