Miasto Kasuss
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
Z pomocą Krasnoluda, który to dysponował złotem na ten cel, zakupiliście wszystko, co było niezbędne w relatywnie krótkim czasie.
//Nie jestem pewien, czy gdziekolwiek to już padło, ale uznajmy, że macie jakiś wóz zaprzężony w konia lub dwa, bo taszczenie tego w rękach przez całą drogę niezbyt Ci się chyba uśmiecha, nie?//
Max:
‐ Jeśli są tam w miarę bezpieczni, to lepiej, niech zostaną, pierwsze partie budynku oczyściliśmy całkowicie, tutaj zaczynają się schody, czasem wyłazi nam zza pleców jakieś ścierwo.
Abby:
Skoro robota tutaj wykonana, to możesz wrócić już tylko do sierocińca, żeby odpocząć lub ewentualnie wziąć tam kolejne zlecenie spośród tych, które przyniósł Dethan. -
-
-
-
Kuba1001
Killer:
//Razem z Krasnoludem, nie próbuj mnie robić w chja.//
‐ Gdzie, kuwa? ‐ zapytał zaskoczony brodacz, widząc, że kierujesz wóz w kierunku bram miasta. ‐ Już chcesz wyjeżdżać? Piwa nie chcesz się nachlać? Odpocząć trochę?
Max:
‐ Dlatego nie bierze się nowicjuszy, gołowąsów i debili na takie akcje. ‐ westchnął strażnik i wrócił do swoich zajęć, przestając poświęcać Ci uwagę. Może warto byłoby wreszcie wziąć się w garść i podjąć jakąkolwiek samodzielną decyzję, a nie liczyć na ciągłe wytyczne z góry lub od kogokolwiek innego?
Abby:
Bez problemu trafiłaś na miejsce, Dethana jeszcze nie było. -
-
-
-
Kuba1001
Killer:
‐ Mnie to, Tobie i może tak. Postaw to gdzieś i chodź. ‐ powiedział Krasnolud, kierując się do najbliższej karczmy.
Abby:
O dziwo nie, wszystkie dzieci pewnie wyczuły, że nie powinny Wam teraz przeszkadzać, i siedziały u siebie, także nie było żadnego syfu do posprzątania.
Max:
//Nie będę Cię wiecznie prowadzić za rączkę, podejmuj samodzielne decyzje, nie zawsze dostaniesz NPC, który zrobi to za Ciebie.//
Owszem, dość poważne, może już są nawet martwi? -
-
-
-
Kazute
Sonyi nudziło się. I to bardzo. Stukała palcami w drewniane oparcie fotela, na którym jakiś czas temu usadowiła swoje cztery litery. Myślała nad tym, jaką fuchę przyjąć w Kasuss, w mieście, gdzie możliwe, że pewne osoby by zaakceptowały osobę jej pokroju bez mieszania w to magii… Wpadła na pewną myśl! Uśmiechnęła się do swoich towarzyszy, po czym przemówiła:
‐ Chłopcy, myślicie że miejscowy burdel papa by mnie przyjął? ‐ zapytała słodko i niewinnie, po czym wstała z fotela, a następnie zrzuciła z siebie płaszcz, odsłaniając swoje kobiece krągłości. -
-
Kuba1001
Kazute:
Ork zareagował bardziej, niż entuzjastycznie, zielonoskórym zawsze łatwo było zawrócić w głowie kobiecymi wdziękami, niezależnie jakiej rasy były owe dziewoje, taka metoda sprawdzała się zawsze, równie dobrze, jak Magia Umysłu. Człowiek, oczywiście również był pod wrażeniem, jemu najpewniej też się wszystko podobało, ale jego reakcja była bardziej stonowana.
‐ Nie sądzę, aby był to dobry pomysł. ‐ powiedział, wyrażając swoje obiekcje. ‐ Nie twierdzę, że się nie nadajesz, ale… Po prostu jakoś nie widzę Cię w takiej roli.
Killer:
Owszem, Krasnolud zamówił dwa kufle, ale ruszył z nimi do wolnego stolika, bez oglądania się na Ciebie, więc raczej żaden z nich nie był Twój… Karczmarz po chwili napełnił Twój kufel trunkiem, w zamian żądając ledwie trzech sztuk złota. -
-