Imalin
-
-
Kuba1001
Vader:
Pokiwał głową i pozwolił Ci wejść, ale jednocześnie zwrócił się do strażnika:
‐ Bries, idź za nim, żeby się nie zgubił. ‐ rzekł, co oczywiście było bardzo naciąganą wymówką, która miała ukryć, że strażnik idzie tam za Tobą, żeby mieć Cię na oku.
Makaroniarz:
‐ Nie przypominam sobie, z reguły unikałem takich gwarnych miejsc, woląc portowe karczmy.
Cóż, sporo było w tym racji, jazgot był ciężki do zniesienia, gdy kupcy chcieli z całych sił nakłonić potencjalnego klienta na zakup swego towaru, a klienci targowali się choćby i o sztukę złota. Tego tłumu dopełniali różni najemnicy, miejska straż, kieszonkowcy i inni złodzieje oraz inne indywidua, na które można się natknąć na każdym innym w rynku w jakimkolwiek mieście. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ Nie sprzedajemy naszych zbiorów. ‐ odparła, z widocznym naciskiem, bo w końcu nie zrozumiałaś za pierwszym razem.
Vader:
Udało się, strażnik wszedł za Tobą, a Ty zastałeś swój cel, który beztrosko siedział za fotelem i pykał fajkę.
‐ Nooo, tego to się nie spodziewałem. ‐ powiedział, prostując się na siedzisku. ‐ Kazałbym Ci usiąść, ale nie chcę płacić za nowe meble, więc postoisz, prawda? -
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Któremu się teraz niby naraziłem, hę? ‐ spytał i skrzyżował ramiona na piersi. ‐ Blurgowi? Eowilnie Cichej Stopie? Czy może Gargathowi Rozpruwaczowi?
Makaroniarz:
Kupiec nie miał takich obiekcji jak bibliotekarka, więc zaraz wręczył Ci jedną z map zawiniętą w staranny rulon.
‐ Trzydzieści złota, jeśli łaska. ‐ powiedział z uśmiechem. -
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ Obejdzie się. ‐ odpowiedział i pognał w kierunku portu, bo choć i tutaj było nieco karczm, to taki wilk morski preferował jedynie te przesiąknięte rumem, wodą morską i tytoniem.
Vader:
‐ No proszę, nareszcie jakaś miła odmiana. ‐ powiedział i oparł łokcie na biurku, składając dłonie w piramidkę. ‐ Mówi dalej. -
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
//Sam sobie jest sterem, okrętem i żeglarzem, więc będzie marynarzem i kropka, ewentualnie wszyscy pójdziecie na dno po wyjściu z portu.//
Wkroczyliście do “Kordelasa,” czyli tradycyjnej oraz niemalże sztandarowej karczmy, która mogła służyć za przykład dla każdego innego lokalu tego typu.
Vader:
‐ Ohoho, a więc jestem wpływowy, tak…? Nie pomyliłeś tam gdzieś aby po drodze adresów, duży?