Warszawa
-
Więc się wziął za konserwację części.
-
Wyrobiłeś się ze wszystkim do popołudnia i wychodzi na to, że siłą rzeczy masz fajrant do odwołania, bo już nie masz zwyczajnie czego naprawiać.
-
– Macie tutaj jakiś prysznic albo michę z wodą, żeby się umyć? Chciałbym się umyć, bo już boję się zaglądać między jajami w obawie, że znajdę tam jakieś wszy.
-
- Higiena dobra rzecz, nie? W łazience mamy wszystko, czego potrzebujesz, chyba że wolisz publiczne natryski na skraju obozu.
-
– Wolę łazienkę.
Poszedł do łazienki, rozebrał się i zaczął się szorować pod natryskiem. -
Możliwość pozbycia się tej nagromadzonej od dawna warstwy potu, brudu i smrodu była czymś wspaniałym, nawet jeśli mydła było niewiele i nie pachniało za dobrze, a woda była minimalnie cieplejsza niż lodowata.
-
Nawet nie pamięta kiedy on się ostatnio mył, więc musi być to naprawdę wspaniałe. Gdyby mógł sobie jeszcze uprać ubrania albo przynajmniej dostać jakieś czyste… Ale to na później. Zostało mu jeszcze kupę czasu do wieczora, więc trzeba czymś się zając, żeby się nie zanudzić na śmierć. Poszedł do Roberta i zapytał go:
– Co robisz, gdy nie masz już nic do roboty w warsztacie? -
- Odkąd zostałem sam z tym bajzlem to nie miałem wiele wolnego czasu, sam rozumiesz. Ale poza tym to mam co robić, o ile są jacyś inni chętni, mamy tu stoły do gry w tenisa stołowego i bilarda, tarczę do rzutek, działający telewizor, ale da się oglądać tylko to, co jest na starych płytach DVD i radio, to już nadaje na żywo, choć czasem są przerwy w nadawaniu, musimy kiedyś skombinować lepszy odbiornik.
-
– Obejrzałbym trylogię Ojca Chrzestnego… macie go na płycie?
-
//Ależ ja Cię w tym momencie niewiarygodnie szanuję.//
- Nie wiem, może coś się znajdzie. Sam siadam tam tylko wtedy, gdy chłopaki puszczają Gwiezdne Wojny albo coś w tym guście. -
//Kiedyś książkę muszę przeczytać, ale najpierw trzeba ją znaleźć gdzieś na strychu.//
– Kiedyś oglądałem, ale było to wieki temu. Idę coś zjeść i zrobię porządek ze swoimi rzeczami. – powiedział, po czym wrócił do kuchni ze swoim plecakiem i wypakował z niego całe jedzenie oraz napoje, które następnie położył na blacie lub stole. Gdy wszystko wypakował, to zabrał się za jedzenie jednej ze swoich konserw, którą popił napojem z puszki.
-
//Przeczytałem ją w jeden dzień, siedziałem chyba z jakieś dwadzieścia godzin lub lepiej, bo nie mogłem się oderwać. I warto.//
Typowy posiłek ocalałego, byłeś już przyzwyczajony do takiego żarcia, ale za każdym razem, gdy zajadałeś się konserwą, marzył Ci się jakiś solidny, ciepły i domowy posiłek. Może podczas siedzenia tutaj wreszcie uda Ci się na jakiś trafić? -
Takim bigosem albo leczo by nie pogardził, ale na chwilę obecną musi się najeść konserwą. Poszukał Roberta i zapytał go:
– Więc gdzie macie ten stół do bilarda? -
- W takiej jednej świetlicy, tak samo jak stoły do ping-ponga i całą resztę rozrywki w tej smutnej jak pizda bazie.
-
– Idziesz pograć w coś?
-
Pokiwał głową i ruszył pierwszy, aby zaprowadzić Cię do świetlicy.
-
Podążył za nim.
-
Był to niewielki budynek, który swoim wystrojem nie zachwycał, mebli było niewiele, a podłoga i sufit nagie, bez obrazów, plakatów, dywanów czy czegokolwiek, co mogłoby dodać uroku dla tego miejsca. Jeśli chodzi o rozrywki, to tak jak mówił Robert, był to stół do ping-ponga, bilarda, tarcza do rzutek, radio, telewizor, odtwarzacz DVD, ułożone na nim płyty z filmami, rzędy krzeseł i kanapa.
-
Podbiegł do odtwarzacza i zaczął przeglądać płyty, mając nadzieję, że trafi na coś wartego uwagi, jak np. Ojciec Chrzestny lub Siła Magnum.
-
Trafiłeś drugą część filmowej trylogii o rodzinie Corleone.