Miasto Ur
- 
 Kuba1001 Kuba1001Korobov: 
 Tego jeżyka też nie rozumieją. Darli się tak głośno, że w końcu z miasta wyszedł niski i otyły facet ‐ zapewne oficer sądząc po kolorowych oznaczeniach na ramionach i piersi, a także po czerwono ‐ żółtym mundurze.
 ‐ Wy pie**olone dzikusy! Przez Was nie mam nawet chili spokoju! Co tym razem?! ‐ darł się do strażników.
 Ci szybko wskazali na Ahsokę, a kiedy dowódca przyjrzał się osobie, z którą ma do czynienia od razu zmienił mu się wyraz twarzy i ton głosu.
 Ukłonił się po czym powiedział:
 ‐ Witam szanowną panią w mieście Ur ‐ jedynym cywilizowanym miejscu na tej pustyni. Jestem Bark’Okes i czy mogę pani w czymś pomóc?
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Korobov: 
 Okolica tętniła życiem. Ludzie ubrani w kolorowe stroje załatwiali swoje sprawy, a Wy znaleźliście się na targu niewolników.
 Setki ludzi, dziesiątki straganów, i olbrzymia ilość niewolników. Mężczyzn, kobiet i dziec w różnym wieku.
 Degant:
 //Dopiero teraz zauważyłem, że nie odpisałem. Przypominaj mi czasem ;‐;//
 //Załóżmy, że nic się nie wydarzyło.//
 Po posiłku jeden z oficerów kazał Wam iść na plac treningowy.
- 
 

