Czat
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Wtenczas wstąpiłem na działo,
spojrzałem – dziewięć armat grzmiało.
Niebo rozdzierały bombowców szwadrony.
Unosząc się w powietrzu niczym czarne wrony.
Bomb deszcz toń morską obficie rosił.
I chociaż żem błagał, chociaż żem prosił.
Los, sędzia stały, nieprzejednany
dwa ciężary położył na swej szali.
Tarczę nagietka niczym śnieg białą,
którą ku niebiosom zwycięsko wołają.
Zaś w czarne, pełne śmierci toni odmęty
został złoty kwiat chryzantemy ciśnięty.
Samoloty niczym kata miecz złowrogi,
runęły w dół by Losu wypełnić drogi.
Niczym rój sępów co to lwa rozgrzebał,
tak ten rój ‐ dumę i potęgę pogrzebał.
Przyjęło ją morze, wodą otuliło szczelnie,
by na jego dnie jako perła świeciła wiernie… -
-
-
-
-
opliko95
SztykMolodiets pisze:Początek brzmi podejrzanie znajomo. Więc chyba nie.
Masz na myśli Redutę Ordona? Wydaje mi się, że to jest na tym wzorowane.
“Nam strzelać nie kazano. — Wstąpiłem na działo
I spojrzałem na pole; dwieście armat grzmiało.
Artyleryji ruskiéj ciągną się szeregi,
Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;
I widziałem ich wodza; — przybiegł, mieczem skinął,
I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął.
Wylewa się z pod skrzydła ściśniona piechota
Długą, czarną kolumną, jako lawa błota,
Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy,
Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy.
Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,
Jak głaz, bodzący morze, reduta Ordona.
Sześć tylko miała harmat. Wciąż dymią i świecą;
I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,
Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,
Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy.”
To jest Reduta. -
-
-
-
-
-