Miasto Linest
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Ja naprawdę nie chcę wiedzieć, co Wy tutaj zrobiliście…//
Zero:
Cóż, najwidoczniej mają, a strażnik był na tyle uprzejmy, żeby nawet wskazać Ci drogę.
Max:
‐ No… Nikt nie wie, jak to wygląda, ale atakuje to to rano, zżera zwierzęta i ludzi straszy. Czasem też noco się pojawia.
Rafael:
O ile jeden chyba zniknął na dobre, to drugi minął Cię jak gdyby nigdy nic i wrócił do karczmy.
Vader:
//Wróciłeś nadal niewidzialny czy już może widzialny?//
Albert:
‐ A co ja jestem? ‐ obruszył się tamten. ‐ Sam pan zawiadom. Ja tu mam robotę. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Zawsze różnie. A włazi gdzieś stamtąd. ‐ odrzekł, wskazując dłonią na skraj lasu, nieopodal wsi i pól.
Rafael:
No i zauważyłaś jak Twój znajomy Mag potraktował Elfa w pancerzu pociskami Magii Mroku, a ten upadł. Niby wszystko fajnie, ale o co chodziło z tym “Giń Wilkołaku!”?
Vader:
Bało by brakowało, a wpadłby na Ciebie, lecz miałeś lepszy refleks, przez co wpakowałeś mu w pancerz dostateczną liczbę pocisków, aby padł na deski karczmy. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Idąc polami wzbudziłeś niezadowolenie wieśniaków, którym nie było na rękę deptanie ich upraw, ale to chyba mała cena za zabicie nękającego ich potwora, nieprawdaż? Niemniej, dałeś radę dostać się na skraj lasu, który w sumie niczym się nie wyróżniał, może poza sporą przesieką.
Zero:
Pierwszy był antykwariat, o dziwo strzeżony przez jakiegoś człowieka, który zasiadał na krześle przed wejściem i długim nożem kroił pętko kiełbasy na małe plasterki, jeden biorąc dla siebie, drugi rzucając dla psa leżącego obok, i tak w kółko.
‐ Czego? ‐ spytał, mierząc Cię wzrokiem, a pies wstał i zawarczał nisko.
Vader:
Nie było piętra, więc skierowałeś się do wyjścia. Mniej więcej wtedy wypadłeś z hukiem z karczmy i uderzyłeś o ziemię, gdy od tyłu rzuciła się na Ciebie masa mięśni, futra, kłów, pazurów i wściekłości. Najwidoczniej Wilkołak jakoś to przetrwał, a później przemienił się i postawił wszystko na jedną kartę, rzucając się na Ciebie pod postacią bestii. Parą mocarnych łap przyszpilił Cię do ziemi, jednocześnie trzymając Twoje ramiona, abyś nie mógł użyć ich przeciw niemu, a potem otworzył paszczę, aby rozszarpać Ci gardło.
Wasza walka wzbudziła teraz ogólną panikę, zarówno to, jak i bliskość bramy mogą zasugerować, że jedynie kwestią chwili jest przybycie posiłków w postaci miejskiej straży. Ale czy na pewno masz tyle czasu? -
-
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
Czasami należy wytrwale czekać, by zyskać okazję na tej jeden cios. Ona cierpliwie obserwowała całe zajście i teraz została nagrodzona przez los. Wilkołak skupił się na Magu. Zaślepiony zatracił się w łowach. To nie jest cecha wybitnego myśliwego. Nigdy nie wolno ignorować całego świata by zabić pojedynczą istotę. Ten Wilkołak był głupi.
Ogień zwalczaj ogniem. Zaś wilka Wilczycą. Cichutki stukot towarzyszył rozłożeniu bojowych wachlarzy jakie stały się teraz bronią godną sztyletów. Wzrok prawdziwego drapieżnika. Jej wzrok.
Elisa uważnie obserwowała ruchy potwora zbliżając się bezgłośnie. Dostrzegła, że ręce Wilkołaka są zajęte a kark niechroniony. Śmierć nadchodzi. W formie uroczej dziewoi. Skrócić dystans za pomocą Magii Dymu i wymierzenie perfekcyjnych cięć wachlarzami w kark włochatego potwora. A następnie odskok, również przy pomocy Magii Dymu. Minimalistyczna elegancja mogąca zdziałać cuda. O ile zadziała… -
-
Kuba1001
Max:
Przesieka ‐ odrzekł Elf. Jak myślisz? To dzieło wieśniaków czy tego… czegoś?‐ Ale wielkie bydlę. ‐ usłyszałeś zamiast tego, choć nie byłeś pewien, czy wypowiadający te słowa strażnik miał na myśli Ciebie, czy Twojego wierzchowca.
Zero:
‐ Mówisz? A na co ci ona niby?
Vader:
Pociski leciały w większości na ślepo i poleciały wysoko w powietrze, lecz nawet mimo tego dostrzegłeś najpierw zdziwienie na pysku bestii, a później gniew. Lecz nie skierował go w Twoim kierunku, a gdzieś indziej, gdyż puścił Cię, kopnął boleśnie w okolice przyrodzenia i zaczął biec gdzieś indziej, Ty zaś zauważyłeś, jak krwawi z otwartych ran na karku.
Rafael:
Czy takie określenie jak “byczy kark” mówiło coś Wilczycy? Z pewnością nie dziś, a przynajmniej dziś nabierze nowego znaczenia, gdyż kilka celnych i ostrych cięć było w mniemaniu Wilkołaka dość niepozorne, bo jak gdyby nigdy nic zostawił Maga w spokoju, choć skopał go tam, gdzie przedstawiciela płci męskiej boli najbardziej, i rzucił się w Twoim kierunku na czterech łapach, skracając dzielący Was dystans niemal tak błyskawicznie, jak Ty za pomocą Magii.