Miasto Kasuss
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Dopiero, gdy byłaś w progu, Gobliny to zauważyły i podjęły próbę pogoni.
Max:
Ogień fajny, taki jak zawsze. I wizyta u medyka jest niezbędna, ta prowizorka mogła skutecznie złagodzić ból, ale to w kompetencjach medyka było wyeliminowanie jego źródła.
Abby:
O ile nie wiedziałaś, co stało się z Bolgiem, to Gereth wrócił za Tobą do środka, siadając na jakimś wolnym krześle.
‐ Dethan, debil jeden, znów mnie wpakował w gówno po zęby trzonowe. ‐ mruknął. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Tym razem pozwolił Ci wejść, co oznaczało, że nie miał tam innego pacjenta.
Taczka:
I tak właśnie pobiegłaś, szczęśliwie szybko zlewając się z tłumem i uciekając przed goblińskim pościgiem.
Abby:
‐ Jak rozumiem to wymyślenie planu, który nas z tego wyciągnie, leży na moich barkach, tak? -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Jak Ci powiem, to stracę fuchę. ‐ odparł, wycierając uprzednio myte w miednicy dłonie. ‐ Siadaj. ‐ dodał, wskazując na łóżko.
Taczka:
Może i tak, jednakże zanim znalazła coś, znalazła kogoś, a mianowicie swego nordyjskiego znajomego, który kręcił się dość blisko. Najwidoczniej jemu też się udało.
Abby:
‐ Nie ufam nikomu. Nawet sobie. -
-
-
-
-
-
-
-