Archipelag Sztormu
- 
- Nie mam pojęcia. Mogłabym się zapuścić w dzicz, ale nie znam zbytnio tutejszych potworów i roślin. Nie chcę, by coś mnie poturbowało. 
- 
Brook “Wilcze serce” Currington 
 Porządny pies powinien spać w budzie, nie wtulony do właściciela. A dyscyplinę da się narzucić im przy dobrym traktowaniu. A w przypadku braku możliwości umocnienia tej pozycji mógł ją po prostu spalić.
- 
Max: 
 - Zaprowadź mnie do tych niewolników to wtedy pogadamy, młody.
 Kazute:
 - W najlepszym wypadku poturbowało. Nikt nie każe opuszczać Ci wioski na ten czas.
 Vader:
 Świetne plany, które kiedyś będzie trzeba wcielić w życie. Jeden nawet szybciej od pozostałych, bo marynarz powrócił, a jego słowa tylko potwierdziły Twoje obawy co do niemożności ufortyfikowania bagna.
- 
Więc zaprowadził. 
- 
Brook “Wilcze serce” Currington 
 Pokiwał w zamyśleniu głową, po czym odparł do marynarza:
 -Rozpalcie na środku duże ognisko, spalamy to wszystko i się wynosimy. I małe zabieramy ze sobą.
- 
- Poczekam w takim razie. Gdyby nie fakt, że Ty jedyny ze wszystkich rozumiesz co mówię, to poszłabym poznać ludzi. Tak właściwie to jak to jest, że rozumiesz większość moich słów? 
- 
Max: 
 Nie było to trudne czy wyczerpujące, więc kapitan machnął na Ciebie ręką, sygnalizując, że możesz już odejść.
 Vader:
 Raczej nie zdołacie spalić wszystkiego, to w końcu bagno, ale i tak przekaz będzie odpowiednio jasny. Mężczyzna opuścił chatę, aby przekazać rozkazy, Tobie zaś pozostawało zabranie małych, innym pewnie poodgryzałyby palce.
 Kazute:
 - Nie jesteś pierwszym człowiekiem z dali, który do nas przybył, a niektórzy mają pokojowe zamiary. Ja służyłem przez prawie pół roku za nawigatora po lokalnych wodach dla pewnego kapitana, ten nauczył mnie Waszej mowy oraz jej zapisu w piśmie. I ogółem nauczył mnie pisać.
- 
Poszedł więc do swojej kajuty/łóżka, jeżeli coś takiego posiadał. Jak nie, to jakieś inne miejsce, gdzie by się wygodnie czytało. 
- 
- To musiało być interesujące przeżycie. 
- 
Brook “Wilcze serce” Currington 
 Sprawdził, czy miał w czym przetransportować swoich nowych podopiecznych, w końcu najlepiej byłoby, gdyby ręce miał wolne, jeżeli przyszłoby mu walczyć.
- 
Max: 
 Miałeś swoją kajutę, ciasną, ale własną, nie musiałeś dzielić jej z innymi marynarzami. To chyba dlatego, że kapitan Cię polubił. Albo trafiłeś na nią w drodze jakiegoś pokrętnego losowania.
 Kazute:
 - Jak widać. Proponował nawet udanie się z nim do swojej ojczyzny, ale nie miałem na to większej ochoty. Zwłaszcza, że podobno ma kiedyś wrócić.
 Vader:
 Miałeś torbę z prowiantem, nada się w sam raz, bo rozwiążesz też przy okazji problem karmienia małych potworków.
- 
- Skoro tak już rozmawiamy, to może zdradzisz mi swoje imię? - zapytała. Nie będzie przecież mówić ciągle na niego tłumacz lub wołać “hej ty”. Wypadałoby je poznać, zwłaszcza gdy ma zamiar mieć przyjazne stosunki z plemieniem. 
- 
Druga opcja wydawała mu się bardziej prawdopodobna. Wszedł do środka i zaczął studiować dziennik, od początku. 
- 
Brook “Wilcze serce” Currington 
 Rozwinął więc torbę. Pomysł bowiem mu się nawet spodobał.
 -Tutaj, stworki, do worka.
- 
Max: 
 //Jak szczegółowe chcesz mieć te wpisy?//
 Vader:
 Nie rozumiały, bo choć nie były zwykłymi krokodylami, to wciąż są prymitywnymi istotami. Dopiero po kilku próbach udało Ci się zagnać je do środka, a w tym czasie pozostali zaczęli podkładać ogień, aby spalić jak najwięcej zabudowy położonej na tych podmokłych terenach.
 Kazute:
 - Różnie mówili na mnie przez całe życie. Ci z Twojego świata nazywali mnie Nawigatorem i na początek powinno to chyba wystarczyć.
- 
- Dobrze. 
 //Timeskip czy ma się wydarzyć coś ciekawego? //
- 
//To, co uznasz za warte uwagi dawaj jakoś szczegółowo, a to co jest warte pominięcia, to skrótowo. 
- 
Brook “Wilcze serce” Currington 
 Sam się odsunął od wioski na bezpieczną odległość.
- 
Kazute: 
 //Ma się wydarzyć, ale później, więc jeśli nie masz żadnych planów, to lecimy.//
 Max:
 Piraci nie mieli zbyt ciekawego życia… Co ciekawe, podobno na początku, gdy wypłynęli z jakiejś nadmorskiej groty, jaka stanowiła ich bazę, choć z rozmysłem nie napisano nic więcej o jej położeniu, mieli jeszcze dwa podobne okręty. Te jednak zostały zdobyte w wyniku abordażu Nordów, gdy piraci połasili się na zbyt duży cel, jakim była flota tuzina drakkarów wracających z Verden, najpewniej z jakiejś wyprawy łupieżczej. Z reguły przewoziły one mało wojowników, aby mieć miejsce na różnorakie łupy wojenne i niewolników, jednakże tym razem było nieco inaczej i po długiej, acz zaciętej walce, piraci musieli salwować się ucieczką, wykazując typową w tym zawodzie lojalność i porzucając na pewną śmierć kompanów na dwóch pozostałych okrętach.
 Vader:
 Tak właściwie to możecie już zbierać się do własnego obozu, skoro pozbyliście się problemu. Może nie całkowicie, ale też jest nieźle.
- 
//Dajesz.// 
 



