Dekapolis
-
-
-
-
Kuba1001
Te argumenty przemówiły do obu, w związku z czym zgodzili się na Twoją propozycję.
‐ Kiedy zaczynamy?Werbalny cios ugodził prosto w czuły punkt, czyli dumę Norda, który opuścił namiot z toporem w dłoni.
‐ Nordowie nikogo i niczego się nie boją. ‐ warknął w Twoim kierunku napinając muskuły. -
Vader0PL
Posłaniec
‐To dlaczego odmawiają pokazania drogi posłańcowi, który nawet nie przychodzi z kierunku Dekapolis?
Przygotował własny topór, ale chyba coś zauważył.
‐Przepraszam bardzo, ale czy to na ostrzu topora to wizerunek Tempusa, Waszego boga wojny?Krasnolud
‐Teraz, to idziemy kupić wam kusze. -
-
-
Kuba1001
‐ Sku*wiałe Yeti. ‐ powiedział i dopił alkohol, aby później wyjść wraz z drugim Krasnoludem, zapewne po kusze czy jakąkolwiek inną broń.
‐ Elf? Widziałem kiedyś Elfa. Nie był imponujący. ‐ burknął i zmierzył Cię ponownie wzrokiem. ‐ Ale nie myśl sobie, że Ty jesteś. ‐ dodał jeszcze pospiesznie.
-
-
-
-
-
Vader0PL
Niziołek
‐Pochodzę z miejsca, którego nie znasz. Pracuję dla osoby, której nie znasz. Znasz Dekapolis i ludzi tam żyjących. Czy dysponowali oni kiedyś elfem w zbroi sięgającej dwa metry, a na dodatek walczącym toporem i przybywającym z zupełnie innej strony?Krasnolud
‐No, czyli wolicie mieć własne. Dobry pomysł.
Mrugnął do sprzedawcy. Fajnie jest czasem zwiększyć biznes swojego ziomka krasnoluda. -
-
-
Kuba1001
Wystarczająca ilość, żeby upolować dość zwierzyny, aby ich zdyskredytować i wygrać konkurs, a przy okazji coś też jeszcze powinno zostać.
Podróż nie była długa, gdyż po około kwadransie dotarłeś do sporej przesieki w tundrze, którą wokół zabezpieczono prymitywnymi zasiekam, palisadą i wałem ziemnym, a cała zastawiona była namiotami ze skóry różnych zwierząt. Poza tym widziałeś tam też ogniska i liczne zastępy Nordów, w różnym wieku i obu płci, a nawet kilka Lodowych Olbrzymów.
-
-
Kuba1001
Całą trójką opuściliście miasto, mając głęboko w dupie strażników, którzy Wam to odradzali ze względu na czających się w tundze Nordów, Lodowe Olbrzymy i zwabione wonią świeżych trupów drapieżniki… W końcu o to Wam właśnie chodziło, czyż nie? No, przynajmniej o to ostatnie. Tak czy inaczej, po opuszczeniu bram miasta, każdy Krasnolud skierował się w swoją stronę.
Kilka bram było i właściwie bez różnicy, którą wybierzesz, bo i tak pewnie jacyś wartownicy wyłapią Cię dużo wcześniej.
-
-
Kuba1001
Właściwie jeden prosto jak w mordę strzelił, a drugi odszedł kilkanaście metrów w lewo i także ruszył przed siebie.
Nie dotarłeś nawet do połowy drogi, nim z każdej strony nie otoczyła Cię grupa ośmiu Nordów z trzema tresowanymi wilkami. Nic nie mówili, ale postawa oraz dłonie zaciśnięte na mieczach, młotach, włóczniach i toporach robiły wystarczające wrażenie, aby obyło się bez słów.