Wielkie Równiny
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Wszystko było w zasięgu ręki, bo w końcu nie rąk. Wątpliwe, żeby ktoś miał u Was jakiś ukryty dar do medycyny, jeśli już, to być może Liwiusz, ale lepiej teraz nie zawracać mu głowy, a jak najszybciej pakować się na konika i wracać do gospodarstwa, tak jak on to robi.
Radio:
Knur, jak to knur, miał w zasadzie gdzieś, co działo się wokół, był zajęty wydzieraniem mięsa i sukna munduru z ciała jednego z zabitych żołnierzy. -
Radiotelegrafista
To co się zmieściło, zapakowała do sakw, po czym zamknęła je szybko. To, co nie znalazło swego miejsca w sakwach, wzięła w swoje dłonie. Nie odwracając wzroku na Rose i Liwiusza, tylko spięła zwierzę, by to ruszyło do przodu. Głupia, blond dz***… Powinna zginąć od tej strzały!* Jannet przejechała dłonią po twarzy, po części by otrzeć pot, po części z własnej złości i irytacji: Dwanaście dobrych kul na tą sukę… Kuwa, dwanaście zmarnowanych kul, które mogłam wpakować w jej je**ny, blond łeb! * Jannet karciła się podczas jazdy. Była wściekła na siebie, na Rose, na Liwiusza. Na cały świat.
-
wiewiur500kuba
W takim razie wzięła swojego Smithson’a 1590 i schowała go do kabury. Następnie poszła po W&L Long Shota i przypięła go do boku konia, po czym spróbowała wsiąść na wierzchowca, uważając przy tym na swoją rękę. Krwawiła w ogóle jakoś, czy nie? W końcu przed jazdą mogłaby to jeszcze spróbować zatamować to ewentualne krwawienie… No nic, musi sobie jakoś poradzić. Jedyne co Rose zadziwia w tej sytuacji to to, że pomogła jej Jannet. Czyżby żywiła do Rose jakąś jeszcze sympatię? Czy może nie chciała dostać od Liwiusza ochrzanu, że nic nie robi? Czy może dostałą taki rozkaz? Blondynka będzie chyba miała o czym myśleć przez najbliższy czas…
-
-
-
-
Radiotelegrafista
Nosz cholera jasna! Czy niektóre rzeczy nie mogą być najzwyklej w świecie proste?! Dobra, trzeba pomyśleć spokojnie. Jeżeli porywacze gdzieś szli, to na pewno nie na łysą przestrzeń, bo takiej mileli pełno. Musieli kierować się do jakiegoś charakterystycznego miejsca… I takiego też wypatrywała Jannet, patrząc przez ten idiotyczny, ale pomocny, monokl. Skierowała się w kierunku w którym prowadziły ostatnie ślady, jakie widziała.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zauważyłaś przynajmniej ośmiu ludzi, mężczyzn w sile wieku, jedzących posiłek z kotła nad ogniskiem, rozmawiających, grających w kości lub czyszczących broń, ale gdy Cię zobaczyli, od razu wycelowali w Ciebie swoją broń, ponieważ jedną z czołowych zasad tych okolic było to, aby nie ufać obcym. A po niej plasowała się maksyma, aby najpierw strzelać, a potem pytać.
-
-
-
Radiotelegrafista
Tak, Jannet dobrze sobie przypomniała czemu tak bardzo nie lubiła opuszczać terenu gospodarstwa dla innych powodów niż jakiś napad. Przewróciła okiem i odpowiedziała, ignorując pierwszą część pytania:
— Szukam pewnej dziewczyny, powinna rzucać się w oczy. Długie, białe włosy, niebieska suknia. Cały czas gada i porwało ją dwóch. Ubairgów. Widzieliście ją? — -
-
-
Kuba1001
Mężczyzna skrzyknął resztę swoich ludzi na naradę. Wszyscy toczyli dość zażartą dyskusję w ścisłym kręgu, szeptem, czasem popatrując na Ciebie. Ostatecznie zaczęli zbierać obóz, a przywódca grupy podszedł do Ciebie, chowając broń do kabury.
‐ Mów mi Clark. Tak, wiedzieliśmy ich i pomożemy Ci odbić tę dziewuchę, ale nie za darmo. -