Gwieździsta Puszcza
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 //Nie.//
 W końcu swój namiot opuścił odziany w skóry mężczyzna w średnim wieku, zapewne owy szaman, którego oblicze nie ukazywało strachu… Ba, nie ukazywało nic, było tak obojętne, jak tylko się da! Gestem dłoni zaprosił Cię do środka, a później sam wszedł tam bez słowa.
 Kebab:
 Na zewnątrz nic ciekawego, tylko las, jak okiem sięgnąć.
 Fisto:
 Godniej i dostojniej się nie dało, ale i tak ujdzie. Głos, a właściwie to jego właścicielkę, kojarzyłeś tak słabo, jak tylko się da, niestety. Była to młoda i urodziwa członkini plemienia, jedna z wielu typowych gospodyń domowych, ale podobno miała w sobie talent do Magii, jednakże nikt nigdy nie pomagał jej go rozwijać.
 ‐ Witaj, szamanie. ‐ powiedziała, skłaniając głowę i siadając przed Tobą. Teraz przypomniało Ci się, że na imię miała chyba Illuma, albo jakoś tak. ‐ Słyszałam, że szukasz ucznia… Czy mogłaby Ci kogoś zaproponować?
- 
- 
 Fisto FistoTa dziewczyna chyba z nieba mu spadła. Postarał się nie okazać zbyt wiele emocji, choć wiedział, że gdyby była noc merdałby ogonem. No, ale trzeba przecież godność urzędu i takie tam zachować. ‐Witaj. Oczywiście, że możesz proponować. To może każdy i zawsze, choć pewnie nie każdego przyjmę czy wyszkolę. To prawda, że ucznia szukam. Ty chciałabyś zająć to miejsce? 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kebab: 
 Groby, jak to groby, niezbyt daleko ruszyły się od Twojej ostatniej wizyty, i nie zmieniły się zbytnio, chociaż obrosły nieco zielskiem.
 Fisto:
 ‐ Nie! ‐ zaprzeczyła pospiesznie, może z byt śmiało, bo zaraz zarumieniła się ze wstydu. ‐ Nie, ja… Znam kogoś, kto by się nadawał. Ja nie mam szans, tamten Szaman mówił, że mam potencjał, ale nigdy nie miałam okazji go potrenować ani wyczuć…
 Bulwa:
 ‐ Nie jesteś ani pierwszy, ani ostatni. ‐ odparł mężczyzna, zajmując miejsce i wskazując Ci te naprzeciw siebie. ‐ Przybyłeś tu po to, co reszta?
- 
- 
 bulorwas bulorwas‐Moje stare kości szukają z powrotem ciała. Krótko mówiąc, chcę żyć na nowo, na nowo założyć rodzinę, na nowo móc jeść i pić. Na nowo móc czuć ból inny niż psychiczny. 
 Odpowiedział siadając.
 ‐A jeśli w tym nie jesteś w stanie mi pomóc Drogi Mistrzu, chciałbym jak najdłużej zachowac spokój ducha i odstraszyć od siebie szaleństwo. Jaka jest tego cena?
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kebab: 
 To las, więc znalazło się więcej, niż kilka takich.
 Bulwa:
 ‐ Odkąd pamiętam, przez cały okres trwania mojej szamańskiej posługi dla tego plemienia, wszyscy Upadli, których spotkałem, a było ich wielu, prosili, błagali lub żądali właśnie tego samego, co Ty teraz. ‐ odparł i westchnął, kręcąc smętnie głową. ‐ Niestety, wiele nie jestem w stanie zdziałać.
 Fisto:
 ‐ To pewien chłopak… Widziałam go w lesie, gdy wracałam ze zbiorów owoców i ziół… Rysował na ziemi dziwne symbole za pomocą kości bizona, malował je też czerwony barwnikiem na drzewach. Do tego dziwnie tańczył, mówił i śpiewał. Wyglądało mi to na rytuał, którego nie chciałam przerwać, więc oddaliłam się. ‐ powiedziała, choć po tonie jej głosu można było wyczuć, że w równym stopniu chciała odejść, bo się bała. ‐ Nazywa się Grahl.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Pokręcił przecząco głową.
 ‐ Niestety. Jedynym, co może pozwalać Ci na zachowanie resztek człowieczeństwa jest silna i niezłomna wola, aby odpierać podszepty Magii.
 Kebab:
 Nie było to wielkie drzewko, a Ty niezbyt się męczyłeś, więc po nieco ponad kwadransie lipa zwaliła się na ziemię.
 Fisto:
 ‐ Na południe od wioski, niedaleko strumienia. ‐ wyjaśniła, a później nieco sposępniała. ‐ Ale nic mu nie grozi, prawda?
- 
- 
- 
- 
- 
 

