Pustynia Śmierci
-
— Czyli można już powiedzieć, że dla ciebie robię i wkrótce zabiorę się za jakąś robotę?
-
- Zapłatę otrzymasz, gdy ja dostanę jaja lub młode bestii. Im szybciej się tym zajmiesz, tym lepiej. Jeśli masz jakieś pytania to śmiało.
-
— Do kogo mam się teraz zgłosić, jeżeli już wziąłem tę robotę?
-
- To ze mną możesz omówić wszystkie szczegóły i zadać pytania, ja nadzoruję ten interes. Później skieruję cię do odpowiedniej osoby. Zapewni ci wsparcie, transport a nawet lepszą broń, choć za to wszystko będziemy musieli potrącić ci z wypłaty.
-
— Będę miał się sam zająć tym polowaniem na zmutowane pokurwieńce czy to zawsze w jakieś grupie ludzi się odbywa?
-
- Jeśli działasz sam, to nagroda, po ewentualnym odliczeniu kosztów za pomoc, jest cała twoja, ale zwykle trudniej upolować co bardziej wymagające bestie w pojedynkę. Nic nie stoi też na przeszkodzie, abyś połączył siły z innymi łowcami lub wynajął moich ludzi do pomocy, ale w tym wypadku musisz podzielić się z nimi później wypłatą.
-
— Na sam początek będzie najlepiej połączyć siły z jakimś innym łowcą. Więcej pytań nie mam.
-
- Wróć do głównej sali i poczekaj przy barze, przyślę ci kogoś i z nim omówisz resztę.
-
— Git.
Zrobił to, co mu powiedziała, czyli wrócił do głównej sali i poczekał przed barem, ale przedtem odebrał swoją broń od ochroniarzy. -
Oddali ci ją bez zbędnych ceregieli, nic też przy niej nie grzebali, krótko mówiąc wróciła do ciebie w takim samym stanie, w jakim ją oddałeś. Sam lokal nie zmienił się wiele od twojego ostatniego pobytu sprzed kilkunastu minut.
- I jak? - zagadnął cię barman, który akurat mógł pozwolić sobie na pogawędki, nie mając żadnych klientów, którym musiałby dać drinka. -
— Wychodzi na to, że czarnuch został dobrowolnie zagoniony do roboty. — oparł się rękoma o blat kontuaru. — Potrzebowała kogoś do walki na arenie oraz kogoś, kto by chwytał potwory. Wziąłem się za to drugie, bo mam większe doświadczenie ze zgniłym i zmutowanym kurestwem niż z ludźmi na ringu.
-
- Może teraz, później zacznie się zabawa. Nie ma z nią łatwo. - odparł barman i po chwili zabrał się za wyjaśnienia: - Każdy, kto bierze od niej robotę, musi się wykazać. Czyli nie ma bezpiecznego podpierdalania jaj dla jakiś małych pokurczy przez cały czas, w końcu będzie ci kazała załatwić coś większego i groźniejszego, i tak w kółko. Zajebista dupa, ale podobno ma dziwne pomysły, szuka sobie męża wśród myśliwych i da dupy temu, który jej najbardziej zaimponuje. Nie wiem jaki jest najtrudniejszy bydlak do upolowania dla niej, ale wiem, że żaden, kto próbował, nigdy nie wrócił z takich łowów. No, ale nie łam się, tobie życzę powodzenia, tak jak wszystkim innym.
-
— Niezła przynęta dla ludzi, którzy myślą tylko o ruchaniu. Zgłosi się kilku śmiałków ze sterczącym kutasem w spodniach, przyprowadzą kilka bestii, a i tak pewnie przy którymś razie umrą. Cały czas żyłem poza bezpiecznymi murami, więc sobie jakoś poradzę. Na wiele rzeczy się napatrzyłem, pływałem w szambie po szyję i piłem wodę z kałuży, więc mało co już na mnie zrobi wrażenie.
-
Pokiwał głową, odchodząc, aby nalać piwa dla jednego z klientów. Do ciebie tymczasem podszedł jakiś Meksykanin. Miał na sobie wojskowe buty, bojówki, koszulkę z krótkim rękawem, kamizelkę taktyczną, okulary przeciwsłoneczne i opaskę na czole, wszystko w czerni. W ustach miał wykałaczkę. Uzbrojony był w rewolwer w kaburze przy pasie, pistolet w kaburze na udzie, kilka noży rozwieszonych na kamizelce, granat odłamkowy i oparty o ramię obrzyn.
- Mów mi Raul. - mruknął, wypluwając wykałaczkę na ziemię. - Na jakiś czas będziemy pracować razem. -
— Josh. — przedstawił mu się. — Przysłała cię Jenny? Ta, ona musiała.
-
- No, bystry jesteś. Nieźle jak na początek. - prychnął. - Masz ty jakieś pojęcie w co się w ogóle wpakowałeś?
-
— A powinienem?
-
- Zależy. Może jak nie wiesz, nieprzyjemnie się zdziwisz. Albo zdechniesz na pierwszej misji. Ale jakbyś wiedział, to pewnie byś nie wziął tej roboty albo wziąłbyś ją, bo jesteś zawodowcem.
-
— Prędzej czarnuchem, który nie potrafi znaleźć sobie normalnej roboty i bierze fuchę od białasów. Masz jakieś miejsce, w którym polujesz albo do którego najczęściej jeździsz?
-
- Jest takie jedno, mówimy na to Żerowisko. Nic wielkiego się tam nie złapie, ale to dobre miejsce dla tych, co zaczynają, żeby ogarnęli fuchę. Ci, co wracają, mogą już wybrać się sami albo w grupie na jakieś prawdziwe łowy.