Archipelag Sztormu
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kazute: 
 Skinął głową z uśmiechem i odwrócił się na pięcie, idąc w stronę wioski, a dokładniej swojej chaty.
 Wiewiur:
 Było go tu całkiem sporo.
 Max:
 Ciemno, jedynie tam, gdzie był otwarty właz, widziałeś nieco, ale akurat tam nie dostrzegłeś nic ani nikogo.
 Vader:
 Wy w końcu dotarliście na suchy ląd, szczęśliwie w komplecie. Była to mała wysepka, łatwa do obrony, skąd jak na dłoni mieliście wrogą osadę, w której panowała nerwowa krzątanina przed starciem, choć nie masz pewności, czy przeciwnik postanowi zaatakować czy się bronić.
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kazute: 
 Teraz, za dnia, gdy większość mieszkańców wioski była już na nogach, przyglądano Ci się z wielką uwagą, robiły to zwłaszcza dzieci, choć te były w tym najbardziej skryte. Niemniej, po chwili dotarliście do chaty wodza.
 Max:
 Kilku mógłbyś spróbować trafić, zabicie w ten sposób wszystkich jest zbyt ryzykowne.
 Wiewiur:
 //Tak.//
 Nie, być może najpóźniej było popołudnie, dni wydawały Ci się tu o wiele dłuższe, niż w rodzimych stronach. Grunt, że gulasz wcale się nie zmienił, wciąż smakuje tak samo, jak zawsze.
 Vader:
 Zaczęli rozpalać ogniska, choć nie mówili, że to nieco zbędne, skoro wody jest wokół pełno i ugaszenie pożarów nie będzie problemem, z dowódcą się nie dyskutuje.
- 
- 
- 
- 
 wiewiur500kuba wiewiur500kuba[size=2][font=Arial][size=2][font=Arial]Sh’arghaan[/font][/size][/font][/size] 
 [size=2][font=Arial]Po spożytym posiłku poszedł szukać ekipy, z którą wyczyszczał wyspę z różnych potworów. Mieli jakiś grafik kiedy, co, gdzie ubijają, czy idą kiedy mają na to siły?[/font][/size]
 [size=2][font=Arial]//Kurde, wybacz, nie wiem jak się tym błędem zająć ;‐; //[/font][/size]
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Obóz opuściłeś bez problemu, w końcu uprzedziłeś o swoich planach wartownika, a i brak obwarowania Ci to ułatwił… Tylko czy poszukiwanie wiosek na nieznanym terenie, pełnym niebezpiecznych okazów flory i fany, a do tego po zapadnięciu zmroku, to dobry pomysł?
 Wiewiur:
 //Kopiuj, ale nie wklej, tylko wklej jako zwykły tekst.//
 Udało Ci się to.
 Ekspedycja:
 Wiewiur:
 Wyspa miała być oczyszczona w ciągu tygodnia, jak na razie minęły cztery dni i większość roboty za Wami, ale z reguły wypuszczaliście się na łowy całą grupą w okolicach popołudnia, a rankiem i wieczorem wyruszały mniejsze grupy, z reguły mające albo wyśledzić nowe cele, albo pozbyć się niedobitków z głównych łowców.
 Max:
 Nie, co najwyżej skakać w ciemno pod pokład.
 Vader:
 Rozpalili ich łącznie cztery, dając ewentualnym obserwatorom wroga stuprocentową pewność, gdzie się teraz znajdujecie.
 Kazute:
 Faktycznie, czasem dobrze opuścić resztę, przeważająco męskiej, ekspedycji…
 Była o wiele większa od tej, w jakiej rezydowałaś, miała większe palenisko, większy i wygodniejszy hamak, skromne umeblowanie, a także była bogato ozdobiona za pomocą Akwamarynu, drewna, kamienia, muszli, piór, skór, futer, kłów, pazurów i wielu innych materiałów.
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Wiewiur: 
 I dalej nic, ale to chyba dobrze, prawda? Cóż, po kilku godzinach pojawił się inny załogant, który postanowił Cię zmienić, abyś mógł pójść spać, w końcu jutro szykuje się pracowity dzień, a każdy powinien być gotów do pracy lub walki, w końcu nie wiadomo, co przyniesie los…
 Ekspedycja:
 Wiewiur:
 Z racji tego, że nie było obecnie żadnej pory dnia, w której wyprawialiście się na potwory, tylko popołudnie, to nie, możesz czas zainwestować w cokolwiek, podobnie jak inni, którzy również zaspokajają głód lub pragnienie, śpią, czyszczą broń i resztę ekwipunku, grają w kości bądź karty i tak dalej.
 Max:
 Nie i nie, a jeśli były to gdzieś ukryte, nie potrzebowali ich w końcu w świetle dnia, a gdyby chcieli użyć ich do zapalenia Waszego okrętu to przez małą odległość, jaka dzieliła obie jednostki, najpewniej i ich poszedłby na dno przez płomienie, a oni nie wyglądali na takich, co poświęcą się, aby zabrać wroga ze sobą.
 Kazute:
 Otóż to. Rzeczony wódz i zarazem właściciel chaty zajął miejsce na jednym z niewielkich stołków, ozdobionych małymi rzeźbami roślin bądź zwierząt, znanych Ci i nie. Tobie wskazał na drugie, naprzeciwko siebie, zaś jego tłumacz stanął za nim, gotów zająć się powtarzaniem opowieści jednego z Was dla drugiego i na odwrót.
 Vader:
 W powietrzu zaroiło się od wystrzelonych strzał z łuków i bełtów z kusz, zaraz za pierwszą, zorganizowaną, salwą posypały się kolejne, już mniej skoncentrowane, część z pocisków dodatkowo została podpalona, co dawało nieco lepszy efekt, jako iż do tej pory większość spadła na zabudowę, a nie zamieszkujących ją mieszkańców. Wojownicy podzielili się na dwie grupy, z czego połowa ustawiła się tak, aby ochronić strzelców przed ewentualnym kontratakiem i jednocześnie nie przeszkadzać im w prowadzeniu ostrzału, zaś reszta przygotowała się do wymarszu na Twój rozkaz.
- 
- 
- 
 

 
  
  
 