Rhea
-
Dziesięć mikrokredytów? Nie interesuje ich zysk? Nie dość, że ameby, to jeszcze komuniści. Kiss the Alderman zaczęło szukać w masce jakiegoś podsłuchu. Nie da się wykiwać tym głupim jednokomórkowcom, nie przyjdzie na ich imprezę, jeśli oznacza to bycie podsłuchiwanym!
“Yhym, muszę się zastanowić…” Powiedziała w celu kupienia sobie czasu na dokładne przeszukanie maski. Pewnie wydawało jej się, że jest przy tym dyskretna, ale jej agresywne obracanie maski w rękach i przykładanie twarzy na centymetr od jej powierzchni sprawiało, iż każdy mógł się domyślić, co robi. -
Maska nie wydawała się mieć żadnych pluskiew, ani elektronicznych elementów ogóle. Oznaczało to, że podsłuchy były albo nieistniejące, albo niewidzialne.
“Oczywiście, droga lokatorko,” Brush odpowiedziała. Odczekała chwilę. “Zastanowiłaś się już?”
-
A więc są niewidzialne. Nie spodziewała się ani trochę mniej od komunistycznych ameb organizujących bal maskowy. Pewnie wiedziały, to, że jest ona zbyt biedna na mikroskop.
Pójście tam mogło być niebezpieczne, ale, jeśli tylko dokona odpowiednich przygotowań, może wyciągnąć z owego przyjęcia więcej, niż jej wrogowie.
“Tak. Czy trzeba przyjść tam akurat w tych maskach?” Spytała Kiss the Alderman po czym zdała sobie sprawę, że pewnie będzie potrzebowała dobrej wymówki, dlaczego chciałaby wziąć inną maskę. Szybo dodała “Nie mam dziesięciu mikrokredytów.”
Była dość zadowolona z swego strategicznego geniuszu. Tutaj pojawiał się jednak nowy problem, potrzebowała innej maski. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu szukając wzrokiem czegoś, co stanowiłoby znośną alternatywę dla tego komunistycznego kawałku metalu, który posiada jej współlokatorka. -
“Pomyślałam naprzód i kupiłam dwa zestawy,” Brush odpowiedziała, wskazując na płaszcz i maskę zawieszoną na jedynym w mieszkaniu wieszaku. “Ale jeśli nie lubisz dziobów możesz chyba przyjść w masce zrobionej własnoręcznie. Wystarczy wyciąć dziury na oczy w prześcieradle.”
-
5 Dollar Varghese Brush albo współpracuje z amebami i przewidziała fakt, że Kiss the Alderman spróbuje się wykręcić z kupna masek, albo jest najbardziej kochaną współlokatorką na Rhea. Pewnie to drugie. Wszystko wskazuje na to drugie. Mimo to Kiss wkurzyła się znacząco faktem, że ktoś właśnie przejrzał przez jej idealne kłamstwo.
“A co jeśli, uuuuuu, jeśli nie chcę wyglądać tak samo jak inni? Wszyscy przyjdą w maskach ptaków, a ja…” Przerwała na chwilę, zastanawiając się nad alternatywą dla maski kupionej przez 5 Dollar Varghese Brush. “Umiem zrobić maskę ninja z t-shirtu. Prawie nikt tak nie umie. Ale ja umiem. Ten bal będzie mój, jeśli przyjdę w takiej masce.”
Cóż za wspaniałe kłamstwo. Cóż za wspaniała strategia. Geniusz. Cokolwiek jej wrogowie ukryli w tej metalowej masce, Kiss the Alderman właśnie mistrzowsko to ominęła. Poza tym, będzie mogła pochwalić się swoją umiejętnością robienia maski ninja z t-shirtu, co nie zdarza się często.
-
“Jak chcesz,” Brush wzruszyła ramionami, wyrażając jedyną emocję której nie musiała fałszować. “Długo ci to zajmie? Bo nie powiedzieli mi jak długo ta impreza trwa.”
-
“Nie. Potrafię zrobić taką maskę szybciej niż ty… Zrobię to zanim… Um…”
Kiss the Alderman wstała z kanapy i pobiegła do komody, w której trzymała wszystkie swoje t-shirty. Odrzuciła kilka z nich na bok w poszukiwaniu jakiejś czarnej koszulki, aż nie wyciągnęła triumfalnie z środka takiej z białym nadrukiem “All I can do is wake up, eat chip, be bisexual and lie”. Jeden z niewielu t-shirtów, które kupiła, zamiast robić samemu. Głodowała przez to przez tydzień. Biały nadruk mógł być lekkim problemem, ale nie miała czasu się tym przejmować. Wykonała bardzo szybko niezwykle precyzyjną serię ruchów, to jest, przyłożyła dziurę od głowy do swoich oczu i związała ramiona razem z tyłu swojej głowy. Po kilku sekundach obróciła się triumfalnie w stronę 5 Dollar Varghese Brush.
“Skończyłam. Możemy iść.”
-
“Świetnie. Podążaj za mną, lokatorko,” Brush powiedziała zakładając swoją maskę, po czym wyszła z pomieszczenia. Jeśli Kiss nie kłamała odnośnie swoich intencji, dwa klony opuściły budynek i wyszły na ulicę, gdzie ich niekonwencjonalne stroje zwracały pewną uwagę przechodniów. Oczywiście, nikt ich nie zatrzymał - Rhea była wolną planetą, koniec końców, i noszenie koszulek jako masek było dozwolone o ile nie było zabronione w kontrakcie o zatrudnienie.
-
Nie przejmowała się zbytnio reakcją przechodniów. W sumie to noszenie maski się jej trochę podobało. Nikt nie widział jej twarzy, więc, jeśli jakiś rządowy agent chciałby ją śledzić, byłoby mu pewnie trudniej. To znaczy, tak naprawdę nie, bo raczej łatwo odszukać w tłumie jedyną osobę z t-shirtem na twarzy, ale Kiss the Alderman nie wydawała się zdawać sobie z tego sprawy, więc była dość usatysfakcjonowana z swego przebrania.
“Jak daleko stąd jest ten cały bal?” Spytała 5 Dollar Varghese Brush, równając z nią krok.
-
“To już tu,” Brush powiedziała, zatrzymując się i pokazując palcem na wejście pod ziemię, przyciśnięte do ściany wielopiętrowego budynku. Najwyraźniej impreza miała się odbywać w piwnicy, co nie brzmiało zbyt dobrze ale miało sens ze względów finansowych. Tuż przy schodach stał jakiś człowiek w stroju podobnym do tych zakupionych przez Brush, z tym że jego maska miała kolor złota. Chyba jakiś bramkarz.
-
Patrzyła przez chwilę bez słowa na wejście do piwnicy. Zdecydowanie lokalizacja przyjęcie nie budziła zaufania. Czy większość organizacji przestępczych nie używa takich piwnic dla swoich spotkań? Poza tym, organizatorom nie szkoda było stracić na metalowych maskach, ale nie byli gotowi już wydać na lepszy lokal? Irracjonalny strach przed tajną organizacją komunistycznych ameb znowu opanował Kiss the Alderman.
“Bal maskowy w piwnicy? Jesteś pewna, że to miejsce jest bezpieczne?” Spytała się swej lokatorki. W jej głosie nie było słychać strachu, ale to nic dziwnego, bo rzadko są tam jakiekolwiek emocje. Jej język ciała wskazywał jednak bezpośrednio, że zaczyna wątpić, czy chce brać udział w wydarzeniu. Przyjęła pozycję za 5 Dollar Varghese Brush, jakby używała jej jako żywej tarczy.
-
“Szczerze mówiąc nie, ale dotąd nikt mnie nie zdołał nauczyć strachu,” Brush odpowiedziała ruszając do przodu. “Możesz zostać, ale to oznacza zmarnowaną koszulkę.”
-
Kiss the Alderman była niemalże pewna, że mogła po prostu odwiązać rękawy koszulki i ją przeprasować, by wróciła ona do normy, ale zanim zdązyła się odezwać, 5 Dollar Varghese Brush ruszyła już do przodu, postanowiła więc podążać za nią przyglądając się przy tym uważnie osobie w złotej masce.
-
Ów osoba obróciła zamaskowaną twarz w ich kierunku, lecz poza tym nie drgnęła żadnym mięśniem, a przynajmniej nie było tego widać pod płaszczem.
“Nowi członkowie?” Powiedziała ona zniekształconym przez maskę głosem. Przez chwilę przyjrzała się Brush, po czym przez dłuższą chwilę mierzyła Kiss wzrokiem. “Nietypowy stój ale istotne są jedynie twoje chęci. Obie możecie wejść, jeśli nie zabieracie broni ani aparatury do podsłuchów.”
-
Czy to nietypowe precyzować coś takiego przed wejściem na bal maskowy? Kiss the Alderman nie mogła być pewna, bo nigdy na żadnym nie była. Nazwanie ich członkami było zdecydowanie chociaż trochę podejrzane. O jakie chęci mu chodziło? Mózg Kiss the Alderman działał kilkaset razy szybciej, niż normalnie, łącząc nieznajomego z każdą znaną sobie teorią spiskową. Z każdym kolejną linią na tablicy korkowej w jej umyśle, bała się nieci bardziej wejścia do piwnicy.
“Członkami? Członkami czego? Czy ten bal jest organizowany przez jakiś kult? Kult ptasich masek z dwudziestego pierwszego wieku? Kult ptaków? Humanoidalni ptasi kosmici? Jajko. Jajka oznaczają nowe życie. Czy Rhea to ogromne jajko a ten kult czci to, co jest w środku?” Wszeptała w szybkiej sukcesji pytania prosto do ucha 5 Dollar Varghese Brush (a przynajmniej miejsca, gdzie ucho by było, gdyby nie maska).
-
“Jeśli coś ma się wykluć z Rhei, chce mieć z tym czymś dobre relacje,” Skwitowała Brush, po czym zeszła schodami na dół. Człowiek w złotej masce nic nie powiedział ani nawet się nie poruszył, ale jego milczenie zdawało się sugerować, że czeka aż dziewczyna w koszulkowej masce ruszy się z miejsca.
-
Została w tyle za swą lokatorką zastanawiając się ponownie, czy na pewno chce tam wejść. Co, jeśli 5 Dollar Varghese Brush jest już częścią tego spisku i stara się ją wciągnąć w jakąś pułapkę? Głupi dwulicowy rządowy agent. Pewnie zaplanowała to wszystko tylko po to, by się jej pozbyć. Mimo to Kiss the Alderman nie mogła zmusić się do zostawienia tutaj swej siostry samej. Co, jeśli jednak nie współpracuje z organizatorami tego balu i coś jej się stanie? Ktoś znajomy powinien jej pilnować, by nie popełniła żadnych głupich decyzji. Kiss the Alderman zerknęła jeszcze raz w kierunku osoby z złotą maską i ruszyła szybkim krokiem schodami w dół.
-
Schody szły dosyć nisko pod ziemię, kończąc się małą klatką i prostymi drzwiami. Brush obróciła się tylko na moment aby zobaczyć, czy lokatorka wciąż za nią podąża, po czym popchnęła drzwi i weszła do środka.
Stojąc w progu Kiss mogła zobaczyć znacznie większy pokój, halę na standardy tej robotniczej części miasta. Był on zapełniony postaciami w płaszczach i ptasich maskach, choć wiele z nich wyróżniała się oznaczeniami na masce, ubraniem wystającym spod płaszcza lub samą formą, wśród których było przynajmniej parę faunów, androidów i być może parę zwierząt sądząc po nieludzkich sylwetkach. Na przeciwnym końcu pomieszczenia było ustawione podium, na chwilę obecną puste.
-
Trzymała się dość blisko swojej lokatorki bojąc się, że jeśli się rozłączą, albo jej, albo Kiss, może stać się coś złego. Uważnie i nerwowo przyglądała się każdej osobie w pomieszczeniu, szybko skacząc z jednej na drugą i starając się nie zostać zauważonym.
“Ok, co robi się na takich balach maskowych? Powinniśmy porozmawiać z ich wodzem? Zacząć tańczyć?”
-
“Wiesz przecież, że nie wiem więcej niż ty,” Odparła Brush. “I nie mam pojęcia, gdzie jest ich wódz, ani nawet czy jakiegoś mają. Ale zacząć tańczyć… to akurat jest jakiś pomysł. Chcesz prowadzić?”