Nawiedzony Zamek rodu Von Berlgior
-
Krodol starał się wciąż ignorować ból. Poprzedni atak udał się, a olbrzym postawił krok bliżej wygranej. Człek stracił właśnie przewagę mobilności, a teraz to Krod jest od niego szybszy, przynajmniej teoretycznie z racji na większe kroki.
Chwyciwszy swój młot wydał głośny ryk i podbiegł do ludzkiego chłystka, aby zmiażdżyć go ostatecznie. Ponownie zaatakował z wyskoku, co poprzedził szarżą, lecz tym razem krótszą. -
//Nie mamy tu żadnego Herkulesa, wywal to dla dobra świata przedstawionego.//
-
Rzucił torbę ze złotem w olbrzyma, żeby nie spowalniała ucieczki i zawołał swoją tajną broń. Dwa ogary
- Bolo, Lolo!
Zagwizdał głośno. Wyciągnął miecz i zaczął uciekać w las. Psy spowolnią wielkoluda -
Hekarz:
Może i byłeś szybszy, ale człowiek był zwinniejszy, a przy tym mniejszy. Uniknął ciosu i uciekł, nie wiedzieć czemu pozostawiając za sobą torbę złota.
Belka:
Udało ci się, choć ogary nie wykonały rozkazu, uciekając wraz z tobą, ale może to i lepiej, bo i one przeżyły. Zakładając, że Olbrzym nie będzie cię ścigać, jesteś raczej bezpieczny. -
Wypiął dupę do olbrzyma. Wspiął się na drzewo i zaatakował jego głowę skoro był zajęty torbą ze złotem.
- Bolo, Lolo! Atak
Krzyknął do ogarów -
//Jeśli ogary nie zaatakowały wtedy, to nie masz powodów przypuszczać, że zaatakują teraz. Hekarz nigdzie nie napisał, że zainteresował się złotem, więc naginasz rzeczywistość, czyli po prostu GM’ujesz samego siebie. Nigdzie też nie napisałem, że masz w pobliżu jakiekolwiek drzewo, na które możesz się wspiąć, a nawet gdyby nie jest nigdzie powiedziane, że z wysokości jego konarów możesz dosięgnąć głowy Olbrzyma.//
-
//w opisie tematu jest, że zamek jest otoczony przez las//
Skoczył z konara drzewa prosto na głowę olbrzyma i wbił mu miecz z czarnej stali w oczodół. -
//dobra. Uznajmy, że wygrałem bo zadałem duże straty olbrzymowi. //
-
//Tak, tak jest napisane, ale nie uznaję tego, bo GM’ujesz samego siebie. Gdybyś najpierw rozejrzał się za jakimś drzewem, żeby się na nie wspiąć, to okej, ale tego nie zrobiłeś. Niczego nie uznam, nic nie wygrałeś, a ty masz przestać sam się GM’ować.//
-
,//No weź bo ta walka się dłuży a ja i tak mam słabą postać, bo nie mogę strzelać kulami ognia. Dałbyś się nacieszyć zwycięstwem ;_;
-
// Dlaczego ty masz się cieszyć, zabijając postać innego gracza, na stworzenie której poświęcił czas?//
-
//Nikt nie kazał ci się w nią angażować, zwłaszcza, że możesz odejść, póki masz okazję, nauczyć się gdzieś Magii Ognia i wrócić. O ile pierwsze przybycie twojej postaci tu nie miało sensu, tak powrót już może mieć, w końcu zna drogę i chce dokończyć to, co zaczął. A przynajmniej ja bym tak zrobił na twoim miejscu.//
-
Posłał psa po torbę i uciekł razem z torbą i ogarami w kierunku najbliższego miasta. Nie wsi tylko miasta z kowalem, zaklinaczem i resztą rzemieślników
-
Posłał psa po torbę i uciekł razem z torbą i ogarami w kierunku najbliższego miasta. Nie wsi tylko miasta z kowalem, zaklinaczem i resztą rzemieślników
-
Złapał w swą dłoń torbę ze złotem przy okazji zgarniając garść ziemi i powrócił do zamczyska. Jako olbrzym, wciąż niezbyt inteligentny acz sprytny, założył że człowiek nie wrócił. Postanowił go nie gonić, bo przecież odgrywanie dobrze swojej roli w świecie przedstawionym przez bogów i czerpanie z tego przyjemności stoi wyżej niż chęć zabicia paraczempiona z kompleksem wyższości.
Krodol zatem wrócił na dziedziniec zamku razem z torbą i rzucił ją na glebę
- Gobiny!. - krzyknął.i prędko dodał. - WyłaIć. Przegnałem inruzeów a wy mie nie pomogli. Co ja mam tera z womi zrobić? - zapytał w gniewie, o ile mógł zrozumieć strach przedi kamiennymi potworami tak już goblinśkie łuki okazałyby się niezastąpione przy walce z człowiekiem.
Po wstępie Krodol postanowił opatrzyć sobie rany przez co rozumiał wyciągnięcie strzal… Miał do tego szczypce, te same którymi wygrzebywał.kośfi z krów, ale lepszy rydz niż nic. W spokoju od wszystkiego zbliżył szczypce do poszczególnych części ciała, z czego jądra zostawił na koniec. Jak mu to wyszło?. Niech bogowie odpowiedzą na to pytanie. -
Ten post został usunięty!
-
//@Hekarz Jak oddasz torbę to nie wrócę tutaj postacią. Deal? //
-
Ten post został usunięty!
-
Belka:
Niestety, psy nie okazały się dość szybkie i Olbrzym zdołał zabrać torbę, z którą powrócił do zamku. Jednak z dobrych wiadomości: koń wrócił, a wraz z nim twój prowiant i reszta ekwipunku, więc przynajmniej nie zginiesz z głodu po drodze. A co do drogi, to tutejsza droga łączyła się ze Starą Drogą Cesarską, głównym traktem w Cesarstwie Verden, co pozwala ci dojść właściwie do każdego miasta na terenie tego państwa i dalej. Pozostaje tylko wybrać, któreś z nich i udać się w podróż.
//Jeśli chodzi o zmianę tematu to wygląda tu to tak, że piszesz teraz post, nawet krótki i nierozbudowany, gdzie udaje się twoja postać, ja odpisuję jeszcze raz tutaj, też raczej bez fajerwerków, żeby zachować ciągłość fabuły, a potem zaczynam ci w wybranym temacie, gdy dotrzesz na miejsce.//
Hekarz:
- Szefo, bo to były takie no… - odparł jeden z Goblinów, wychodząc z ukrycia i machając rękoma na podobieństwo skrzydeł. - No takie no… Pomóc, szefo? - dodał usłużnie na widok twoich wysiłków, bo choć udało ci się pozbyć większości strzał, to kilka zostało, zwłaszcza na plecach, w miejscach, do których nie dosięgasz, oraz ta jedna pechowa w jądrze, gdzie rzeczywiście bardziej może przydać się pomoc małych, zielonych łap twoich sługusów. -
Krodol zdenerwowałby się, gdyby pomoc goblinów nie byłaby mu potrzebna w opatrzeniu ran. Najpierw wziął jedną ze skór krów, które leżały w spiżarni, a że był olbrzymem to po prostu wyciągnął po nią dłoń i ją chwycił, z racji siedzenia obok owej spiżarni. Potem skórę związał ścięgnem krowy i stworzył sobie własnych rozmiarów sakiewkę, przesypał do niej większość złota, a raczej całe złoto, przynajmniej tak sądził.
- Zrobimy tak. Wyjmiecie szczoły a ja zapomnę, że wy mało zrobili i będzie dobrze. - oznajmił goblinom, ale najpierw hen w las wyrzucił torbę, w której zapewne przez niezbyt staranne przesypywanie została jedna złota moneta, po czym nachylił plecy i odsłonił swoje “klejnoty” do obróbki.
- Musimy mieć więcej wojsk tych noooo… Emmmmmm - zamyślił się głęboko. - Goli, kroli, gonoli, jaboli, gnoli… Tak! Gnolli! Dwa z was ido i niech sprowadzo tu te no gnolle i te no hopogobliny, kopogobliny, te nooooo… Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee… Hobgobliny. - wydał rozkaz wobec dwóch goblinów, bo faktycznie jego mała banda potrzebowała nieco lepszych wojaków, a teraz miał na to fundusze.
- Wy powiedzo, że olbrzym Krodol Syn Trogola do łupienia poszukuje wojów i najlepiej niech majo te no… Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee… - przerwał ponownie próbując znaleźć słowa w całym tym ciężkim dniu pełnym myślenia i bitki. - Nawierzchowce… Wierzchowce. I ten, niech jakiego co mury naprawić umi znajdo i go tu sprowadzo bo mi potrzebny - skończył wydawać rozkazy, po czym przeszedł do sedna.
- Wyciągać szczały - powiedział rzeczowo Krod zaciskając zęby i znieczulając się beczką bimbru.