Trzewia
-
//Demony nie potrafią leczyć, ale możesz poszukać medyka gdzieś w okolicy, Upadłego, który znał fach przed przemianą i tylko nauczył się anatomii i przypadłości nowych pacjentów. Także daję Ci jeszcze szansę, jak nie skorzystasz, to kontynuujemy.//
-
Machnął ręką na mężczyznę, spluwając mu pod nogi. Przyjdzie tu po arenie. Ruszył dalej rynkiem, szukając namiotu medyka.
-
Musisz też zdawać sobie sprawę, że choć społeczeństwo Demonów i Upadłych różni się od tego ludzkiego, którego byłeś w końcu kiedyś członkiem, obrażanie każdego z byle powodu nie jest dobrym pomysłem, a zabijanie ot tak również może pociągnąć za sobą konsekwencje, całe Trzewia są czymś na kształt gigantycznego folwarku, jakiego niegdyś widywałeś na ziemiach Zakonu Gryfa, a więc zbyt intratnym biznesem, żeby ktoś się w niego mieszał w tak brutalny sposób.
Znalezienie medyka przyszło o wiele łatwiej, niż kowala. Pewnie opatruje on głównie gladiatorów, czasem niewolników, ale wątpliwe, żeby miał coś przeciwko poskładaniu Twojej rany. Nie żeby odmowy zabraniała mu etyka, zapewne takiej nie miał, zwyczajnie kilka złotych monet więcej to coś, czym pogardzi niewielu.
//A tak poza tym, to Twoi Upadli wciąż za Tobą łażą, możesz wysłać ich po ten sprzęt, na jakieś przeszpiegi po karczmach czy coś, jakoś sobie poradzą bez Twojej pomocy.// -
- Witaj. Pozszywasz mnie? Zapłacę. - Rzekł krótko i treściwie.
-
- Pozszywać pozszywam, ale nie licz, że jeszcze dziś będziesz miał tę rękę tak sprawną, jak do tej pory.
-
- Nie musi być tak sprawna jak to tej pory, starczy by dźwignęła tarczę. - Odrzekł
-
- Nie mogę obiecać cudów. Co stało Ci się z ręką?
-
- Wkurwiłem kowala. Oddałbym mu, ale za jakieś… Pół godziny nawalam się na arenie, a od tego zależy chwała mojej pani. -
-
- Przez ten czas mogę sprawdzić, że utrzymasz tarczę, ale nie zdołasz jej podnieść. - odrzekł, stawiając diagnozę, które nie była Ci zbyt pomyślna. Najwidoczniej niewiele obszedł go spór z karczmarzem czy to, że reputacja Demona, któremu służysz, zostanie nadszarpnięta. Był typową kreaturą z Piekła, oportunistą myślącym jedynie o sobie.
-
- Czyń co potrzebne. Ile będzie mnie to kosztowało?- Rzekł medykowi po czym spojrzał na swoich ludzi. - Melechis i Leari, idźcie poszukać innego kowala. Znajdź młodej odpowiednią broń, jesteś zaprawiony, wiesz z czym to się je. Pozostali niech poszukają po karczmach, gospodach i innych tego typu miejscach informacji o naszych oponentach. Charakter, sposób walki, słabe punkty, taktyka. Chcę wiedzieć wszystko. - Rzekł, wręczając dwójce, która idzie do kowala resztę z jego 100 monet, zostawiając sobie tylko na opłatę medykowi.
-
//W ekwipunku masz wpisane tylko te 100 złota, a od Demonicy nie nie wziąłeś, więc nie masz czym zapłacić za leczenie. Chyba że to część planu i tak miało być.//
-
// To to będzie kosztowało więcej niż 100? O ciul.//
-
//Chodzi mi o to, że dałeś im całą swoją kasę, a nie zostawiłeś sobie nic na leczenie. Więc nawet jakby Demon chciał dziesięć złotników to i tak nie miałbyś jak mu zapłacić. Chyba że oczekujesz jakiejś reszty z zakupu broni, którą przyniosą Ci pozostali Upadli, i wtedy mu zapłacisz.//
-
// Napisałem przecież, że pytam się typa ile kosztuje leczenie, zostawiam sobie tyle kasy, żeby mi starczyło i resztę daję im.
-
//Dobra, teraz już rozumiem.//
- Przynajmniej czterdzieści złota… No, chyba że chcesz mieć ją znów w pełni sprawną. -
- Dasz radę zrobić ją w miarę sprawną w 40 minut? Najwyżej będziemy biec. -
-
- W czterdzieści minut mogę uczynić ją nawet w pełni sprawną. Ale to będzie kosztować o wiele więcej, niż czterdzieści sztuk złota. Wiem, że nie możesz mi teraz tyle zapłacić, więc jaką miałbym gwarancję, że to zrobisz, gdy Cię uleczę i zyskasz pieniądze po wygranej na arenie? Lub odwdzięczysz mi się w inny sposób?
-
- Powiem tak. Jeśli mnie uleczysz i zgodzisz się odebrać zapłatę dopiero po wygranej, zapłacę ci podwójnie. Nie możemy sobie pozwolić na przegraną, gdyż wtedy po prostu umrzemy, albo i jeszcze gorzej, ale nasza Pani obiecała nam bardzo dużo, jeśli nam się uda. Gwarancja… Moja włócznia i zbroja należy do mnie. Jeśli masz kartkę papieru, mogę spokojnie napisać tymczasowy testament. - Zaproponował.
-
Skinął głową i po chwili przepisałeś mu swój oręż w wypadku śmierci, a gdy upłynęło pół godziny, znów mogłeś ruszać ręką, choć daleko jej do dawnej sprawności i wciąż boli jak cholera. Ale tarczę utrzymasz, przy odrobinie szczęścia może się nawet nią zasłonisz.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak będę Wam kibicować. - powiedział Demon po zakończonym zabiegu. -
- Dzięki. - Odrzekł i poczekał na swoich ludzi.