Miasto Linest
-
Kuba1001
Rafael:
O ile stworzenie czegoś takiego większym kłopotem nie będzie, to już uzyskanie pozwolenie od miejskich strażników chyba tak.
Max:
‐ Ja sam mam chatynkę małą, ale spytaj pan, panie łowca, wójta. ‐ wyjaśnił, wskazując chyba na jego chatę, bo i największą oraz najbardziej zadbaną.Korytarz Ci nie odpowiedział, dość dziwnie jak na korytarz.
-
maxmaxi123
Arion
Skierował się więc we wskazane miejsce. Jeżeli wójta nie było na zewnątrz, to zapukał.Gyolmir
//Oj, akurat nie wiedziałem/ zapomniałem o tym, że korytarz pusty.//
Skierował się więc w głąb korytarza, licząc, że albo spotka kogoś po drodze, albo że drzwi mają oznaczenia w języku, jaki on zrozumie. -
Kuba1001
Akurat był na zewnątrz, zajęty pracą w ogrodzie, a gdy Cię zauważył przerwał ją, oparł się na motyce i zapalił fajkę, czekając aż powiesz o co to znowu chodzi.
Głupio byłoby nie rozumieć wspólnej mowy, którą posługuje się tu każdy, ale to nie problem, gdyż za zakrętem spotkałeś jakiegoś samotnego strażnika, który prawie wyzionął ducha na Twój widok.
-
maxmaxi123
Arion
‐ Nie mam gdzie nocować, a śledztwo dalej trwa. Mogę więc się gdzieś tutaj zakwaterować?[b[Gyolmir**
Co tak wszyscy się mnie boją? Są groźniejsze stworzenia. Widać, że świata poza miastem nie widzieli. Ech… co za strać, co za straż… pewnie boją się też trochę większych niż normalnie pająków… chociaż… wyskoczyłem zza rogu bez zapowiedzi, ale mógł też słyszeć kopyta… hmmmm…
Po pewnym czasie milczenia, rzekł jednak:
‐ Gdzie tu jest szef tego budynku? Jestem najemnikiem i chciałbym wiedzieć, czy jest jakieś zlecenie. -
-
Kuba1001
Rafael:
Zleciało się tylko dwóch więcej, zaś jeśli chodzi o trofeum: Nie, że nie może, a przynajmniej nie ma takiej pewności, dopóki nie spyta jakiegoś strażnika o zgodę.
Max:
Skinął głową i wskazał kciukiem za siebie, na drzwi, i profilaktycznie odsunął się, aby przylgnąć do ściany i dać Ci przejść.‐ Siedmiu synów żem wychował, pokoje po najstarszych wciąż są, a że oni wyjechali albo na swoim to ta, pewnie, że się coś znajdzie.
-
-
Kuba1001
‐ Żona potem zaprowadzić, ale najpierw niech pan, panie łowczy powie, co żeś pan już ustalił.
No właśnie. ‐ zadrwił Elf Powiedz mu//Ale Rafael kazał zrobić dużego Minotaura, ale kazał…//
Przeszedłeś przez nie bez probl… No nie, właściwie było sporo problemów i jeśli nie chcesz wykonać kilku dodatkowych zleceń, żeby pokryć szkody, to chyba musisz sprawić, żeby ta rozmowa odbyła się na zewnątrz. -
maxmaxi123
‐ Póki co nic, chociaż mam podejrzenia co do leża, ale muszę jeszcze się upewnić.
//Czuję się od biedy jak inkwizytor.////Bardziej ja sam chciałem dużego, bo z nudów chciałem dać maszynkę do zabijania, a… wyszło jak wyszło…//
Ehhh… zawsze może pukać przez okno.Chociaż… z jednej strony to będzie dziwne, ale z drugiej genialne rozwiązanie. Ale dziś zapuka w drzwi, później‐ jeżeli zostanie na dłużej‐ będzie pukać w okno. A w nowych miastach… może się zapytać jakiegoś strażnika. Pewnie będą zbyt przerażeni, żeby się pytać po co. Zapukał więc. -
Kuba1001
//Gdybyś był Inkwizytorem to już dawno opijałbyś sukces otoczony złotem, splendorem chwały i pięknymi paniami.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że mimo tego, iż ktoś zrobił postaci Kapłanów i Paladynów, to nikt nie stworzył jeszcze Inkwizytora…//
‐ No to nie trzymajcie mnie w niepewności, cóż to jest?‐ Wejść! ‐ usłyszałeś zza drzwi, jak gdyby nigdy nic. Cóż, on w sumie jeszcze nie wie.
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Nigdy w życiu nie widziałem Minotaura. ‐ mruknął i zaraz wyszedł… Jeśli przy innych ludziach ten siwy i drobny staruszek wyglądał krucho, to co dopiero przy Tobie. ‐ O co chodzi? Od razu mówię, że nie prowadzimy naboru dla Minotaurów.‐ Coś się panu popie**oliło, panie łowczy. ‐ odrzekł wójt, przerywając Ci wypowiedź i nie słuchając pytania. ‐ Jestem pewien, że tamtą wycinkę zrobili moi ludzie, żeby mieć za co opłacić poborcę podatków.
Zero:
Z pewnością właściciel, bo wydawał się tak kuriozalny, jak sam sklep: Wysoki, opalony i jednocześnie o nielicznych, siwych włosach, odziany w długi, czerwony płaszcz i stukający sobie w rytm kroków drewnianą laską zakończoną złotym zdobieniem w kształcie gwiazdy.
‐ No proszę, proszę. ‐ powiedział, cmokając i popatrując na Ciebie. ‐ Kogo my tu mamy, hm? -
-
Kuba1001
Max:
‐ No ku*wa, plaga obfitości się znalazła. ‐ burknął. ‐ Jak roboty do cholery było to z potworami i bandytami sami się żeśmy użerali. A jak wszystko wybite, ścięte i powieszone to nagle się zaczęli zlatywać najemnicy… Nie, nie mam nic, idź najwyżej do tablicy ogłoszeń albo do burmistrza.‐ A proszę, proszę, żona akurat obiad robi. Dołączy pan może do nas?
-
-
Kuba1001
‐ No w centrum. Taki duży budynek, ciężko przegapić.
Skinął głową i odłożył narzędzia, aby później wkroczyć do domu i od razu zaprowadzić Cię do głównej izby, gdzie to było palenisko, nieco skór, futer i trofeów w postaci wypchanych łbów zwierząt na ścianach lub mniejsze, wypchane w całości, czy też poroża i rogi. Poza tym był tu też spory, drewniany stół, a przy nim sześć krzeseł. Z pomieszczenia obok dało się czuć niezwykle smakowity zapach pieczonej dziczyzny.
‐ No to pan tu zaczeka, a ja skoczę do kuchni. ‐ powiedział wójt i tam też zniknął. -
maxmaxi123
Gyolmir
‐ Dziękuję Panu. Żegnam.
Poczekał aż mężczyzna jakoś się z nim pożegna, lub coś takiego, po czym ruszył w stronę wyjścia. Jak już był na ulicy (przyjmując wersję że znalazł się tam bez niespodzianek) ruszył w poszukiwaniu ratuszu.Arion
Kiwnął głową i zaczął przypatrywać się trofeom. No no, wśród trofeów były jakieś pokaźne rozmiary, lub jakieś niezwykłe okazy, jak na przykład biały jeleń? -
-