Miasto Gilgasz.
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Najwięcej było tam kramów i straganów, które ofiarowały towary lokalne, jak i z innych rejonów Verden oraz Nirgaldu, a nawet Archipelagu Sztormu. Ogółem, warto się przyjrzeć, choć nie brakuje tu karczm, które tak chcesz odwiedzić.
Bóbr:
‐ Ja się mogę dowiedzieć, ale wiesz… Przydałoby się coś na odświeżenie pamięci… Rozumiesz, co nie?
FD_God:
‐ I to, i to. Znasz pewnie Krasnoludy: Łasi na klejnoty jak cholera, a Akwamarynu mają mało lub w ogóle, więc sprzedamy to za ładną sumkę. Zaciągnie się tam też kilku rekrutów, których wysłał jakiś Thorgrim, czy inny typ, ogółem ktoś ważny na książęcym dworze.‐ Możesz być pewien, że kiedyś chciałbym jakiegoś rewanżu, ale na chwilę obecną nie mogę nic wymyślić. A jeśli już, nie będzie to nic przesadzonego. ‐ powiedział z uśmiechem i odchrząknął. ‐ Jak rozumiem, masz zamiar ruszyć choćby zaraz? Jeśli tak, to zadbałem o wierzchowce dla Waszej czwórki, zapasy jedzenia i wody oraz dałem mapy, eliksiry, kilka ksiąg i mapy. Na pewno się Wam przydadzą.
-
FD_God
Jin:
‐Co ci wszyscy widzą w klejnotach i złocie, ja najwyżej sposób załatwienia sobie kilku podstawowych dóbr materialnych, ale gromadzenie tego to trochę bezsens… Liczę zaś, że nasi krasnoludzcy towarzysze będą w stanie dobrze wypić, bo chętnie się do nich przyłączę.Lorenzo:
‐Możesz liczyć, że zwrócę się z nawiązką, gdy odzyskam swoje dawne siły, to możesz prosić o naprawdę wiele.‐ Zaśmiał się nieco. Ale tak, pragnę wyruszyć jak najszybciej, choć możesz wstrzymać tego jednego wierzchowca, podróżuję i tak tylko latając, ale reszcie przyda się całe to wyposażenie, mnie najwyżej księgi dla zabicia czasu. -
-
FD_God
Jin:
‐Już czuję ból głowy jaki będzie miał każdy po pierwszym dniu.‐ Uśmiechnął się myśląc o tym jak to będzie.Lorenzo:
‐Zatem dziękuję ci jeszcze raz i życzę powodzenia w swoich podróżach, może odbędziesz część tego w tym czasie w jakim mnie nie będzie, po powrocie najwyżej pomogę w tych niespełnionych.‐ Ukłonił się jeszcze nieco, a następnie skinął głową do trójki mężów. No to jak panowie, ruszamy? -
-
Kuba1001
FD_God:
o twarzy kapitana również błysnął uśmiech, jednak na chwilę spoważniał.
‐ Mam nadzieję,że będę mógł na Ciebie liczyć w czasie rejsu. ‐ powiedział. ‐ Istnieje spora szansa na spotkanie piratów lub innych tego typu szumowin w drodze.‐ Szefo jeszcze coś obgada. ‐ rzekł Goblin, ale sam z Krasnoludem udał się na tyły. Tobie zaleca się to samo, gdyż najwyraźniej Mag i jegomość w fotelu mają jeszcze sobie coś do powiedzenia.
Taczka:
Trafiłaś do małej, acz przytulnej karczmy, która niczym nie odbiegała od standardowej. Było w niej jedynie dość tłoczno. -
-
-
Kuba1001
Taczka:
Nie było wolnych stolików, ale kolejki też nie, więc spokojnie trafiłaś do lady.
FD_God:
‐ Cieszę się, że to słyszę.Za domem stały przywiązane do płotka cztery konie i zapasy w postaci rzeczonych mikstur i skrzyń zabezpieczonych poprzez włożenie do metalowych skrzyń oraz worki z jedzeniem i bukłaki wody.
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ W sensie? Kosa, piwo, wino?
Bóbr:
Zatoczył się, a gdy ukazał Wam z powrotem swoją twarz, była ona cała we krwi, głównie za sprawą rozciętej wargi i złamanego nosa, z których obficie broczyła krew.
‐ Teraz Wam, ku*wa, nic nie powiem.
FD_God:
‐ Maruderzy wracają. ‐ powiedział nagle kapitan na widok grupki marynarzy. ‐ Pora się zbierać. Na pokłąd, Szkarłatku. ‐ dodał, uśmiechając się pod nosem, gdy wykorzystał przezwisko, jakie otrzymałeś od marynarzy już w Archipelagu.‐ Oghren. ‐ odrzekł Krasnal i wyciągnął potężne łapsko na przywitanie. ‐ Najemnik z dziada i pradziada, a do tego najlepszy w Tym Ku*wa Wymiarze.
‐ Slys. ‐ dodał Goblin, ale nie wyciągnął dłoni. ‐ Zabójca. -
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Żeby tylko gardła. ‐ powiedział karczmarz, ale posłusznie podał Ci kieliszek, który napełnił fioletowym i mętnym płynem.
FD_God:
‐ Na bocianie gniazdo, raz! ‐ krzyknął do Ciebie kapitan, a maruderzy przyspieszyli kroku, gdyż pewnie nie słyszeli co krzyczy kapitan, ale sam fakt, że w ogóle krzyczy zmusił ich do pośpiechu.‐ A jakie znasz Magie? ‐ zapytał Goblin, który teraz zainteresował się żywo Twoją osobą. Krasnolud milczał, ale zapewne chciał powiedzieć coś podobnego.
-
-
FD_God
Jin:
‐Aye aye, Kapitanie!‐ Powiedział uradowany, po czym udał się biegiem na statek, by swoim magicznym sposobem wskoczyć na bocianie gniazdo.Lorenzo:
‐Na obecną chwilę jedynie elektryczności, stali oraz wody… O ile nasza wyprawa się powiedzie to ten arsenał znacząco się powiększy.‐ Zarechotał nieco nadal uradowany tą wycieczką.