Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001
Hypeq:
//To wystarczający powód, bo jest to łamanie Regulaminu. Zacznij tak, jak zaczyna każdy, i po kłopocie.//
Taczka:
‐ Zdaję się, że kapitan. ‐ wyjaśnił, tłumacząc Ci drogę do jego gabinetu i przy okazji przyglądając się czerepowi zabójcy.
Vader:
‐ Dokładnie. Więc proszę, śmiało. Zaczynaj. ‐ odrzekł, układając dłonie w piramidkę i opierając łokcie na blacie biurka. Zapewne miał na myśli Twój życiorys, referencje, opis załogi i okrętu oraz tym podobne.
Max:
Udało się, choć teraz już nie masz co liczyć na użycie Magii w tym starciu. Choć może ona nie być potrzebna, gdyż Goblin uniósł ręce w obronnym geście i również zaczął podchodzić, zapewne aby zwrócić sakiewkę.
Wiewiur:
Nie minęło dużo czasu nim zjadłeś, zasnąłeś i obudziłeś się dnia następnego.
//Przyspieszyłem akcję o jeden lub dwa posty, ale chyba nie masz mi tego za złe, co nie?//Może i nie są one wysokie, ani też niskie, ale raczej umiarkowane. Mimo to są, a to już coś.
Właściwie było ich sporo, może naprawdę dobrze byłoby ograniczyć się tylko do jednego konkretnego?
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//Gówno prawda.//
Taczka:
Trafiłeś tam bez problemów, było nawet otwarte.
Max:
Udało się, choć tylko częściowo, gdyż gdy tylko zacząłeś go wlec za sobą, poczułeś ogromny ból w prawej dłoni, kiedy zatopił on tam swoje zęby i krótki, ząbkowany nóż, a potem uciekł i w sumie tyle go widziałeś. Ale sakiewkę wciąż masz, swoją i tą skradzioną. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//Posta jak nie było, tak nie ma.//
Taczka:
‐ Może grzecz… ‐ chciał zaprotestować, lecz na widok głowy słowa zwięzły mu w gardle. ‐ Jak? ‐ wydukał tylko potem.
Max:
Natychmiast zgłosił się jakiś mieszczanin i odebrał ją od Ciebie.
‐ Dziękuję, strażniku. ‐ dodał jeszcze, nim odszedł.
Wiewiur:
Do doków trafiłeś bez problemu, lecz który to miał być statek lub okręt?‐ Może to? ‐ spytał po chwili namysłu, wskazując na zlecenie od straży na jakiegoś renegata grasującego w pobliżu.
//Nareszcie wykorzystam tego NPC.////Czego tu nie rozumiesz? To te Twoje szanse na przebiegnięcie obok niej.//
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
A no zapomniało mu się. Może akurat ludzie z karczmy go dostrzegą? Wiadomo, ciężko takie coś jak on pominąć…Tarn
// A, przez chwilę mój mózg mówił mi, że to opis drzwi//
No to cóż, nie pozostaje mu nic innego, jak spróbować przebiec tuż obok tej kobiecinki.Troyus
‐ Wspaniałe zlecenie! Chodźmy, nie ma co zwlekać!‐ Zerwał więc tę kartkę i w te pędy, ile sił miał w sobie Havir pognał do zleceniodawcy. W sumie tak myślał że zleceniodawcą jest szef straży miejskiej i w stronę budynku straży się kierował. -
-
Kuba1001
Vader:
///Ta…//
Max:
‐ Polecam jednego dobrego medyka, ma dom nawet niedaleko, podobno postawił raz na nogi nawet Minotaura! No, ale trzeba mu sporo zapłacić, a jako strażnik to masz chyba dostęp do własnego medyka, nie?
Wiewiur:
Udało się, sama nawet zeszła Ci z drogi, bo nie miała jak zaatakować Cię Magią, a i bez Magii też nie było pola do popisu.I kierowaliście się tam, choć zatrzymał Was ten sam strażnik, któremu wcześniej zdaliście relację ze skradzionej sakiewki.
Ktoś do Ciebie machał, to chyba oni. Lub ktoś inny jeszcze nie wytrzeźwiał.
-
-
-
-
-
Vader0PL
Kuba1001 pisze:
Vader:
‐ Dokładnie. Więc proszę, śmiało. Zaczynaj. ‐ odrzekł, układając dłonie w piramidkę i opierając łokcie na blacie biurka. Zapewne miał na myśli Twój życiorys, referencje, opis załogi i okrętu oraz tym podobne.///Teraz przypomniałem sobie, że historia tej postaci to jedno zdanie ‘‐’
‐Studiowałem w Gilgasz, później szkoliłem się na wielu okrętach, by na koniec samemu sobie taki załatwić. No i tak od 5 lat jestem kapitanem Brygu… Zajmowałem się głównie transportem, choć wraz ze swoją załogą walczyć umiem. Załoga nie liczy sobie więcej, niż standardowa załoga tejże klasy okrętu. No cóż, mało tutaj jest gadania. -