Wschodni most
-
Klaus Il Spazzio
Byle chłop rolny w zbroi i z mieczykiem?
Klaus zaciągnął nozdrzami powietrze, tak jak wściekłe zwierzę, szykujące się do szarży na swoją ofiarę. Wzrok jego jedynego oka zadrżał, prędko ocenił sytuację. Szlachcic stojący na długość jego miecza przed nim. Kompanie szlachcica, na razie zdający się nie reagować. I ten podlotek, wpychający się tam gdzie nie powinien…
Klaus oparł swoją dłoń na ramieniu młodego kompana. Jurko po chwili mógł poczuć, że ciężar dłoni brodatego rycerza zamienia się w uścisk, któremu daleko było od delikatnego.
— Jurko. — Słowa, jakie wytaczały się z ust Klausa, nie przypominały jego zwykłego, szorstkiego tonu. Były chłodne, ale jednocześnie ociekały jadem, brzmiały bardziej jak syk niżeli ludzka mowa. — Odsuń się na bok. Już.
-
Jurko
Spojrzał przez chwilę na swojego kompana. Może i obydwaj chcieli nauczyć spasłego szlachetkę pokory, lecz widocznie to Klaus bardziej był chętny, a raczej bardziej nabuzowany, żeby samemu to załatwić. Młodzieniec w odpowiedzi schował swój miecz długi, by następnie obydwiema dłoniami zdjąć rękę Klausa ze swego ramienia. Gdy to uczynił, bez słowa odszedł na bok, wykonując polecenie Klausa.
Ostatnią rzeczą, jaką chce, to jeszcze bardziej nabuzowany Klaus, który walczyłby z każdym, byleby obronić swój honor. A to miałoby katastrofalne konsekwencje.
-
Klaus Il Spazzio
Poczekał do momentu, w którym chłopak odsunie się na bok. Po tym zajął jego miejsce, stając w pełni wyprostowanym. Jego wzrok świdrował tłustą, czerwoną twarz szlachcica, który ledwie przed momentem go zelżył.
Byle chłop rolny w zbroi i z mieczykiem.
Tego książę nie mógł zdzierżyć. W jednej chwili dobył swego miecza, ogromnego i pięknie zdobionego Zweihandera. Na razie nie unosił go ku górze, choć krew bijąca coraz szybciej w jego skronie wołała, aby tu i teraz rozpłatać w pół korpus tego pokracznego obżryjmordy.
— Nazwałeś mnie, Klausa z rodu Il Spazzio, pierwszego z mego pokolenia, prawowitego następcę diademu książęcego Księstwa Spazzety psem i chłopem rolnym. — Klaus wycedził przez zęby lodowatym, jednostajnym tonem. — Zaatakowałeś mego jeńca i zelżyłeś go. Tu i wobec świadków, za tą obrazę wyzywam was na pojedynek, panie Baldwinie i nie przyjmuję odmowy.
-
Baldwin z uwagą wsłuchiwał się w słowa Klausa.
- Klasu z rodu II Spazzio, słyszałem o Tobie. Byle banita błąkający się po świecie nie będzie mi rzucał wyzwania. - oznajmił gruby szlachcic, a jego ręka powędrowała po szablę, jednak w tej chwili w rozmowę wtrącił się Olbrzymobójca.
- Spokój!!! - krzyknął Michał z rodu Błękitnej Róży, czego też następstwem było wbicie w ziemię włóczni pomiędzy Baldwinem, a Klausem.
- Nie będzie żadnego pojedynku, bynajmniej w tej chwili. Wstrzymaj się panie Klausie i panie Baldwinie z pojedynkiem dopóty nie dotrzemy bezpiecznie do miasta. O ile bestyja jest duża to każda para rąk się przyda, więc skończ prowokacje panie Baldwinie.
- Właśnie, nie kłócić się kurwa, chodźmy lepiej sprawdzić czy ładunek przetrwał. - powiedział Granit Żelazomioty. -
Jurko
-- Mogę wyruszyć z którymś z Was, aby sprawdzić, czy ładunek przetrwał. - odrzekł, spoglądając na Granita i Michała. - Może i rozdzielanie się jest złym pomysłem, ale im szybciej załatwimy obydwie sprawy, tym lepiej.
-
Ręka Klausa jeszcze przez dłuższy moment zaciskała się na klindze Zweihandera, świerzbiąc aby za słowa jakie wypowiedział, Baldwina rychło spotkała kara i to kara pod podłogą krwi wypływającej z obszernej, ciętej rany zadanej ręką księcia. Jednak patrząc na pozostałych, słysząc słowa Jurko, po dłuższej chwili zawahania schował miecz do pochwy.
— Niech więc tak będzie. — Odparł, przerzucając sobie związaną harpię przez ramię. — W mieście dokończymy naszą sprawę.
-
Jurko & Klaus
Gruby szlachcic nie wyglądał na zbytnio przejętego zaistniałą sytuacją konfliktu z Jurko oraz Klausem, jednak na słowa Michała zamilkł.
- Nie rozdzielajmy się. Chodźmy całą drużyną, o ile tak możemy siebie nazwać… - zaproponował Olbrzymobójca. Wtedy Granit podszedł do zniszczonego wozu, a następnie wyciągnął z niego niewielką szkatułkę, którą schował do torby przewieszonej przez ramię.
- Zgadzam się z Olbrzymobójcą… - powiedział Żelazomioty. -
Klaus Il Spazzio
Klaus kiwnął głową, w milczeniu zgadzając się na ten plan. Nie oznaczało to jednak, aby zapomniał o tym, jak Baldwin zelżył jego honor i bynajmniej zapomnieć nie zamierzał. Jednak swoją satysfakcję musiał po prostu odłożyć na później…
Niesienie harpii nie było dla niego większym problemem. Wymachiwanie słusznych rozmiarów mieczem było już bardziej męczące.
Zanim ruszyli, podszedł jeszcze do Jurko i spojrzał na chłopaka.
— Jesteś cały? — Zapytał, mierząc go wzrokiem. -
Jurko
-- Nie martw się o mnie. Nic mi nie jest. - odpowiedział powoli, chcąc uspokoić swojego towarzysza. Może i nie było z nim nic złego w tym momencie, ale kiedy nadejdzie walka z potworem, młodzik musi być gotowy na to, że jeśli będzie nieostrożny, przypłaci to życiem.
-
Klaus Il Spazzio
Klaus spojrzał na Jurko, by samemu ocenić czy chłopak mówi prawdę, jednak po chwili tylko przytaknął mu skinieniem głowy, upewnił się, że harpia jest odpowiednio usadowiona na jego ramieniu, po czym ruszył za resztą.
-
Po powrocie na główną ścieżkę zauważyliście przy wejściu na most lodowego trolla karłowatego, który stał jak wryty. Wygląda to tak, jakby pełnił wartę, gdyż w oddali zauważyliście coś jeszcze, kilka sylwetek humanoidalnych na środku mostu w hełmach pozorującymi wygląd szkieletów, czy inne nieumarłe stwory. Dopiero po chwili dotarło do Jurko, że już widział gdzieś ten pancerz. Nosił go jeden z elfów, które zaatakowały wioskę, ten sam, który nie wziął udziału w walce, a jedynie obserwował ją z bezpiecznej odległości schowany za rogatymi gwardzistami w postaci minotaurów.
Co się tyczy trolla to nie miał najlepszego wzroku, ale chyba was zaczynał dostrzegać między drzewami. Poza tym pewnie pochodził z ziemii rodu Von Reinhauf.
- Kto idzie? Podać hasło albo jeb i nie jeb. Wybierać!!! - krzyknął i zaczął ściskać maczugę. Dopiero po chwili harpia zaczęła krzyczeć.
- Pomocy! - krzyknęła pojmana, a troll zaczął zmierzać w waszym kierunku. -
Jurko
Widząc to, że na moście znajdują się ci, którzy wymordowali jego wioskę, sprawiało tylko to, że Jurkowi gotowała się krew w żyłach. Nie mógł jakkolwiek im pozwolić, aby uciekli, i gdyby nie to, że w stronę Jurko i jego towarzyszy szarżuje troll, najprawdopodobniej użyłby Magii Ognia przeciwko nim. Teraz jednak musiał zająć się właśnie samym trollem.
-- Zostawcie tych skurwieli w zbrojach mi, kiedy zabijemy tego trolla. - odrzekł z odczuwalnym gniewem w głosie, choć on sam starał się zachować spokój w sytuacji szarżującego trolla. Przygotował więc swój łuk, wyciągając z kołczanu dwie strzały, po czym wystrzelił w kierunku oczu trolla, jedna strzała po drugiej.
-
Klaus Il Spazzio
Jednooki banita tylko rzucił pojedyncze, wrogie spojrzenie w kierunku harpii i nie czekając, aż narobi im więcej problemów, zrzucił ją z pleców i zakneblował szmatą wyjętą zza pazuchy.
— Później z tobą porozmawiam. — Warknął tylko, pozostawiając ją zakneblowaną i związaną na trawie.
Od razu po tym dobył pistoletów. Nie zamierzał marnować swego miecza na tak tępą istotę, jaką był troll. Upewnił się, że są załadowane i wypalił w szarżującego olbrzyma, gotowy do przyjęcia go ostrzem toporków.
-
Klaus & Jurko
Strzały wystrzelone przez Jurko dosiągnęły celu, jednak tylko jedna z nich dostąpiła okazji zranienia trolla trafiając go prosto w oko. Druga odbiła się od kamienno-lodowej narośli porastającej ciało istoty. Troll zawył z bólu i wyciągnął swoją niezgrabną łapą strzałe, jednak temu cierpieniu nie była końca. Klaus zakneblował harpie i wystrzelił w trolla z obu pistoletów. Pierwsza kula odbiła się od kamienno-lodowej narośli, zaś druga spenetrowała powłokę ochronną. Troll ślepy na jedno oko i wyraźnie ranny po strzale z pistoletu rzucił się do ataku z wyskoku unosząc w górę swoją maczugę, zaś na linii jego ataku znalazł się Klaus.
Bestia nie poddawała i kontraatakowała, co się tyczy reszty druzy to Granit wypalił, lecz pociski nie przebiły celu. Olbrzymobójca natomiast próbował walki w zwarciu, lecz bestia w morderczym szale zrzuciła go z mostu prosto do rzeki, na szczęście do tej blisko brzegu, gdzie też jest płytko. Co z Baldwinem? Ten stał na samym tyle zaraz za Jurko i Klausem wymachując swoją szablą, tnąc nią powietrze oraz krzycząc.
- Bij, zabij, morduj! Kupą mości panowie! Kupą! Naprzód, nacierać!!! - kontynuował krzyki szlachcic nawet nie próbując zbliżyć się do trolla. -
Jurko
Odniósł więc połowiczny sukces, pozbawiając trolla tylko jednego oka. Gorzej, że jeden z sojuszników został zrzucony z mostu poprzez uderzenie trolla, a sam troll został tak naprawdę raniony tylko dwa razy. A Baldwin? Był tak użyteczny, jak przy starciu z harpiami - w ogóle nie był. To wprawiało Jurko w irytację, że Baldwin jako jedyny nie zrobił praktycznie nic, aby pomóc w tej sytuacji.
-- Jeśli chcesz być jakkolwiek przydatny, ty gnuśny tuczniku w przepłaconych szmatach, to ruszyłbyś swoją tłustą rzyć, aby chociaż musnąć tego trolla swoim scyzorykiem! - krzyknął w gniewie do Baldwina, odskakując do tyłu i chwytając kolejną strzałę, aby wystrzelić ją w kierunku trolla, tym razem w ranę zadaną przez pistolety Klausa, aby ową ranę pogłębić.
-
Klaus Il Spazzio
Klaus rzucił się w bok, aby uniknąć pogruchotania jego kości przy ich spotkaniu z maczugą trolla. Zaraz po tym zacisnął silnej dłonie na pistoletach, szybko analizując sylwetkę trolla wzrokiem. Może i już wystrzelił obie kule, ale wciąż miał ostrza toporków, zamontowane u krańca lufy. Kilkoma, prędkimi susami znalazł się za plecami przerośniętej kreatury i z całą, dostępną sobie siłą zaczął rąbać w nie toporkami.
-
Klaus & Jurko
Klausowi udało się uniknąć ataku trolla z wyskoku. Kiedy znalazł się za dużą sylwetką powolnego trolla to zauważył garb pokryty w całości lodowo-kamienną naroślą, jednak znacznie niżej pleców owej narośli już nie było, zamiast tego twarda skóra. Ostrza toporów zaczęły ciąć skórę penetrując jej właściwości obronne i doprowadzając do krwawienia u trolla. Bestia jednak nie poddawała się i wzięła zamach maczugą z pół obrotu, aby trafić mężczyzne tym samym odwracając się twarzą w stronę Klausa.
Co się tyczy ataku Jurka to nie tylko się nie powiódł, bo łucznik poczuł kopnięcie w dupę tak szybkie, że nie zdążył zareagować i wylądował tuż pod nogami trolla, który właśnie zwrócił się twarzą w stronę Klausa.
- Co ty wyczyniasz, Baldwinie?! - krzyknął Granit, a chwile po jego słowach Baldwin wypalił do niego z pistoletu, podbiegł do rannego Granita, wyrwał mu z rąk torbę i uciekł w stronę miasta.Troll był widocznie wyczerpany walką i wykrwawiał się, jednak wciąż stanowił zagrożenie, zaś Baldwin zniknął z widoku.
-
Jurko
Mógł spodziewać się tego, że ten cały zgrubiały kretyn jest tak naprawdę dwulicowym tchórzem, który wreszcie ukazał swe prawdziwe oblicze, zarówno przed swoimi kompanami, jak i przed młodzikiem i Klausem. Ale sprawą knura zajmą się dopiero później - teraz musieli zabić trolla, a potem pomóc Michałowi, jeśli ten poniósł poważne rany.
-- Knurem będziemy martwić się później. Odsuń się i zajmij się swoimi ranami, a my wykończymy trolla. - krzyknął do Granita, a następnie wykorzystał swoją znajomość Magii Ognia, by wypuścić strumień ognia w rany trolla w celu uniemożliwienia mu potencjalnej regeneracji oraz by pogłębić rany.
-
Klaus Il Spazzio
Klaus, pochłonięty walką, nawet nie zdążył zdać sobie sprawy z tego, co zaszło między Baldwinem, a Michałem. Jedynie zdążył uznać, że grubszy z mężczyzn po prostu uciekł z pola walki. Słownik banity z Spazzety nie uznawał jednak takich słów.
Odskoczył na kilka kroków w tył, aby uniknąć ciosu. W jego oczach płonęły ogniki, jego uwaga skupiała się wyłącznie na trollu i na tym, by zatriumfować nad nim. Skrzyżował topory, gotowy sparować każdy kolejny ruch kreatur podarowaniem jej głębokiej, krwistej rany. Kolejnej do kolekcji.
-
Michał zająl się swoimi ranami wyciagając z torby tajemniczą buteleczkę koloru krwistego, którą wypił do dna. Czyżby eliksir leczący? Co się tyczy trolla to zareagował głośnym wyciem na atak magią ognia, co więcej w miejsce uderzenia ognistego ataku skóra stała się łatwiejsza do penetracji z racji stopienia skalno-lodowej narośli, ale też troll całkowicie zignorował Klausa. Całą swą uwagę skupił na Jurko wymachując w jego stronę łapami niczym chłop rozrzucający gnój na pole. Bestia stała odwrócona tyłem w stronę Klausa tworząc okazje do ataku. Co się tyczy Jurko to w całym trollim amoku - potwór raz trafił swą łapą w brzuch młodego mężczyzny. Uderzenie nie było na tyle silne, żeby posłać Jurko na matę, ale też nie na tyle słabe, żeby pozostało nieodczuwalne. Jedno jest pewne. Kolejne takie uderzenia Jurko przypłaci połamanymi żebrami.