Dallas
-
Sady i pszczółki. Pszczół nie lubi, bo jedna go kiedyś użądliła w dłoń. I to nie jedna, a kilka. Mógł wtedy nie pchać tej łapy w ul, ale młody był i nie myślał…
-
Ale teraz wciąż byłeś młody i myślałeś, nie miałeś w sumie innej opcji, bez tego byś zginął jako pierwszy, łeb na karku był często ważniejszy niż sprawność fizyczna czy liczba obejrzanych filmów o apokalipsie Zombie. Niemniej, ona, jako córka najbardziej wpływowej osoby w okolicy, od której zależało bez mała Twoje życie, spóźniała się, ale to nic dziwnego. Lub chciała zrobić Ci niespodziankę, bo widziałeś jakąś niewyraźną sylwetkę, która skradała się przez drzewa. Ciężko powiedzieć coś więcej, jest już ciemno, choć słońce jeszcze nie zaszło.
-
Położył dłoń na rękojeści od rewolweru, ale go nie wyjął. Poczekał, aż ta postać się zbliży i dopiero zdejmie dłoń, jak się upewni.
-
Z tym, że postać się nie zbliżała, więc to raczej nie była ona. Kimkolwiek była, szła w kierunku ogrodzenia, które otaczało rancho.
-
Skoro nie ona to kto? Ktoś z patrolujących czy może jeszcze ktoś inny? Lepiej będzie, jeżeli się zbliży do tej osoby, aby mógł zobaczyć, kto to w ogóle jest. Nie chce potem ponosić odpowiedzialności za to, że ktoś majstrował przy ogrodzeniu, a on w tym czasie był w pobliżu.
-
Było ciemno, a tamten ktoś widocznie stracił już czujność lub nie miał jej w ogóle. Zapewne uznał, że teraz może się rozluźnić, bo jeśli miał być zauważony, to wcześniej, a teraz już niezbyt. Podchodząc nieco bliżej nie dostrzegłeś nic, było zbyt ciemno i daleko, a jeśli podejdziesz bliżej, to zostaniesz łatwo zauważony.
-
Wyjął rewolwer z kabury i podszedł bliżej. Chuj, może być zauważony, ale chce wiedzieć co za typ (lub też typiara) szwenda się przy ogrodzeniu, gdy jest już ciemno.
-
I zostałeś, a osoba, kimkolwiek była, od razu zaczęła uciekać. Kimkolwiek był i cokolwiek robił, na pewno nie miał czystego sumienia, skoro postanowił uciekać, a nie się wytłumaczyć.
-
Skoro ucieka, to na pewno chciała zrobić coś, za co by poniosła konsekwencje.
– Stój! – krzyknął i zaczął biec za tą osobą. -
Miałeś zapewne rację, dlatego też niespecjalnie zdziwiło Cię to, że postać nie zareagowała na ten okrzyk i pobiegła jeszcze szybciej, zapewne licząc na to, że zdoła obiec sad lub zgubić Cię w nim.
-
Skoro ta osoba zaczęła szybciej biec, to on również. Powinien dalej umieć szybko biegać, skoro był w drużynie bejsbolowej i przez kilka lat się nabiegał.
-
A i owszem, gdybyś miał ku temu warunki, to na pewno byś go dogonił, ale rosnące blisko siebie drzewa oraz ich rozłożyste gałęzie nie ułatwiały Ci zadania i w pewnym momencie zgubiłeś swojego uciekiniera. Mało prawdopodobne, że już go znajdziesz, jeśli uciekł, to skrył się gdzieś na ranchu, a to mógł być każdy… Chociaż. Czy aby na pewno uciekł? Dość wyraźnie słyszysz kroki w pobliżu.
-
Wstrzymał powietrze i skupił się na tym, z której strony dochodzą kroki. Nie chce, aby coś go uderzyło w głowę albo wystraszyło.
-
No i rzeczywiście, kierująca się w Twoją stronę osoba nie wystraszyła Cię dzięki temu.
- Na kradzież owoców z drzew sąsiada jeszcze za wcześnie. - powiedziała kobieta, z którą byłeś tu umówiony, a o czym prawie zapomniałeś przez tę dziwną sytuację. -
– Ta, również za wcześnie na bieganie za kimś, kto chciał majstrować przy płocie… Ty byłaś tą osobą?
-
Albo była naprawdę dobrą aktorką, albo było za ciemno, żebyś mógł dostrzec wszystkie szczegóły mimiki jej twarzy, albo rzeczywiście zdziwiły ją jej słowa.
- Spóźniłam się, to fakt, ale nie mam pojęcia o czym teraz mówisz. -
– Ktoś chciał chyba zrobić coś przy płocie. Najpierw myślałem, że to ktoś, kto patroluje, ale ta osoba zaczęła uciekać, jak mnie zobaczyła. Taki straszny to chyba nie jestem, nie?
-
- Nie. - zaprzeczyła z uśmiechem, sprawiając wrażenie jakby lustrowała Cię od stóp do głów… Bo może i to robiła? - Ale to, o czym mówisz, to dziwne. I co? Uciekł Ci? Nie widziałeś go zbyt dobrze?
-
— Zgubiłem go tutaj. Albo ją… Nie wiem, czy była to kobieta czy mężczyzna.
-
- Powiem o tym mojemu ojcu. Nie brzmi to jakoś bardzo groźnie, ale na pewno dziwnie i lepiej będzie zbadać tę sprawę. A jeśli ten ktoś rzeczywiście mógł nam zagrozić, a Ty sprawiłeś, że mu się nie udało, to jestem pewna, że nagroda Cię nie minie.