Imalin
-
-
-
Kuba1001
Mors:
‐ No to pewnie dogadasz się z Morskimi Kundlami. ‐ powiedział, gdy jego kompan spisał już Twoje dane, wpuszczając Cię do miasta.
Makaroniarz:
Jeden po drugim do kajuty zaczęli wchodzić wszyscy zaproszeni przez Ciebie mężczyźni, z Sugarem na czele. Ustawili się tak, aby jak najmniej przeszkadzać sobie w tym tłoku i czekali na to, co masz im do powiedzenia.
Vader:
Po przybiciu do nadbrzeża mógłbyś równie dobrze pójść do miasta, zwłaszcza jakiejś karczmy, ale co kto woli… Trafiłeś na miejsce bez problemów. -
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ Nieprzytomni nie piją. ‐ odparł Sugar i pierwszy napełnił sobie kieliszek, po nim inni, acz dalej czekali na Twoje słowa, nie biorąc do ust nawet kropli, mimo iż pewnie ich kusiło, skoro przede wszystkim pijali rum, grog i piwo.
Mors:
Najpewniej mieli gdzieś tu swoją siedzibę, której możesz poszukać metodą na tak zwany “chybił‐trafił,” tudzież zapytać o tę lokację jednego z mieszkańców, który powinien się orientować. -
-
BudowniczyMakaronu
podniosla swoj kieliszek w gescie toastu i wychylila lyczek wina.
‐ Panowie, je**ne potwory. Przyznam ze tego sie nie spodziewalam, nawet mimo wszytkich tych opowiesci. ‐ kolejny lyk‐ Przynajmniej ghule, ale skoro to bylo prawda to pewnie inni nieumarli i tym podobne tez. zanim przejde do swoich pomyslow zapytam o takowe was -
Konto usunięte
Skierował się więc do najbliższego mieszkańca odgarniając splątane włosy na plecy. Był brudny po ostatniej podróży, więc doskonale wiedział, że ludzie raczej nie będą chcieli przebywać z nim więcej, niż to potrzebne. Zresztą, nawet gdyby był czysty jak łza, nikt by się nie zbliżył z własnej woli.
‐ Witajcie. Gdzie znaleźć mogę siedzibę, niejakich Morskich Kundlów? ‐ spytał mierząc przechodnia wzrokiem. -
Kuba1001
Vader:
Nie licząc tych, którzy swoje życie podporządkowali maksymie, jakoby każdy wilk morski żył bardzo szczęśliwie i emocjonująco, ale za to dość krótko… Trzeba przyznać, że znałeś kilku takich. No właśnie: Znałeś.
Makaroniarz:
‐ Z tego, co mi wiadomo, to Ghule są specyficznymi Nieumarłymi: Nie potrzebują nad sobą żadnej woli sprawczej jakiegoś Nekromanty, tak jak zwykłe Szkielety czy inne. Do tego to naturalni łowcy, którzy zapuszczają się na dalekie odległości w poszukiwaniu pokarmu. ‐ wyjaśnił Sugar, gdy wszyscy wypełnili toast. ‐ Krótko mówiąc, nie znaczy to że skoro w pobliżu rezydencji kręcą się Gule, to w środku rezyduje Nekromanta.
Mors:
Zagadnięty mieszczanin, wyraźnie zamyślony, zastanawiał się długo nad odpowiedzią, tudzież po prostu kończył myśl. Gdy wreszcie się ożywił, wskazał Ci kierunek.
‐ Należy iść między szubienicami do budynku strzeżonego przez kilku wartowników. ‐ dodał jeszcze dla wyjaśnienia i odszedł. -
-
Kuba1001
‐ Kilka Ghuli Nekromanty nie czyni, zwłaszcza że tutejsi mieszkańcy się na tym nie znają, im wystarczy pokazać kilka śliniących się ścierwojadów, a już uznają, że w rezydencji na zadupiu mieszka jakiś Pan Ciemności. ‐ prychnął Twój rozmówca, twardo obstając przy swoim. ‐ Na dodatek jaki Nekromanta byłby na tyle głupi, żeby się tam ukryć? Przecież w ten sposób prędzej albo później ściągnąłby na siebie Paladynów, Inkwizycję albo coś w tym guście.
-
-
Konto usunięte
Przeszedł więc między wskazanymi szubienicami. Ciekawe, ile osób dotychczas wyzionęło tu ducha…
Zbliżył się do wartowników, rzucając okiem na budynek potencjalnych zleceniodawców. Cóż, nie lubił babrać się w wodzie, ale pieniądz to pieniądz.
‐ Czy znajdę tutaj morskie kundle? Przedstawiono mi ich jako potencjalnych pracodawców dla łowcy. -
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ Po ostatnim razie wciąż mam blizny. ‐ burknął, ale poczułaś, że to chyba koniec upierania się przy swoim z jego strony, a na dodatek ta żartobliwa uwaga rozbawiła nieco towarzystwo, rozluźniając i tak napiętą już atmosferę.
Mors:
‐ Jakbyś zgadł. Od razu widać, że jesteś zawodowym najemnikiem albo łowcą nagród, a reszta mnie nie obchodzi, więc zapytam tylko: Jak się zwiesz? ‐ zapytał krótko strażnik, co było miłą odmianą od litanii, jaką musiałeś wygłosić pod miejską bramą. -
BudowniczyMakaronu
Uśmiechnęła się i upiła łyk wina.
‐Co do tego wcześniejszego, czy to nie na tym polega piękno tego miejsca? Możesz się tu ukryć jako król, albo zjeść na świat jako jakiś starożytny Bóg, a ludzie i tak ci nie uwierzą. ‐ jeszcze jeden łyk.
‐Tak więc, czy ktoś ma jakieś pomysły, czy przechodzimy od razu do mojego perfekcyjnego planu? -
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Albo nie mieli, albo woleli podzielić się nimi później, gdy usłyszą Twoją wersję, więc raczej możesz śmiało zaczynać.
Mors:
Zadbana, brukowana ulica w centrum, jak przystało na okolice ratusza miejskiego i innych ważnych urzędów.
‐ Szukaj kapitana. ‐ wyjaśnił Ci krótko jeden z wartowników i wraz z kompanem odstąpił na tyle, abyś mógł wejść do środka i zacząć swoje poszukiwania. -
-