Miasto Gilgasz.
-
maxmaxi123
Kuba1001 pisze:
Taczka:
Gdy skończyłeś, czułeś się nieco lepiej, acz nadal miałeś wrażenie, jakby okazały Troll Cię złapał, przeżuł i wysrał.Wreszcie zakończył rozmowę i odszedł ze śmiechem, zaś strażnik dobył sztyletu i wzniósł go, chcąc zadać nim cios niczego nie spodziewającemu się Nirgaldczykowi.
Oto do czego robiła odpis
-
Kuba1001
Wiewiur:
O dziwo, nikogo tam nie było? Może to zwykła paranoja?I uciekłeś, gonili Cię kawałek, ale później dali za wygraną.
Max:
//A mówiłem Ci już, jak bardzo Cię lubię? :V//
‐ A co chcesz mieć na tej ziemi? Ogród? Pole? Sad?
Taczka:
W porcie go nie było.Niestety, dłoń była już w ruchu, więc nie zdążyłaś, acz Twój krzyk sprawił, że przyspieszył on kroku, dzięki czemu nóż nie wbił mu się w plecy, jak to miało być, ale jedynie mu je przeorał. Szlachcic, zupełnie nie zważając na ból, dobył dwóch bułatów i odwrócił się w ich kierunku z morderczym błyskiem w oku.
Albert:
//To nie jest GM’owanie samego siebie, bowiem spróbowała. Jest różnica między, na przykład, “Spróbował uciąć mu łeb” i “Uciął mu łeb.”// -
-
-
-
Creepy_Family
Zamilkł na chwilę, po czym wzruszył ramionami. ‐ No cóż, czekałem aż zapytasz, więc mów śmiało w czymże mam ci pomóc. Czy się w bagno wpakowałem, czy w coś ciekawego. ‐ uśmiechnął się lekko i od niechcenia poprawił kaptur, który zaczął lekko za bardzo przysłaniać mu oczy. Nie mógł się przecież wywalić na prostej drodze, bo wzięty byłby za jakąś nie dojdę. Musiał dbać o wizerunek.
//Nah, wybacz, że przeze mnie się namęczyłeś~~
Postaram się pisać tutaj częściej niż raz na ruski miesiąc~~ -
Kuba1001
Max:
//Zacytowałeś ten post, a ja nie musiałem szukać…//
‐ A jak duże?
Wiewiur:
No i jest dzień, a wraz z dniem wiesz co się pojawiło? Nie zgadniesz? Więcej strażników i straży miejskiej!Gdy skończyłeś pierwszą halabardę i zaczął oceniać swe dzieło, usłyszałeś za sobą niezwykle kuszący i słodki, ale pełen jadu, głos:
‐ Witaj…
Taczka:
//Gdybym był złym Game Masterem, teraz złamałabyś sobie palec :V//
‐ Znam go, pewnie, że znam. ‐ powiedział już pierwszy marynarz, jakiego zagadałeś w tej sprawie.Strażnik rzeczywiście nie był trudnym przeciwnikiem, jedyne co zrobił, to chwycił mocniej sztylet, aby szlachcic i tak mu go wytrącił, a później uderzył pięścią prosto w nos, posyłając na podłogę karczmy.
Creepy:
‐ Może zacznę od pytania: Spotkałeś się już kiedyś z Liszem lub chociaż wiesz, czym on jest? -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ No tak, jak duże?
Wiewiur:
//Wypadałoby się odwrócić…//Jeśli ominie straż i pokona jakoś te osiem metrów wzwyż to tak.
Taczka:
‐ Popłynął do Archipelagu jakieś… bo ja wiem? Kilka dni temu na pewno.Rzeczywiście, radość była mocno przedwczesna, bo kompani strażnika nie mieli zamiaru puścić tego płazem Czerwonej Klindze i rzucili się na niego, Hobgoblin z nożem i buławą, zaś Orkolog z samymi wielkimi łapskami, które skutecznie zastępowały mu broń.
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Z tym to już gadaj z burmistrzem. ‐ powiedział strażnik i pozwolił wejść do ratusza.
Halo Baran:
Gdy tylko wypowiedziałeś owe pytanie, nie mogłeś wydusić z siebie już nic więcej, bowiem stała przed Tobą istota opisująca największe męczarnie Twej rasy, będąca synonimem zła, bólu i cierpienia w słowniku Minotaurów, czyli Mroczna Elfka. Odziana była w czarny płaszcz z kapturem, który maskował skutecznie wszystko poza twarzą i dłonią z zaciśniętym na nią sztylecie. No i miała takie dziwne, fioletowe oczy…W tym celu najlepiej udać się na targ i takowy kupić, choć pewnie kręci się tam już sporo straży.
Taczka:
‐ Za kilka tygodni albo miesięcy. Jeśli w ogóle wróci.Udało się, a ten pod wpływem ciężaru bryły lodu zamachał bezradnie rękoma i padł na ziemię, rozbijając lód oraz tracąc przytomność. Po dosłownie sekundzie stracił też życie, gdy szlachcic jednocześnie przeciął mu gardło bułatem i wykonał unik przed wściekłą szarżą Orkologa, aby wbić mu drugi między łopatki. Ten jednakże tylko warknął i odwrócił się, aby ponowić atak.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Eliminacja bandytów zawsze w cenie, a tych jest tu pełno.Ten walczył dość długo, z olbrzymią wręcz wytrzymałością, ale w końcu i on nie dał rady, ginąc od wielu ran i upływu krwi.
Creepy:
‐ Tak się składa, że to oni są naszym celem. A co gorsza mają wsparcie i to nie tylko bezmózgich Szkieletów lub Nieumarłych, ale też zwykłych żołnierzy, bo w jakiś sposób opanowali umysł jakiegoś szlachcica i zawładnęli jego ziemiami.
Wiewiur:
//Nie tym razem.//
Miałeś w łapie młot kowalski, nada się jak ulał.Jakoś szło, ale co teraz?
Max:
Może i szlacheckim na początku, ale później nogi się pod Tobą ugięły. Czemu? Cóż, marmurowa posadzka i kolumny, ozdoby ze srebra, złota i bursztynu oraz ogólny przepych… Na Twój chłopski rozum to było wartę całą Twoją wieś wraz z mieszkańcami, polami, sadami, ogrodami, zwierzętami, narzędziami i wszystkim innym. Razy kilkadziesiąt…