Warszawa
-
Wszystko wydawało się w porządku i rzeczywiście było czysto, aż nie wszedłeś do garażu. Tam też właściwie wszystko było w normie, aż nagle od strony domu, zupełnie tak, jak ty wcześniej, do środka wszedł ubrany w dżinsy i czarną koszulę z podwiniętym rękawem mężczyzna z żelem na włosach, skubiąc słonecznik.
- Fajna fura. - powiedział, wskazując ruchem głowy na samochód. - Słonecznika? - dodał, wyciągając ku tobie woreczek. -
— Nie, dzięki, nie przepadam. Czego chcesz? — zapytał spokojnym tonem.
-
Spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Co z tobą, gościu? Teraz każdy musi czegoś chcieć? Nawet pogadać nie można, ja pierdolęęęęę… Ale skoro wspomniałeś to miło by było, jakbyś mnie nie zastrzelił czy coś. Grzesiek jestem, ale kumple wołają na mnie Wołu. Miło poznać. - powiedział, wyciągając do ciebie dłoń, w której nie miał słonecznika. -
— Dostosowuję się do dzisiejszych czasów, w których każdy czegoś chce. — ostrożnie położył reklamówkę na ziemi i ostrożnie uściskał dłoń. — Maciek. Też słyszałeś tych z megafonem?
-
- Łażą po okolicy od dobrych dwóch tygodni, może dłużej. Pierdoły. Znam kogoś, kto posiedział w tym ich obozie dla uchodźców i się wymknął. Może wyglądało to tak, jak mówią ci żołnierze, ale chyba nie spodziewali się takiego odzewu, bo mają leki, wodę, jedzenie i tak dalej, ale muszą to racjonować, żeby dla wszystkich wystarczyło i to tak, że większość chodzi tam głodna. A bajki o transporcie, który będzie za kilka dni, opowiadają od dwóch tygodni, pełno tam brudu, smrodu i pewnie chorób, aż się dziwię, że ci żołnierze jeszcze tam siedzą, to tykająca bomba-Zombie. No, chyba że chcesz sam się przekonać, jak jest, wtedy nie zatrzymuję. A w ogóle to co tu robisz, Maciek?
-
— Uciekłem z Warszawy. Nieprzyjemnie tam jest.
-
- A żebyś wiedział, ja się stamtąd wyniosłem jakieś dwa miesiące temu, do Białasa. Też do niego jedziesz?
-
— Do kogo? — zapytał oschle.
-
- A, czyli nie do niego. Ale i tak polecam, jeśli znasz się na naprawie samochodów i potrafisz prowadzić je lepiej niż byle gówniarz po tym, jak stary kupił mu prawko to znajdziesz tam sobie robotę, za którą nieźle płacą. A Białas? Jeśli nie mieszkałeś przez dwa lata przed rozpoczęciem się tego szajsu na jakimś drzewie czy coś to gwarantuję, że musiałeś o nim słyszeć, cała Polska o nim wtedy mówiła. Henryk Biały, pseudonim Biały, najważniejszy i najpotężniejszy szef mafii w naszym kraju, przed którym podobno nawet prokuratorzy srali pod siebie. Ale w końcu wpadł. Jak wieźli go na rozprawę, z sądu do aresztu, to zaczęły się pierwsze ataki zdechlaków, radiowóz, który go wiózł, miał wypadek. Najlepsze jest to, że podobno wyciągnął z niego jednego z policjantów, którzy go tam wieźli, chociaż nie musiał i razem przeżyli początek apokalipsy. Kiedy wszyscy zaczęli uciekać z Warszawy do Gdańska, skąd podobno odpływają statki na Grenlandię, czy gdziekolwiek indziej, gdzie się dało, to on został w okolicy, organizował ludzi, broń, żywność i wszystko inne. Uwił tu sobie małe gniazdko i pewnie planuje wrócić do stolicy jak już wojskowi się stamtąd wyniosą, bo podobno warto.
-
— Coś kojarzę. Miałeś z nim styczność czy tylko słyszałeś o nim w telewizorze i z ust różnych ludzi?
-
- Mój brat tam pracuje i załatwił mi robotę u niego. Też jesteś chętny?
-
— A kiedy widziałeś się z tym bratem? Nie chce być wścibski ani złośliwy, ale jednego dnia możesz z kimś rozmawiać, a drugiego dnia będziesz mu musiał kopać grób, bo go coś zabiło. Nie grożę tobie ani twojemu bratu, ale jeżeli miałeś z nim kontakt tydzień temu, to on może być już martwy.
-
- Widzieliśmy się dziś rano, palancie. Mam samochód zaparkowany po drugiej stronie tej dziury, szef kazał mi się tu wybrać na szaber i sprawdzić, czy żołnierzyki nadal się tu kręcą.
-
– Jak widać i słychać, dalej się kręcą i moim zdaniem będą tu jeszcze przychodzić.
-
- A niech się kręcą, nikt ich tu już nie potrzebuje. Dali dupy, niech odlatują z resztą na Grenlandię czy coś.
-
– Na czym się znasz, że brat ci załatwił robotę u tego całego Białasa? Bimber umiesz pędzić?
-
- Jakbyś zgadł. A poza tym potrafię strzelać, jebnąć ze łba i inne takie.
-
– Czyli zostaniesz typowym karkiem, jeżeli masz pewną robotę. Nie jest to chyba nic szczególnego. A twój brat? Też kark?
-
- Przed apokalipsą robił za ślusarza, a później włamywacza, więc zajmuje się taką bardziej… no, powiedziałbym, że dyskretną i delikatną robotą.
-
– Wiesz, gdzie znajdę tego Białasa?