Archipelag Sztormu
-
Brook “Wilcze serce” Currington
Pokiwał w zamyśleniu głową, po czym odparł do marynarza:
-Rozpalcie na środku duże ognisko, spalamy to wszystko i się wynosimy. I małe zabieramy ze sobą. -
- Poczekam w takim razie. Gdyby nie fakt, że Ty jedyny ze wszystkich rozumiesz co mówię, to poszłabym poznać ludzi. Tak właściwie to jak to jest, że rozumiesz większość moich słów?
-
Max:
Nie było to trudne czy wyczerpujące, więc kapitan machnął na Ciebie ręką, sygnalizując, że możesz już odejść.
Vader:
Raczej nie zdołacie spalić wszystkiego, to w końcu bagno, ale i tak przekaz będzie odpowiednio jasny. Mężczyzna opuścił chatę, aby przekazać rozkazy, Tobie zaś pozostawało zabranie małych, innym pewnie poodgryzałyby palce.
Kazute:
- Nie jesteś pierwszym człowiekiem z dali, który do nas przybył, a niektórzy mają pokojowe zamiary. Ja służyłem przez prawie pół roku za nawigatora po lokalnych wodach dla pewnego kapitana, ten nauczył mnie Waszej mowy oraz jej zapisu w piśmie. I ogółem nauczył mnie pisać. -
Poszedł więc do swojej kajuty/łóżka, jeżeli coś takiego posiadał. Jak nie, to jakieś inne miejsce, gdzie by się wygodnie czytało.
-
- To musiało być interesujące przeżycie.
-
Brook “Wilcze serce” Currington
Sprawdził, czy miał w czym przetransportować swoich nowych podopiecznych, w końcu najlepiej byłoby, gdyby ręce miał wolne, jeżeli przyszłoby mu walczyć. -
Max:
Miałeś swoją kajutę, ciasną, ale własną, nie musiałeś dzielić jej z innymi marynarzami. To chyba dlatego, że kapitan Cię polubił. Albo trafiłeś na nią w drodze jakiegoś pokrętnego losowania.
Kazute:
- Jak widać. Proponował nawet udanie się z nim do swojej ojczyzny, ale nie miałem na to większej ochoty. Zwłaszcza, że podobno ma kiedyś wrócić.
Vader:
Miałeś torbę z prowiantem, nada się w sam raz, bo rozwiążesz też przy okazji problem karmienia małych potworków. -
- Skoro tak już rozmawiamy, to może zdradzisz mi swoje imię? - zapytała. Nie będzie przecież mówić ciągle na niego tłumacz lub wołać “hej ty”. Wypadałoby je poznać, zwłaszcza gdy ma zamiar mieć przyjazne stosunki z plemieniem.
-
Druga opcja wydawała mu się bardziej prawdopodobna. Wszedł do środka i zaczął studiować dziennik, od początku.
-
Brook “Wilcze serce” Currington
Rozwinął więc torbę. Pomysł bowiem mu się nawet spodobał.
-Tutaj, stworki, do worka. -
Max:
//Jak szczegółowe chcesz mieć te wpisy?//
Vader:
Nie rozumiały, bo choć nie były zwykłymi krokodylami, to wciąż są prymitywnymi istotami. Dopiero po kilku próbach udało Ci się zagnać je do środka, a w tym czasie pozostali zaczęli podkładać ogień, aby spalić jak najwięcej zabudowy położonej na tych podmokłych terenach.
Kazute:
- Różnie mówili na mnie przez całe życie. Ci z Twojego świata nazywali mnie Nawigatorem i na początek powinno to chyba wystarczyć. -
- Dobrze.
//Timeskip czy ma się wydarzyć coś ciekawego? // -
//To, co uznasz za warte uwagi dawaj jakoś szczegółowo, a to co jest warte pominięcia, to skrótowo.
-
Brook “Wilcze serce” Currington
Sam się odsunął od wioski na bezpieczną odległość. -
Kazute:
//Ma się wydarzyć, ale później, więc jeśli nie masz żadnych planów, to lecimy.//
Max:
Piraci nie mieli zbyt ciekawego życia… Co ciekawe, podobno na początku, gdy wypłynęli z jakiejś nadmorskiej groty, jaka stanowiła ich bazę, choć z rozmysłem nie napisano nic więcej o jej położeniu, mieli jeszcze dwa podobne okręty. Te jednak zostały zdobyte w wyniku abordażu Nordów, gdy piraci połasili się na zbyt duży cel, jakim była flota tuzina drakkarów wracających z Verden, najpewniej z jakiejś wyprawy łupieżczej. Z reguły przewoziły one mało wojowników, aby mieć miejsce na różnorakie łupy wojenne i niewolników, jednakże tym razem było nieco inaczej i po długiej, acz zaciętej walce, piraci musieli salwować się ucieczką, wykazując typową w tym zawodzie lojalność i porzucając na pewną śmierć kompanów na dwóch pozostałych okrętach.
Vader:
Tak właściwie to możecie już zbierać się do własnego obozu, skoro pozbyliście się problemu. Może nie całkowicie, ale też jest nieźle. -
//Dajesz.//
-
Brook “Wilcze serce” Currington
Więc nakazał zbiórkę i tam właśnie ruszył. -
//Max?//
-
//Aaaaa, myślałem że odpisałem…
To jedyna ciekawa rzecz w dzienniku, tak? -
Owszem, piraci najwidoczniej nie mieli ciekawego życia, a i też nieciekawie skończyli.