Miasto Ur
-
-
Drumen “Ogórek” al‐Malik
-Wtedy najpewniej worek po prostu się rozerwie, a ty, przyjacielu, upadniesz na tyłek. Ale niezależnie od wyników tego testu i tak otrzymasz złoto. - Obejrzał się na wyjście z uliczki. - A ja po tym pójdę i porozmawiam z kupcem, bo jeżeli sprzedał mi wadliwy produkt… -
Taczka:
Skinął głową i ucałował Cię jeszcze raz na pożegnanie, pozwalając Ci odejść i zająć się swoimi sprawami.
Vader:
Ostatecznie chyba go przekonałeś, bo w końcu wlazł do worka, z efektem wiadomym. W sumie dobrze, że w pustce nie słychać jego krzyków, bo pewnie teraz wydawał sporo takowych. -
Kosztowało to tylko sztukę złota, a nieco Cię pokrzepiło. Co dalej?
-
I kolejne dziesięć sztuk złota, miód pitny był tu rzadkim napojem, importowano go aż z Verden. Ale ugasiłeś pragnienie i miałeś jeszcze około dwóch kwadransów dla siebie.
-
I tak stawiłeś się na miejscu jako jeden z pierwszych, poza Tobą był tam tylko Goblin, ten sam zielony poczciwiec, który zwerbował Cię do swojej sprawy. A przynajmniej tak mu się wydawało.
-
Najemnicy powoli zaczęli się schodzić i wracać do obowiązku warty, zauważyłeś też sporo nowych twarzy, co było niezbędne po tym, jak pierwszy skład został prawie że wybity do nogi przez tamtych skrytobójców, z całego oddziału przeżyłeś tylko Ty i jakiś Ork. Ale Smok przeżył. Niby dobrze, bo to Ty miałeś zgładzić go dla Szept, ale wciąż był to problem wymagający szybkiego rozwiązania.
-
-
Goblin ponownie rozstawił warty najemników i udał się na dół. Tobie tym razem przypadła służba na zewnątrz, przed głównym wejściem do budynku, wraz z Orkiem.
-
Po tym jednym zamachu chyba nieprędko zdarzy się kolejny. No, ale zawsze sam możesz coś na to poradzić.
-
Drumen “Ogórek” al‐Malik
Byłoby lepiej, gdyby dostał się bliżej, żeby mieć pewność, że tamten nie ucieknie, jeżeli tam był. Jak na razie zagadał do towarzysza.
-Znasz jakiegoś dobrego krawca? Wiesz, takiego który nie zawyża ceny, żeby zyskać na głupszych bogaczach, ale też jakość jego materiałów jest lepsza. -
@Kubeł1001 napisał w Miasto Ur:
Taczka:
Skinął głową i ucałował Cię jeszcze raz na pożegnanie, pozwalając Ci odejść i zająć się swoimi sprawami.Poszła zapytać się służek, czy pomogłyby jej przygotować się do ślubu.
-
Vader:
- Hę? - odparł Zielonoskóry przekrzywiając głowę. Dla kogoś, kto nosił się zwykle w skórach, często nieoprawionych, i różnorakich pancerzach, krawiec był czymś zupełnie obcym. Pewnie nawet nie znał znaczenia tego słowa.
Taczka:
Byłaś tu panią, musisz się przyzwyczajać do tego, że każda Twoja prośba to rozkaz, którą służący muszą spełnić. Inna sprawa, że musisz im jeszcze powiedzieć, co dokładnie rozumiesz przez przygotowania, bo pewnie to ich pierwszy oficjalny ślub w życiu, zwłaszcza kogoś z wyższych sfer. -
- Dzieeee tam. Ale chyba jak mi zapłacą, to wracam do swoich, tam też się ładnie napierdalają, a tu ostatnio coraz nudniej. A dobrze byłoby trochę bić takiego Cesarzyka, ja ich tam nigdy nie lubiłem.