Miasto Kasuss
-
Jak na tak duże, ludne i gwarne miasto, w którym krzyżowało się też wiele większych i mniejszych szlaków handlowych, przystało, w Kasuss nie brakowało kuźni różnego formatu, od niewielkich budowli po takie, które dorównywały tym z Axer, krasnoludzkiej stolicy. Nie ma co się zresztą dziwić, lwią część napotkanych przez ciebie kuźni prowadzili twoi brodaci ziomkowie, pozostałe były w rękach Goblinów i ludzi, w oko wpadła ci też jedna zarządzana przez Elfa, a druga przez Drowa, z racji animozji między tymi rasami były one położone niemal na dwóch krańcach miasta. Tak czy siak, masz w czym wybierać.
-
Wybrał małą kuźnie krasnoludzką, której właściciel powinien być chętniejszy do zarobienia dodatkowych groszy.
- Dobry, majster. - Zagaił do właściciela.
- Chciałbym wynająć pracownię z wyposażeniem po godzinach. Jedna robota, muszę wykuć sobie pancerz, zapłacę dobrze i mam własny materiał. -
- Na kowala to ty nie wyglądasz. - mruknął, uderzając młotem kilka razy w coś, co mogło w przyszłości zostać mieczem. Po chwili wziął szczypce i odłożył kuty metal do balii z wodą. - Ale mogę się zgodzić. Tylko warunek jest taki, że ja tu zostaję, jak będziesz wymachiwać młotem, żebyś mi czego nie zwinął. I ile zapłacisz?
-
- A niech se majster ogląda, w końcu to twoja kuźnia. - Stwierdził pozytywnym tonem fakty i już próbując pokazać większą pewność siebie dodał. - Dwadzieścia sztuk złota?
-
- Trzydzieści. - odparł po namyśle Krasnolud.
-
- Dobra, majster. Niech będzie moja strata. - Powiedział i podał sakiewkę z odliczonymi przy kransoludzie trzydziestoma sztukami złota.